O tym, że sporo kierowców lubi przycisnąć pedał gazu, przekonali się już m.in. nasi czytelnicy. - Wystarczy chwilę pobyć na autostradzie, by zobaczyć, że część kierowców traktuje drogę jak tor wyścigowy. Ostatnio jechałem z Rusocina (okolice Pruszcza Gd.) do Stanisławia (koło Tczewa). To zaledwie 20-kilometrowy odcinek. Jego pokonanie zajęło mi ok. 15 minut, a jechałem dopuszczalne 140 kilometrów na godzinę. Niestety, podczas tej podróży co chwila ktoś mnie wyprzedzał, jadąc z dużo większą prędkością niż ja - opowiada jeden z mieszkańców Tczewa.
Policjanci przyznają, że coraz częściej odnotowują kierowców, którzy po autostradzie A1 jeżdżą powyżej 200 km na godzinę. Z ich wyliczeń wynika, iż na 90-kilometrowym odcinku Rusocin - Nowe Marzy (w okolicach Grudziądza) dziennie porusza się ok. 30 tys. pojazdów, z czego co najmniej tysiąc jedzie z prędkością powyżej 200 km na godz.
- Stanowi to duże niebezpieczeństwo. Wystarczy spojrzeć na specjalistyczne dane, by zobaczyć, że jadąc 100 km na godz. pokonujemy 28 metrów w ciągu sekundy, a poruszając się 200 km na godz. - w sekundę przejedziemy już 56 m. To dużo, zakładając, że czas reakcji kierowcy wynosi właśnie jedną sekundę - podkreśla mł. insp. Janusz Staniszewski, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.
Od 1 stycznia do 30 czerwca tego roku na autostradzie A1 doszło do 293 tzw. zdarzeń drogowych. Odnotowano 279 kolizji i 14 wypadków.
- Rannych zostało 20 osób. Na szczęście nikt nie zginął, ale takie statystyki wcale nie zwalniają nas z bezpiecznej jazdy, bo o tragedię nie trudno. W 2010 roku mieliśmy nawet sytuację, że zginął kierowca, który zapatrzył się na inny śmiertelny wypadek - podkreśla Anna Kordecka z Gdańsk Transport Company, koncesjonariusza A1.
Przedstawiciele GTC chcą powrócić do kamer rejestrujących prędkość pojazdów. Takie urządzenia na A1 działały w 2011 r. i "wyłapały" łącznie 28 kierowców, jadących z prędkością ponad 200 km na godz. Urządzenia rejestrowały czas wjazdu i wyjazdu pojazdów z wyznaczonego odcinka. Ci, którzy wyjechali z niego zbyt wcześnie, czyli przekroczyli dozwoloną prędkość, otrzymali mandaty od policji.
Dziś policja zapewnia, że rozważy montaż kamer, bo sama dostrzega ich zalety. - Po prostu na kierowców działają prewencyjnie - mówią stróże prawa. - Zbyt szybko jazda niczemu nie służy. Nie chodzi tu tylko o to, że otrzymamy mandat, ale zwiększamy ryzyko wypadku. Ponadto więcej spalamy benzyny. Nie jest to dobre zarówno dla naszej kieszeni, jak i środowiska naturalnego.
Gdańsk Transport Company wspólnie z Komendą Wojewódzką Policji w Gdańsku niebawem chce przeprowadzić akcję pod nazwą "Tydzień bezpieczeństwa". Podczas tych działań pracownicy koncesjonariusza i policja zamierzają uświadamiać kierowców o zagrożeniach, ale także sprawdzać stan techniczny pojazdów.
Mł. insp. Janusz Staniszewski, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku: - Pomorscy policjanci na bieżąco patrolują A1. Na trasie pracują zarówno funkcjonariusze z Komendy Powiatowej Policji w Tczewie, jak i z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. Dysponują nieoznakowanymi radiowozami z wideorejestratorami. Po nagraniu pojazdu znacznie przekraczającego dopuszczalną prędkość na autostradzie (a jest to 140 km na godz. - dop. red.) zatrzymują kierowcę i wypisują mu mandat. Jeśli jechał więcej o 50 km na godzinę, otrzymuje 500 zł mandatu i 10 punktów karnych.
Przypominam także, że przy bramkach zjazdowych stoją fotoradary. Funkcjonariusze dużą uwagę przykuwają też do pojazdów stojących na pasach awaryjnych. Niestety, bardzo często upominają o brak oznakowania - trójkąta i kamizelki. Z kolei przy wyjazdach z autostrady sprawdzana jest trzeźwość kierowców. Zdarzają się przypadki, że jadą po alkoholu.
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?