Miało być lepiej, sprawniej, a wyszło... jak zwykle. Wałbrzyszanie nie zostawiają suchej nitki na komunikacji miejskiej. Wcześniej najbardziej irytowały stare autobusy. Teraz – po zmianach w rozkładzie jazdy – również to, jak kursują. Mieszkańcy zasypują nas skargami na kursowanie autobusów.
– Ta „nowa jakość” wałbrzyskiej komunikacji, to brak wielu kursów, dla przykładu na linii nr 5 – napisał do nas pan Artur z dzielnicy Rusinowa. – W dniu 8 lutego o godzinie 4.41 oraz 4.51 z przystanku Rusinowa oraz cztery dni później z tego samego przystanku o 5.05.
Pasażer dodaje, że były to pierwsze kursy z tego przystanku, które umożliwiały dojazd wielu mieszkańcom na czas do pracy. Na domiar złego zlikwidowano tam również kurs autobusu linii nr 4 o godz. 5.00. Nim również podróżowało wiele osób.
Postanowiliśmy więc sprawdzić, jak rzeczywiście kursują autobusy i na co najbardziej narzekają pasażerowie. Okazuje się, że również... na kierowców. Pani Anna wścieka się na samą myśl o tym, jak potraktował ją niedawno jeden z nich. Jechała autobusem nr 5 i poprosiła kierowcę o sprzedaż dwóch biletów. Miała wyliczoną kwotę i nie spodziewała się, że to może być jakiś kłopot. A jednak... Kierowca, niczym detektyw, wypytał po co jej dwa bilety. „Widziałem, że wsiada pani sama!” – rzucił z poirytowaniem.
Nic nie dały tłumaczenia. Kierowca wolał wziąć wyliczone pieniądze, wydać z nich resztę i dać jeden bilet. Trwało to kilka razy dłużej, niż gdyby wydał dwa bilety, o które prosiła pani Anna. Zapowiada, że złoży skargę na kierowcę.
Najwięcej nasłuchaliśmy się jednak od pasażerów najbardziej obleganej linii – „A”. Tam zlikwidowano przystanek końcowy na Podzamczu. Tymczasem, jak opowiadają nam pasażerowie, kilku kierowców popularnej „Aśki”, kierując się dawnymi przyzwyczajeniami, nadal robiło sobie przerwę...
– Odwoziłam córkę do przedszkola i wsiadłam do autobusu linii A przy ul. Palisadowej – opowiada nam pani Katarzyna z dzielnicy Podzamcze. – Dwóch przystanków do ul. Wieniawskiego nie pokonałyśmy, bo już na następnym przy ul. Fortecznej kierowca zakończył jazdę. Zapłaciłyśmy za bilety, ale do przedszkola musiałyśmy dojść.
Wałbrzyszanie podkreślają, że bolączki wałbrzyskiej komunikacji były najbardziej uciążliwe w pierwszej połowie lutego, kiedy temperatura spadła do kilkunastu stopni poniżej zera. Część autobusów nie przyjeżdżała wówczas o wyznaczonych godzinach, a w ich miejsce przewoźnik nie kierował na linię żadnych zastępczych pojazdów.
– Najbardziej wymownym obrazkiem okresu wielkich mrozów było zdarzenie, które widziałem osobiście – opowiada pan Roman z dzielnicy Stary Zdrój. – Na przystanek dotarł w końcu mocno spóźniony autobus z białymi od szronu szybami. Jadący nim chłopiec z matką zaczął głośno mówić: „mamo w tym autobusie jest zimniej niż na przystanku”.
Najwięcej zastrzeżeń wałbrzyszanie mają do punktualności autobusów kursujących na poszczególnych liniach.
– Przerwa pomiędzy kursami autobusów tej samej linii powinna wynosić 15 minut, a wynosi 10 lub 20 – mówi pani Sława z dzielnicy Podzamcze. – Później kierowca kombinuje spowalniając lub przyspieszając jazdę.
Pasażerowie skarżą się również na to, że często pokrywa się czas kursów komunikacji prywatnej z miejską. Konkurują zamiast się uzupełniać.
Jak widać na razie nie jest lepiej. Na pewno taniej. Ale komunikacja potrzebuje jeszcze zmian. Być może wprowadzi je nowy przewoźnik, wyłoniony w przetargu. Na razie jednak nie wiadomo, kiedy zostanie ogłoszony, a do pierwszego nikt się nie zgłosił...
Tekst ukazał się w Panoramie Wałbrzyskiej z 28 lutego 2012
Podyskutuj na forum:
Co sądzisz o ostatnich zmianach w wałbrzyskim transporcie publicznym?
Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?