Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Byli pracownicy Stoczni Tczew nadal bez pieniędzy

Przemysław Zieliński
ARCHIWUM
Byli pracownicy upadłego zakładu wciąż nie mogą się doczekać zaległych kwot oraz świadectw pracy. Likwidator spółki mówi wprost: „nie mamy żadnych środków” i... odwołuje się od sądowych wyroków.

- Jesteśmy w matni - komentują byli stoczniowcy. - Kilkadziesiąt osób nie wie, co ze sobą zrobić, do kogo się zwrócić o pomoc. Sprawa jest tak zawiła, że nie chcę się nią zająć żaden adwokat. Czy tak jak pracownicy malborskiej Malmy, mamy poczekać na nasze pieniądze osiem lat? Jesteśmy bezsilni...

W skardze kasacyjnej do Sądu Najwyższego na wyrok przyznający siedmiu pracownikom zakładu zaległe wynagrodzenia w wysokości 182 tys. zł, likwidator Stoczni Tczew S.A. nadal stoi na stanowisku, że po odstąpieniu od umowy o zakupie stoczni „nastąpić powinien niejako automatycznie powrót pracowników do Stoczni Tczew Sp. z o.o. w upadłości (...) Nie można wobec powyższego żądać wykonania zobowiązania, gdyż przestało ono istnieć.”

- Spółka jest w likwidacji, więc siłą rzeczy nie ma środków finansowych na wypłatę zasądzonych wynagrodzeń - wyjaśnia nam Tomasz Mrozek Gliszczyński. - Nadal stoimy na stanowisku, co zawarliśmy w skardze kasacyjnej, że naszym zdaniem podmiotem, który powinien zapłacić te pieniądze byłym pracownikom stoczni, jest syndyk masy upadłościowej.

Czytaj więcej w piątkowym, papierowym wydaniu „Dziennika Tczewskiego”

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tczew.naszemiasto.pl Nasze Miasto