Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy starosta Neumann naraził bank na straty?

Jacek Legawski
To jest stek bzdur - mówi Sławomir Neumann, starosta starogardzki, odnosząc się od informacji prasowych sugerujących, że w czasach, gdy był dyrektorem oddziału Banku Komunalnego (obecnie Nordea) w Starogardzie Gd.

To jest stek bzdur - mówi Sławomir Neumann, starosta starogardzki, odnosząc się od informacji prasowych sugerujących, że w czasach, gdy był dyrektorem oddziału Banku Komunalnego (obecnie Nordea) w Starogardzie Gd., udzielił po znajomości pewnej pani kredytu w wysokości 2 mln złotych i bank te pieniądze stracił.

- Nie mógłbym nawet takiego kredytu udzielić, bo nie miałem takich uprawnień. O kredytach w tej wysokości decyduje centrala - wyjaśnia Sławomir Neumann.
W Starogardzie Gd. o tej sprawie jest głośno od ukazania się w ubiegłym tygodniu jednego z ogólnopolskich tygodników uchodzącego - zdaniem wielu - za brukowiec. Opisano w nim przekręty pewnej pani, która oszukała wiele osób i instytucji, korzystając z różnych znajomości. Jednym z jej przekrętów ma być kredyt zaciągnięty przez nią w starogardzkim oddziale Banku Komunalnego w 2000 roku. Miała wtedy dostać po znajomości od dyrektora Sławomira Neumanna 2 mln złotych. Tygodnik sugeruje, że stał za tym także śp. brat Lecha Wałęsy, a Sławomir Neumann jest do dzisiaj prawą ręką Donalda Tuska - lidera Platformy Obywatelskiej. Ksero tego tekstu błyskawicznie pojawiło się w wielu miejscach, oczywiście w samym starostwie także. Sławomir Neumann odpiera wszelkie zarzuty, dopatrując się w nich zagrywek politycznych.
- Jestem członkiem Platformy Obywatelskiej, ale aż tak wysoko się nie cenię. Donalda Tuska znam, lecz nie aż tak blisko - mówi obecny starosta starogardzki. - Dlaczego sprawę tego kredytu wyciąga się po tylu latach? Bo zbliżają się wybory? Bo jestem członkiem PO? Chodzi o ciągłe kompromitowanie Platformy wszelkimi metodami? Nie rozumiem, chociaż coś podejrzewam... Nie mam sobie nic do zarzucenia. Sprawa była badana nawet przez prokuraturę, która nie dopatrzyła się żadnych uchybień.
Dla Sławomira Neumanna najważniejszym dowodem na jego uczciwość w tej sprawie jest to, że nadal jest pracownikiem Nordei. Na czas pełnienia funkcji starosty, otrzymał z banku urlop bezpłatny. Będzie mógł więc wrócić.
- Czy prywatny bank trzymałby człowieka, który naraził go na straty? - pyta Sławomir Neumann.
Sławomir Neumann, starosta starogardzki jest oburzony publikacją w jednym z ogólnopolskich tygodników, w którym zarzucono mu przyznanie po znajomości ogromnego kredytu. W dodatku bank, którym kierował, tych pieniędzy nie odzyskał. Ale Sławomir Neumann nie ma zamiaru oddać sprawy do sądu.
- Poziom tej gazety jest za niski, by żądać sprostowania, przeprosin czy skierować sprawę na drogę sądową - mówi Sławomir Neumann. - Nie mam zamiaru zniżyć się do jej poziomu. Zresztą powoli uodparniam się na tego typu ataki. Gdyby w nich było chociaż ziarno prawdy, już bym tu nie siedział, a gdzie indziej.
Sławomir Neumann pamięta sprawę udzielenia tego kredytu, bo był on jednym z wyższych w czasie, gdy kierował Bankiem Komunalnym (obecnie Nordea) w Starogardzie Gd. Ponadto, po cytowanej publikacji, jeszcze raz sprawdził fakty.
- Nie udzieliłem kredytu tej pani, a spółce, której ona była udziałowcem, po 50 procent z pewnym panem - wyjaśnia Sławomir Neumann. - Zresztą to nie ja udzieliłem kredytu. Przy tak dużych kwotach decyzję zawsze podejmuje centrala banku, ja tylko przygotowuję dokumentację, następnie podpisuję w imieniu banku umowę.
S. Neumann dodaje, że żaden dyrektor oddziału dowolnego banku w Starogardzie Gd. nie ma takich możliwości i uprawnień. On sam - bez zgody centrali - mógł w tamtym czasie udzielić kredytu do wysokości góra 120 tys. złotych. Jak to się ma do dwóch milionów? A co z tymi znajomościami?
- Tę panią poznałem dopiero, gdy złożyła wniosek - przekonuje obecny starosta. - Czy to już jest znajomość? Wtedy wydawała mi się wiarygodnym partnerem, a kredyt był dobrze zabezpieczony.
Sławomir Neumann sam oglądał nieruchomości, których hipoteki miały stanowić zabezpieczenie. Wyglądały solidnie, a rzeczoznawca wycenił je na 7 milionów złotych. Spółka rzeczywiście nie spłaciła kredytu, lecz bank może nieruchomości zbyć i w ten sposób odzyska całą kwotę.
- Ktoś sobie w Warszawie ubzdurał jakąś tezę i do tego dorobił ideologię, dopasowywał "fakty" - mówi Sławomir Neumann. - Dlaczego ten tygodnik zarzuca mi coś, czego nie czyni bank? Nordea jest poważnym bankiem i na pewno poniósłbym konsekwencje nieczystego czynu. Co więcej, nikt z tej gazety do mnie nie dzwonił, by zweryfikować informacje. Po prostu coś sobie napisali, coś przeciwko Platformie Obywatelskiej także, bo przecież nie chodziło o atak na moją osobę.
Obecny starosta w tej publikacji dopatruje się także "inicjatywy" wspólnika.
- Wspólnicy się pokłócili, z tego co wiem - ciągną się nawzajem do prokuratury i sądów, ale dlaczego ja mam ponosić tego konsekwencje? - pyta Neumann. - Nie udzieliłem tego kredytu po politycznej znajomości, a dla typowo bankowego interesu. Przecież bankom zależy na udzielaniu kredytów, dzięki temu osiągają zyski. A w prywatnych, tak dużych bankach o układach nie ma co mówić. Ja mogę ze znajomym wypić kawę i obiecać, że jego wniosek rozpatrzę, ale na znajome oczy nikt kredytu w żadnym banku nie dostanie.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tczew.naszemiasto.pl Nasze Miasto