Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gniew. Klasowe spotkanie po 30 latach

Krystyna Paszkowska
Grupowe zdjęcie po 30 latach byłych uczniów pierwszego rocznika ówczesnego Liceum Zawodowego w Gniewie.
Grupowe zdjęcie po 30 latach byłych uczniów pierwszego rocznika ówczesnego Liceum Zawodowego w Gniewie.
Aby dotrzeć na to spotkanie niektórzy jego uczestnicy musieli pokonać nawet ponad 1000 kilometrów. Życie rozrzuciło ich nie tylko po całej Polsce, ale i poza granice naszego kraju.

Aby dotrzeć na to spotkanie niektórzy jego uczestnicy musieli pokonać nawet ponad 1000 kilometrów. Życie rozrzuciło ich nie tylko po całej Polsce, ale i poza granice naszego kraju. Jedno pozostało w nich niezmienne - chociaż minęło już 30 lat, odkąd opuścili mury ówczesnego Liceum Zawodowego w Gniewie nadal łączyła ich ta sama co przed laty więź.

Na jubileuszowe spotkanie dotarło 25 uczniów pierwszego rocznika tej szkoły. Ich wychowawczynią była Alicja Samulewska. I jej nie zabrakło na klasowym spotkaniu, jakie odbyło się w restauracji Zamkowej w Gniewie. Wspomnieniom zdawało się nie być końca.
Było to już trzecie spotkanie klasowe po opuszczeniu murów tej placówki. Pierwszy raz spotkali się w szóstą rocznicę zakończenia nauki. Drugie spotkanie odbyło się przed dziesięcioma latami. Wówczas do Gniewa dotarło szesnaścioro spośród 35 byłych uczniów. Tym razem chociaż minęło kolejnych 10 lat liczba uczestników znacznie się powiększyła. Duża w tym zasługa dwójki najbardziej zagorzałych zwolenników klasowych spotkań. "Motorem" okazał się Wiesław Sobisch, zaś napędem "Ewa Bafia" (z domu Kuchta).

- Rozjechaliśmy się po kraju i świecie - mówi Wiesław Sobisch. - Sześcioro z nas mieszka w Niemczech, innych los porozrzucał, a to do województwa opolskiego, to znów do łódzkiego, zachodnio-pomorskiego, do Szczecina, Gdańska, na Kaszuby i oczywiście na Kociewie.
Zapału do organizacji spotkania nikomu nie brakowało chociaż bywały chwile zwątpienia, bo czy to się może udać skoro niektórzy nie widzieli się nawet od czasu ukończenia szkoły? Okazało się, że mogło i udało się. Jak udało im się dotrzeć do wszystkich dawnych kolegów i koleżanek? Bywało różnie...
- Najtrudniej było odszukać Ulę Jabłońską - mówią organizatorzy spotkania. - Udało nam się dotrzeć do informacji, w jakiej miejscowości obecnie mieszka. Na szczęście, Bartoszy Las nie jest zbyt dużą miejscowością (śmiech). Zadzwoniliśmy pod pierwszy numer, jaki znaleźliśmy w książce telefonicznej. Wyjaśniliśmy, że organizujemy spotkanie klasowe i powoli szczegół po szczególe doszliśmy do nowego nazwiska i bliższych namiarów na Ulę. Okazały się trafne. Ula jest dziś z nami.
Udział w spotkaniu zadeklarowało 27 osób, dwie z różnych względów nie dotarły. Ci, którzy zjawili się w "Zamkowej" tylko na początku z lekką dozą nieśmiałości sprawdzali, czy rzeczywiście są w stanie rozpoznać swoich dawnych kolegów i koleżanki.

- Mam koleżankę w Niemczech, z którą miałem co prawda kontakt, ale jedynie telefoniczny - wspomina Wiesław Sobisch. - Kiedy rozmawialiśmy o planowanym spotkaniu, ona zapytała mnie: A czy masz jeszcze takie długie włosy, jak w szkole? Było z tym sporo śmiechu, bo po długich włosach pozostało mi jedynie wspomnienie. Nie pozostało mi nic innego niż zgodnie z prawdą powiedzieć "No, nie mam".
Większość rozpoznała dawnych kolegów ze szkolnej ławy bez problemu.
- Większych problemów nie miałam, chociaż czasem trochę się zmienili przez te lata - mówi Ewa Radzimowska-Szczepańska. - Z Berlina, gdzie obecnie mieszkam do Gniewa miałam do pokonania około 550 kilometrów, ale warto było. Bardzo się ucieszyłam, gdy usłyszałam, że organizowane jest to spotkanie.
Najdalej, bo 1040 km z Kolonii w Niemczech miał do przebrnięcia Wiesław Sobisch. Jak już wszyscy się odnaleźli przyszła pora na wspomnienia...
- Pani Alicja zawsze nas mocno w ryzach trzymała - śmieje się Renata Wrzesińska. - To była bardzo zgrana klasa. Jak ktoś coś zbroił, to klasa murem za nim stała. Przecież inaczej nie byłoby tylu zjazdów...
- No, nie chwaląc się my jesteśmy najlepsi - stwierdził z rozbrajającym uśmiechem jeden z dawnych uczniów Alicji Samulewskiej, którą podczas spotkania szczególnie hołubiono.

- Te 30 lat minęło, jak z bata strzelił - przyznała pani Renata. - Kiedy weszłam, to byłam i mocno roztrzęsiona i jednocześnie bardzo szczęśliwa. To było takie dziwne uczucie...
- Na języku polskim, to się nie dało ściągać - stwierdziła jedna z uczennic...
Najbardziej wymagającym nauczycielem z perspektywy czasu okazał się Ryszard Staniszewski, który wpajał uczniom wiedzę z zakresu mechaniki technicznej.
- Pani Alicja została naszą wychowawczynią w trzeciej klasie - mówią jej dawni uczniowie. - Potrafiła sobie poradzić z naszą dość nieokiełznaną czeredą. Chyba nas lubiła, skoro przyszła na to spotkanie... Wcześniej wychowawstwo miał Adam Rode. Największymi rozrabiakami byli oczywiście Janusz Bogdański, Adam Żurawski i Marek Kajut... (wywołani do tablicy zrobili skruszoną minę i zrobiło się bardzo sympatycznie).
- Eee... tam, jak szykowała się jakaś "rozróbka", to czemu nie - śmieje się Irena Sajdowska-Chudyka. - Nie byliśmy święci, zgrana była z nas paczka.
Zapytani o najspokojniejszych uczniów zgodnie wskazano dwie dawne koleżanki.
- To były Bogusia Rejman i Jarka Derdowska, obie takie ciche - stwierdzono. - A naszym gospodarzem klasy kto był? (chwila ciszy, a zaraz potem szybkie konsultacje i....) Przecież to Basia Smolińska i to przez wszystkie cztery lata...
A co o swoich wychowankach mówi Alicja Samulewska?
- To była bardzo żywiołowa, ale sympatyczna klasa - mówi wychowawczyni. - Lubiłam ich. Nie zmienili się specjalnie przez te lata...
Mijały godziny, a wspomnienia wciąż płynęły szeroką rzeką...

• Zdjęcia Andrzej Połomski

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tczew.naszemiasto.pl Nasze Miasto