Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bohater tygodnia. Ksiądz Dariusz leman

Krystyna Paszkowska
Rozmawiamy z księdzem Dariuszem Lemanem z parafii pw. Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła w Tczewie, pomysłodawcą i organizatorem imprezy charytatywnej "Księża kontra Strong Mani".

Rozmawiamy z księdzem Dariuszem Lemanem z parafii pw. Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła w Tczewie, pomysłodawcą i organizatorem imprezy charytatywnej "Księża kontra Strong Mani".

To pierwsza w Tczewie impreza z udziałem strongmanów. Skąd pomysł właśnie na taki festyn?

- Pierwszy raz udało mi się ściągnąć "Pudziana", Szymca i Toczka do Chojnic. Wówczas też zbieraliśmy pieniądze na hospicjum. Od tej pory datują się moje przyjazne kontakty z strongmanami. Później wspólnie odwiedzaliśmy więźniów w zakładach karnych, "młodych gniewnych" w poprawczakach. Siłacze przyjeżdżali za darmo. Ich słowa szybciej docierały do tych młodych ludzi. Pojawienie się księdza w takim towarzystwie pozwalało mi w pewnym stopniu budować autorytet u tych ludzi...

Dotąd organizowane przez księdza imprezy były nie tylko z siłaczami w roli głównej...

- To prawda. Takich większych imprez zorganizowałem dotąd 5 lub 6. Ich gwiazdami byli oprócz strongmanów również bokser Dariusz Michalczewski, aktorzy - Radosław Pazura, Olaf Lubaszenko, Andrzej Neumann ze "Złotopolskich". W jednej z nich wystąpił też Robert Janowski, znany choćby z telewizyjnego programu "Jaka to melodia"...

Czy udział znanych osób w imprezach pomaga organizatorowi?

- Oczywiście. To pewnego rodzaju magnes na ludzi. Chcą się spotkać ze znanymi osobami, porozmawiać z nimi, czasem choćby ich dotknąć... Jednak nie każda gwiazda wychodzi "obronną ręką" z takiego spotkania.

Zorganizować tak dużą imprezę z młodzieżą, to nie lada wyczyn. Co trzeba w sobie mieć, aby nie tylko skupić uwagę młodych ludzi, ale i namówić ich do pracy bez materialnych profitów?

- Sądzę, że najważniejszą sprawą jest po prostu z nimi być, a nie jedynie rozkazywać. Przygotowania do imprezy ze strongmanami trwały około dwóch miesięcy. Większość spraw sam załatwiałem, ale w tej końcowej fazie młodzież mocno się zaangażowała. Nigdy nie zostawiam młodzieży na zasadzie, wy zróbcie, a ja poczekam na gotowe. Pracujemy razem.

Czy coś księdza zaskoczyło podczas tczewskiej imprezy?

- Owszem i to bardzo mile. Zaskoczyła mnie postawa strongmanów, zwłaszcza Jarka Dymka. On pokazał księży jako zwykłych ludzi, którzy też potrafią się bawić, z nimi można porozmawiać na każdy temat. Można liczyć na ich wsparcie... To zwróciło uwagę uczestników imprezy.

Festyn spotkał się z dużym oddźwiękiem młodzieży. Spodobało jej się. Czy jest ksiądz zadowolony?

- Przed imprezą marzyłem, aby zebrać 5000 zł i to się udało. Mówiąc obrazowo mówiąc plan wykonaliśmy w 100 procentach i jeszcze trochę. Ważne dla mnie było pokazanie problemu ludzi chorych. Znam to osobiście. Moja siostra od ponad 20 lat porusza się na wózku inwalidzkim.
Za pieniądze zebrane podczas tej imprezy zakupiliśmy 9 materaców. Osiem z nich przekazaliśmy do hospicjum. Jeden trafił do około 20-letniego chłopca z gminy Tczew.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tczew.naszemiasto.pl Nasze Miasto