Skarszewy parafia. Ks. Leman: Trzeba działać, samo nic się nie zrobi

Ponad miesiąc temu w ciągu niespełna 24 godzin zbudowano w Skarszewach kościół. Pobiliście rekord Guinnessa ustanowiony tu w 1741 roku, kiedy to świątynia powstała w ciągu doby. O Skarszewach słychać teraz więcej?
Skarszewy parafia. Ks. Leman: Ten kościół świetnie promuje Skarszewy czy też, mówiąc szerzej, Kociewie. Proszę sobie wyobrazić, że przyciąga on ludzi z wielu miejsc w Polsce. Ba, nawet byli go obejrzeć Anglicy, którzy przyjechali na Pomorze aż z RPA i koniecznie chcieli tu zajrzeć! Powstało też szereg publikacji i artykułów na temat tego kościoła, także w prasie niemieckiej. O to właśnie chodziło.

Do czego służy kościół?
Skarszewy parafia. Ks. Leman: Wydajemy w nim odzież mieszkańcom, którzy najbardziej potrzebują takiego wsparcia. Ponadto otrzymują w nim posiłki - dożywianiem objętych jest około 50 osób. W przyszłości, a myślę, że będzie to w przyszłym roku, w kościele ma się znajdować muzeum. Będą w nim m.in. pamiątki i przedmioty, które zachowały się po kościele, który zbudowano w XVIII wieku, nie zabraknie też odniesień do historii Skarszew. Ponadto planujemy, aby wewnątrz znajdowała się sala wystawiennicza, taka nasza galeria. Z kolei obok kościoła powstanie park miniatur.

Takie parki są dużą atrakcją. Może ksiądz więcej powiedzieć o tych planach?
Skarszewy parafia. Ks. Leman: Zamierzenie jest takie, aby otworzyć park wiosną przyszłego roku. Na placu zmieści się około 30 miniatur ze specjalnego tworzywa, które nie ulegnie zniszczeniu w wyniku działań atmosferycznych. Będą to miniatury zabytków i atrakcji turystycznych Kociewia, ale także obiektów najbardziej znanych w ogóle w Polsce. To, oczywiście, również ma zachęcić do zwiedzania naszych zakątków.

To wszystko, o czym mówi ksiądz proboszcz, nie byłoby możliwe bez zaangażowania ludzi, ich czasu i pieniędzy...
Skarszewy parafia. Ks. Leman: Oczywiście, taka pomoc była i jest. Mamy znaczących sponsorów, ale w realizację tych pomysłów zaangażowali się także zwykli mieszkańcy. Część tych osób chce pozostać całkowicie anonimowa. Są też i głosy krytyczne oponentów twierdzących, że wszystko jest niepotrzebne i nie tędy droga. Ja uważam, że chcąc promować naszą ziemię musimy podejmować pewne działania, bo samo nic się nie zrobi. Marzy mi się na przykład rozruszanie Borówna, żeby nad tamtejszym jeziorem działo się dużo więcej niż dotąd. I w tym wszystkim nie chodzi o wymiar materialny. W tym jest sens duchowy, bo wspólna praca ma jednoczyć i dobrze służyć ludziom.