Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gniew. Skandal w urzędzie

Krystyna Paszkowska
Urzędniczki gniewskiego magistratu poczuły się obrażone określeniem ich kurtyzanami w "Nowinach Gniewskich".
Urzędniczki gniewskiego magistratu poczuły się obrażone określeniem ich kurtyzanami w "Nowinach Gniewskich".
Określenie urzędniczek z gniewskiego magistratu księżniczkami i kurtyzanami obraziło pracujące tam panie. Takie określenie padło w krótkiej notce zamieszczonej w jednym z ostatnich numerów "Nowin Gniewskich", ...

Określenie urzędniczek z gniewskiego magistratu księżniczkami i kurtyzanami obraziło pracujące tam panie. Takie określenie padło w krótkiej notce zamieszczonej w jednym z ostatnich numerów "Nowin Gniewskich", samorządowego pisma.
Kobiety poczuły się obrażone przypisanym im co prawda bardzo "subtelnym", jednak określeniem odnoszącym się do pań lekkich obyczajów.

- Poczułyśmy się bardzo urażone - mówi jedna z urzędniczek (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). - Określenie nas kurtyzanami było po prostu obelżywe. Zasugerowano, że nie jesteśmy tutaj po to, żeby pracować, tylko po to, by nas oglądać.
Zaraz w kolejnym numerze tego pisma autor zamieścił przeprosiny. Jak podkreślił, nie miał zamiaru nikogo obrazić. Tłumaczył, że to miał być lekki żartobliwy tekst. - Taka jest formuła tej strony, po prostu na wesoło - uważa Wiesław Ślizewski, który redaguję tę kolumnę.
Bogdan Badziong, burmistrz Gniewa zapytany o weryfikację tekstów drukowanych w "Nowinach Gniewskich" odparł, że jest podpisana umowa z autorem tej strony i to on w pełni ponosi odpowiedzialność za drukowane tak teksty.
- Umowę z autorem podpisaliśmy przed rokiem - mówi Anna Czyżewska, redaktor naczelny "Nowin Gniewskich". - Już na początku zdarzało się, że ludzie mieli pretensje o zamieszczane na tej stronie teksty. W myśl umowy pełną odpowiedzialność za ich treść ponosi autor.
W ocenie prawnika sytuacja wcale nie jest tak jednoznaczna.
- Odpowiedzialność za treść artykułów ponosi nie tylko autor - mówi Kazimierz Smoliński, mecenas z Tczewa. - Za naruszenie dobro osobistych odpowiada również redaktor naczelny i wydawca.

Jak można kobietę nazwać kurtyzaną? Czy autor w ogóle zastanowił się co pisze? Przecież to wcale nie jest śmieszne! To jest po prostu obraźliwe! Każda kobieta, która ma choćby odrobinę godności by się obraziła, gdyby ktoś nazwał ją kurtyzaną - powiedziała nam jedna z urzędniczek gniewskiego magistratu.
Co tak mocno dotknęło kobiety? Zdawać by się mogło żartobliwy tekst pod hasłem "Na wesoło. Miesiąc z głowy", jaki zamieszczono w samorządowym piśmie "Nowiny Gniewskie" chyba nieco minął się z założeniem. Cytujemy kontrowersyjną notatkę:

"Made in Gniew

Kto dawno nie był w urzędzie, powinien pod byle pretekstem wybrać się tam jak najszybciej. Po pięknych gotyckich urzędowych korytarzach krążą nowe urzędniczki. Kurtyzany i księżniczki o pięknych twarzach i wyrzeźbionych najlepszym dłutem ciałach - to nowe oblicze naszego urzędu w Roku Kociewskim. Może więc nie będzie szybciej, ale przynajmniej trochę przyjemniej (dla oka).
CEKOL..."

Dotknięte tym tekstem były nie tylko kobiety w kwiecie wieku, ale i te młode.
- To jest po prostu poniżające - powiedziała nam inna z urzędniczek. - Nie ma na to słów. Zastanawiałyśmy się, jak zareagować na ten artykuł i nic równie ostrego nie przyszło nam do głowy. Przecież każda kobieta to nie tylko ciało, jak można by sądzić z treści tego artykułu, ale przede wszystkim osobowość, wiedza... Nie jesteśmy lalkami do oglądania.
- Określenie nas, jako kurtyzany na pewno nie jest śmieszne - dodaje inna z urzędniczek. - Od pewnego czasu dziwne rzeczy dzieją się w Gniewie, czasem lepiej w ogóle głośno się nie wypowiadać.
Jedno potwierdzają wszyscy, lekturę "Nowin Gniewskich" większość mieszkańców rozpoczyna właśnie od tej strony.
- Dobrze, że jest taka strona - mówi jedna z gniewianek. - Szkoda tylko, że autor nie pomyślał, jakich słów używa. Jeżeli nie wie się co oznacza dany wyraz, to lepiej go nie używać. Można komuś wyrządzić krzywdę.
Autor notatki tłumaczył, że to miał być lekki żartobliwy tekst.

A co na takie zastrzeżenia Anna Czyżewska, redaktor naczelna "Nowin Gniewskich"?
- Pretensje do tekstów drukowanych na tej stronie wpływały od początku, kiedy ona została udostępniona - mówi Anna Czyżewska. - To się stało pewnym przyczynkiem do podpisania umowy z autorem tekstu. Została ona podpisana już przed rokiem. Tak ostrej reakcji jednak dotąd nie było. Pełną odpowiedzialność za tekst ponosi jego autor. Zapis w tej sprawie znajduje się również w statucie "Nowin".
Zdaniem prawnika, Kazimierza Smolińskiego odpowiedzialność za treść publikowanych tekstów nie została zdjęta w ten sposób z redaktora naczelnego, ani wydawcy.
- Jeżeli pokrzywdzony wystąpiłby na drogę sądową z żądaniem o odszkodowanie za naruszenie jego dóbr osobistych, to odpowiadają za daną publikację i autor tekstu, i redaktor naczelny, i wydawca. Umowa pomiędzy autorem, a gazetą oznacza jedynie, że gazeta mogłaby dochodzić od autora kwoty, jaką musiałaby wypłacić pokrzywdzonemu.
O wyjaśnienie zaistniałej sytuacji zwróciliśmy się do Wiesława Ślizewskiego, z którym podpisana została przez gazetę umowa.

• Mamy wolność prasy

Autor strony "Na wesoło. Miesiąc z głowy", Wiesław Ślizewski przesłał nam swoje wyjaśnienie:

"cEKOl (takim pseudonimem został podpisany tekst - przyp. red.) - to zespół ludzi, który powstał w 1999 roku, podczas, gdy rozpoczęła się batalia z Urzędem Miasta i Gminy w Gniewie o zaprzestanie budowy spalarni odpadów przemysłowych, stąd słowo "EKO" w nazwie. Podstawą naszego działania jest niezależność słowa, niezależność prasy, która niestety, w Polsce daleka jest od ideału. Sprawę spalarni wygraliśmy - nie ma jej do dnia dzisiejszego. W kolejnym roku nasz zespół brał czynny udział w redagowaniu "Nowin Gniewskich", był też autorem wielu kontrowersyjnych artykułów wolnego słowa. Później większość z naszego kolegium była inicjatorami referendum na rzecz odwołania ówczesnego Burmistrza Miasta i Gminy Gniew - Jana Urbańskiego, co zakończyło się najlepszym wynikiem w Polsce oraz powrotem demokracji do naszej gminy. Kolejna faza, to niezależna zarejestrowana gazeta "Kurier Gniewski", która dzięki niezależnemu słowu ma do dzisiejszego dnia olbrzymie poparcie społeczne, chodź ukazała się zaledwie 6 razy. Dzięki akceptacji redaktora naczelnego "Nowin Gniewskich" otrzymaliśmy prawa do niezależnych publikacji, które nie są objęte jakąkolwiek cenzurą. To wielki przełom w demokracji, gdzie większość gmin traktuje gazetę samorządową, jako własną "laurkę". Jestem dumny z gminy Gniew, która bez względu na treść publikuje materiały dla niej niewygodne. Przyznaję, że w imieniu zespołu ja podpisałem umowę i ja czuję się odpowiedzialny za treści tam publikowane. Przyznaję również, że słowo "kurtyzana" zostało użyte niewłaściwie i wbrew intencjom autorów, na co jako zespół natychmiast odpowiedzieliśmy, najpierw w sprostowaniu stanowiącym wkładkę do pisma, a później w najbliższym wydaniu "Nowin Gniewskich" (01.2006). W tym względzie nie mamy sobie nic do zarzucenia, poza amatorskim traktowaniem związku frazeologicznego niektórych słów. Najważniejszym celem dla nas jednak będzie zawsze wolność prasy i słowa.
Poniżej przedstawiam sprostowanie z gazety "Nowiny Gniewskie": "W ostatnim numerze "NG" w jednym z felietonowych postów nieopatrznie użyłem wobec urzędniczek naszego magistratu bardzo nieodpowiedniego określenia. Pragnę bardzo przeprosić za takie zachowanie, jak również oświadczyć, że znaczenie tego słowa nie było mi do końca znane. Kurtyzanę kojarzyłem jako nimfę płynącą przez wodne przestworza błękitnej przestrzeni, tak też chciałem określić adresatki postu. Oświadczam, że w związku z tym faktem bardzo wstydzę się, jak również przepraszam wszystkich, których moja wypowiedź dotknęła.
Obecne ataki na nasz zespół traktujemy wyłącznie, jako demonstrację bezwładności i szczurzej zawiści przez niektórych oponentów wolnego słowa i wolnej prasy, a przede wszystkim oponentów gniewskiej demokracji. Jestem pewien, że rzekome, pokrzywdzone "urzędniczki", to niedoszli radni, którzy za wszelką cenę chcą zaistnieć na politycznej arenie Gniewu, a w końcu wybory coraz bliżej."

• Autor przeprosił

Rozmawiamy z Bogdanem Badziongiem, burmistrzem Gniewa.

Notatka, jaka ukazała się w grudniowym numerze "Nowin Gniewskich", a określająca urzędniczki pracujące w magistracie kurtyzanami wywołała oburzenie wśród kobiet...

- O tym, że tekst napisany przez Wiesława Ślizewskiego wywołał oburzenie dotarło do mnie, ale to już zostało załatwione. Autor już przeprosił zainteresowane osoby na łamach gazety zaraz w następnym jej numerze.

Czy nikt nie weryfikuje tekstów, jakie mają się ukazać na łamach "Nowin"?

- Wszystkie teksty są czytane przez osoby odpowiedzialne za gazetę. Sprawdzały, ale przeoczyły to. "Nowiny Gniewskie" są pismem samorządowym, ale to nie znaczy, że zanim tekst trafi do druku, to ja będę każdy czytał i sprawdzał. Czasem poprawki dokonywane są jeszcze tuż przed drukiem. Ktoś napisał, ktoś bierze za to odpowiedzialność. Przecież autor podpisał umowę z gazetą. Zobowiązał się, że bierze odpowiedzialność za to, co publikuje. Teksty, które ukazują się na przykład w "NIE" Urbana też nie należą do pokornych, a są czytane i nie wywołują takich emocji. Przecież nie o to chodzi, aby do prasy znowu wróciła cenzura. Ja czytam ?Nowiny?, tak jak większość mieszkańców dopiero, kiedy trafią do punktów sprzedaży. Kupuję je, tak jak inne gazety.

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tczew.naszemiasto.pl Nasze Miasto