Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tczew. Uśpili amstaffa, który zagryzł kundelka

Sebastian Dadaczyński
Sebastian Dadaczyński/archiwum
Nikt nie chciał się podjąć terapii psa, który atakował ludzi i zagryzł kundelka. Uśpiono amstaffa, który atakował ludzi i zagryzł kundelka. Taką zgodę wydał lekarz weterynarii, współpracujący z tczewskim schroniskiem dla bezdomnych zwierząt

Jak tłumaczą pracownicy azylu, zdecydowano się na taki krok, gdyż żaden z behawiorystów, czyli ekspertów od zachowania zwierząt, nie chciał się podjąć pracy z amstaffem. Chodziło o zmianę psychiki czworonoga. Był on bardzo niebezpieczny. Nie można było nawet wejść do klatki.

Przeczytaj koniecznie: Co będzie z groźnym amstaffem?

- Już na samym początku, kiedy pies do nas trafił, specjaliści tłumaczyli, że jest on na tyle agresywny, że żadna terapia nie odzwyczai go już od złych nawyków - przyznaje Anna Cias ze schroniska. - Mimo wszystko próbowaliśmy jeszcze znaleźć organizację zajmującą się behawioryzmem. Telefonowaliśmy między innymi do Poznania i Krakowa. Niestety, dowiadując się o złej przeszłości amstaffa, każda z nich rezygnowała. Tym samym lekarz weterynarii wydał zgodę na uśpienie czworonoga. Zwierzę po prostu nie nadawało się do adopcji. Mogłoby ponownie zaatakować.

Warto przeczytać: Zabójcy bez smyczy

W ubiegłym roku amstaff najpierw pogryzł policjanta, a następnie pracownicę Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, a

w połowie czerwca tego roku zagryzł kundelka wyprowadzanego przez jednego ze starszych mieszkańców Tczewa[/a]. Do zdarzenia doszło na terenie ogrodu działkowego przy ul. Czatkowskiej.

Właściciel amstaffa, wiedząc, że ma do czynienia z policjantem, poszczuł go psem. Sprawę potraktowano jako napaść na funkcjonariusza
. Trafiła do sądu, gdzie wobec mężczyzny zapadł wyrok 1,5 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata. Z kolei za nieodpowiednie zabezpieczenie psa na terenie ogrodu działkowego, gdzie doszło do zagryzienia kundelka, otrzymał grzywnę w wysokości 250 zł. Właścicielowi odebrano przy tym psa.

Andrzej Jachimowski, komendant Straży Miejskiej w Tczewie, nie ukrywa, że wiadomość o uśpieniu amstaffa odebrał z ulgą.
- Był on na tyle agresywny, że nikt nie mógłby go adoptować, przez lata przebywałby w schronisku, a co za tym idzie, by się tam męczył - zauważa komendant.

Codziennie rano najświeższe informacje z Tczewa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tczew.naszemiasto.pl Nasze Miasto