Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Opady w Małopolsce: rolnicy podniosą ceny?

P. Chwał, M. Jadach
Marek Boligłowa z Boczkowic codziennie ogląda swoje zboże i martwi się coraz bardziej
Marek Boligłowa z Boczkowic codziennie ogląda swoje zboże i martwi się coraz bardziej Magdalena Jadach
Intensywne opady, które od wielu dni nawiedzają Małopolskę, sprawiają, że rolnicy ponoszą spore straty. Na polach uprawnych wciąż stoi zboże, którego nie można skosić. Rolnicy przewidują marne zbiory i kolejną podwyżkę cen żywności. W powiecie tarnowskim pod koniec lipca żniwa zazwyczaj zbliżały się ku końcowi. W tym roku w większości nawet jeszcze się nie rozpoczęły.

Zobacz także: Małopolska: przybyło 63 milionerów (ZDJĘCIA)

- Widziałem gdzieś pod Tuchowem, że ktoś zaczął zbiory rzepaku, ale nawet ich nie dokończył, bo żniwa przerwał mu deszcz - mówi Eugeniusz Tadel, kierownik Powiatowego Zespołu Doradztwa Rolniczego w Tarnowie. Jak dodaje, niektórzy, korzystając z kilku ładniejszych dni, zdążyli wprawdzie zebrać trochę jęczmienia, ale to tak naprawdę tylko namiastka żniw. Aby te prawdziwe mogły wreszcie ruszyć pełną parą, potrzeba co najmniej tygodnia słońca, by pszenica, owies i żyto zdążyły wyschnąć na tyle, aby można było je młócić.

Po tylu dniach deszczów zboże nie będzie jednak najlepszej jakości. - Mam 30 hektarów pszenicy, którą zasiałem na mąkę. Deszcze powodują wypłukiwanie glutenu, czyli spada jej jakość. Już teraz wiem, że nie uda mi się jej sprzedać do młynów. Będę musiał przeznaczyć zboże na paszę dla zwierząt - ubolewa Marek Boligłowa, rolnik z Boczkowic w pow. miechowskim.

Pan Marek ma w sumie 70 hektarów różnych zbóż. Równie kiepsko jest z pszenżytem, które stoi w wodzie. - Kombajn zatankowałem i czeka teraz na wyjazd na pole, ale jest tak mokro, że prace są niemożliwe. Jeśli tak dalej będzie padać, to nawet nie chcę myśleć, co zrobię - martwi się Boligłowa.

Potwierdza to Andrzej Mikrut, właściciel 4-hektarowego gospodarstwa w Lubaszowej (pow. tarnowski). - Czarno widzę te żniwa - mówi. - Ziemia jest w tym momencie tak nasiąknięta wodą, że jeszcze długo nie sposób będzie wyjechać w pola kombajnami. Musi to wszystko przeschnąć na tyle, aby te ciężkie maszyny nie utknęły w tym błocie na dobre - dodaje.

Równie źle jest z innymi uprawami: kapusta, pomidory czy cukinie - wszystko marnieje na deszczu. - Zaraza zniszczyła wszystkie ziemniaki, jakie miałem, czyli 30 arów. Ten rok jest okropny: najpierw straciłem ogórki przez szaleństwo z E.coli, a teraz ziemniaki - załamuje ręce Roman Nawieśniak, rolnik z Mszany Dolnej.

Grad był także powodem uszkodzeń wielu tuneli foliowych w gminach Pleśna i Tuchów w pow. tarnowskim. W tej ostatniej do miejscowego urzędu zgłosiło się już 600 rolników poszkodowanych przez tegoroczne nawałnice, którzy liczą na odszkodowania. - Na razie nie wiadomo, czy będą jakieś rekompensaty i kto będzie mógł na nie liczyć. Nie ma nawet aktualnych wniosków, dlatego ludzie wypełniają te, które były przygotowane w ubiegłym roku - zauważa Eugeniusz Tadel.

Nawałnice dotknęły także mieszkańców powiatu wadowickiego. Burze, które nad nim przeszły, uszkodziły domy, ale niestety również poniszczyły plony. Daniel Zemła, rolnik z Barwałdu Dolnego, miał 20 hektarów zboża. Połowa jego upraw została doszczętnie zniszczona. Rolnik policzył, ile będzie go to kosztować.

- Z 10 hektarów mogłem mieć 30 ton zboża. Tona jest po 800 złotych, czyli 24 tysiące złotych poszło w błoto - mówi rolnik.

Podobne problemy mają górale. Oni co prawda zboża uprawiają niewiele - nie pozwalają na to marne gleby i ostry klimat, lecz deszcze uniemożliwiają też rozpoczęcie w terminie sianokosów. A to oznacza, że nie będzie czym wykarmić bydła. - Pogoda w tym roku to istne skaranie boskie - mówi Zbigniew Szyszka, gazda z Jurgowa. - Będę miał mniej siana do karmienia zwierząt. Trzeba będzie jedną krowę albo cielaka sprzedać, bo nie będzie go czym wykarmić - dodaje góral.

Intensywnym opadom deszczu z niepokojem przygląda się także Henryk Dankowiakowski, dyrektor Małopolskiej Izby Rolniczej. - Naszym zmartwieniem są nie tylko deszcze, lecz także grady, które na przykład na Podhalu poniszczyły sady owocowe. Straty w całym województwie będą naprawdę duże, chociaż jeszcze ich nie oszacowaliśmy - mówi.

A im mniejsze plony rolnicze, tym większe czekają nas podwyżki cen żywności. - To proste do przewidzenia, że im mniej towaru na rynku, tym będzie on droższy. Kiepskie zbiory zbóż przełożą się też na wyższą cenę mąki, chleba czy makaronów - tłumaczy prof. Robert Gwiazdowski z Centrum Adama Smitha.

Zobacz zdjęcia ślicznych Małopolanek! Wybierz z nami Miss Lata Małopolski 2011!

Kochasz góry?**Wybierz najlepsze schronisko Małopolski**

Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail

Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dabrowatarnowska.naszemiasto.pl Nasze Miasto