Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jan Kulas napisał wspomnienie o śp. posłach pomorskich - ofiarach katastrofy smoleńskiej

red.
B. poseł Jan Kulas z Tczewa wysłał do naszej redakcji wspomnienie poświęcone dwóm ofiarom katastrofy smoleńskiej. Poniżej treść tego oświadczenia.

Moje refleksje nad tragedią narodową z 10 kwietnia 2010 roku, a przede wszystkim wspomnienie o śp. posłach pomorskich tj. Macieju Płażyńskim i Arkadiuszu Rybickim.

Tragedia z 10 kwietnia 2010 wpisała się w polski kalendarz pamięci narodowej i martyrologii. Zginęło bowiem 96 wybitnych i zasłużonych Polaków, w tym Prezydent RP Lech Kaczyński z Małżonką, Prezydent na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, ministrowie i wiceministrowie, 18 parlamentarzystów, całe naczelne dowództwo Wojska Polskiego, Biskup Polowy WP Tadeusz Płoski i inni. Wśród dużej grupy parlamentarzystów zginęło dwóch pomorskich posłów: Maciej Płażyński i Arkadiuszu Rybicki. Pamięć i modlitwa za nich Wszystkich, to w moim przekonaniu nasz największy obowiązek!

Polski parlament stracił aż 18 posłów i senatorów, w tym trzech wicemarszałków oraz Marszałka Sejmu RP III kadencji. Jako były poseł Ziemi Tczewskiej i Pomorskiej, pragnę podzielić się wspomnieniem o zmarłych tragicznie pomorskich posłach: Macieju Płażyńskim i Arkadiuszu Rybickim. Mówiliśmy o nich zazwyczaj „Marszałek” (bliżsi „Maciej”) i „Aram”. Byli profesjonalnymi politykami, a nade wszystko, o co tak trudno w życiu publicznym, byli szeroko szanowani i lubiani.

Marszałek Maciej Płażyński 1958-2010! Macieja Płażyńskiego znalem od blisko 25 lat, dokladnie od 1990 roku. Wiem, że wcześniej dobrze i blisko znał się on z obecnym premierem i przewodniczącym PO, Donaldem Tuskiem. Do Macieja Płażyńskiego w ostatnich latach jego życia zwracałem się półoficjalnie „Panie Marszałku”, chociaż prywatnie byliśmy po imieniu. Szanowałem go przede wszystkim jako Marszałka Sejmu III kadencji. Wtedy, w latach 1997-2001, dokonano największego dzieła reformatorskiego po 1989 roku. Symbolizowały je 4. reformy ustrojowe, wejście Polski do NATO oraz zaawansowany etap polityczny i ustawodawczy w przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Wtedy też, za rządu J. Buzka, zbudowano polski cmentarz w Katyniu. Na początku III kadencji Sejmu „marszałkowanie” przychodziło Maciejowi Płażyńskiemu z pewnym trudem. Nic w tym dziwnego, gdyż sam nie uważał się za wielkiego mówcę. Miał jedynie doświadczenie w zarządzaniu firmą („Świetlik”, „Gdańsk”) i Urzędem Wojewódzkim. Warto podkreślić, że w latach 1990-1996 był on sprawnym Wojewodą Gdańskim. Jednakże po kilkunastu miesiącach praktyki, dzięki własnemu uporowi i pracowitości, stał się całkiem dobrym Marszałkiem Sejmu. Trzecią kadencję Sejmu (1997-2001) kończył Maciej Płażyński już z oceną bardzo dobrą, którą mu wystawili, często tak krytycznie oceniający, dziennikarze mediów centralnych. M. Płażyńskiemu nie brakowało też odwagi. Pamiętam jak na wiele miesięcy prze wyborami prezydenckimi 2000 roku, podczas posiedzenia Klubu Parlamentarnego AWS, umiał przeciwstawić się przewodniczącemu Marianowi Krzaklewskiemu, wskazując na potrzebę poszanowania realizmu politycznego. Po tym zdarzeniu, jak sadzę, własne zdanie u M. Płażyńskiego pogłębiało się. Poszukiwał realistycznej i prospołecznej formuły na wybory parlamentarne 2001 roku i na dokończenie reform ustrojowych. Zawsze miał sentyment do ruchu obywatelskiego. Dlatego kiedy na początku 2001 roku razem z Donaldem Tuskiem, Andrzejem Olechowski, zainicjowali powstanie Platformy Obywatelskiej, nie byłem tym zdziwiony. Różne potem były drogi polityczne Macieja Płażyńskiego. Odnosiło się wrażenie jakby wciąż szukał tzw. trzeciej drogi politycznej na polskiej scenie politycznej. Nie da się ukryć, że wtedy był coraz mniej rozumiany. Jednak, jego dążenie do indywidualności i samodzielności politycznej, zaowocowało, chyba, formułą „posła niezależnego”. Osobiście ucieszyłem się kiedy Maciej Płażyński objął obowiązki Prezesa Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”. Było dla mnie oczywiste, że również w tej roli dobrze sprawdzi się. Jak miałem okazję zauważyć bardzo mocno zaangażował się w opiekę nad Polonią. Szkoda, że dany był jemu tak krótki czas działania w tej nowej i pożytecznej roli.

Niewątpliwie Maciej Płażyński ma duże zasługi dla Pomorza i polskiego parlamentaryzmu. Miał też swoje pasje sportowe. Preferencje dawał piłce nożnej. W sposobie bycia i przekonań politycznych był konserwatystą. Pragnę też podkreślić, że kochał swoją dużą rodzinę, i często znajdował dla niej, pomimo nawału zajęć, odpowiedni czas. Był też koleżeński i bezpośredni. Był również szanowany i lubiany. Opuścił nas wszystkich w wieku zaledwie 52 lat.

Poseł Arkadiusz Rybicki 1953-2010! Arkadiusz Rybicki zalicza się do legendy gdańskiej opozycji i ma znaczące miejsce wśród parlamentarzystów pomorskich. Obok Aleksandra Halla, dał się poznać jako animator Studenckiego Komitetu Solidarności (SKS) w Uniwersytecie Gdańskim. Należał także do współtwórców Ruchu Młodej Polski (RMP). Sporo pisywał w podziemnym piśmie RMP pt. „Bratniak”. Osobiście poznałem go jesienią 1980 roku podczas pracy w Zarządzie Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność”. Aram, jak do niego mówiliśmy, odpowiadał za BIPS, codzienny, a potem i miesięczny informator prasowy Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”. W stanie wojennym Aram był sekretarzem Lecha Wałęsy. W latach późniejszych był zaangażowany w działalność Partii Konserwatywnej. Ponownie bliżej spotykałem się z Aramem podczas rządu Jerzego Buzka. Bardzo ucieszyłem się, kiedy Arkadiusz Rybicki został wiceministrem kultury i dziedzictwa narodowego. To była właściwa osoba, na właściwym miejscu. Następnie mieliśmy okazję do kolejnych spotkań i współpracy w II kadencji (2002-2006) samorządu Województwa Pomorskiego. Aram był wtedy dyrektorem Departamentu Kultury. Pamiętam, iż wtedy bardzo zwracał uwagę na animację i promocję kultury za pośrednictwem organizacji pozarządowych. Wtedy jako przewodniczący Klubu Radnych PO również podzielałem te jego plany i nadzieje. W szóstej kadencji Sejmu (2007-2011) siedziałem w ławie poselskiej dosłownie kilka metrów od Arama. Stąd mieliśmy okazję do krótkich i ciekawych spotkań oraz wymiany myśli i ocen. Aram nie unikał w Sejmie trudnych i złożonych spraw. Na przykład był sprawozdawcą sejmowym ustawy nowelizującej ustawę o IPN. Do swoich obowiązków parlamentarnych podchodził zawsze profesjonalnie, rozważnie i uważnie. Co też ważne, umiał słuchać racji i opinii drugiej strony.

Arkadiusz Rybicki był także człowiekiem bardzo kulturalnym i o dużej wrażliwości społecznej. Nie przypadkiem zajmował się problemami osób niepełnoprawnych. Niewątpliwie był dobrym człowiekiem, a przy tym posłem szanowanym i przez wielu lubianym. Odszedł od nas przedwcześnie, w wieku 57 lat.

Jan Kulas

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tczew.naszemiasto.pl Nasze Miasto