Wierzyca Pelplin po raz kolejny udowodniła, że przed własną publicznością nie zawsze jej "idzie". W meczu z zamykającą ligową tabelę Pomezanią Malbork ?męczyła się? do przerwy i w efekcie schodziła na odpoczynek do szatni przegrywając 0:1. Uwagi trenera w szatni poskutkowały na tyle, że po gwizdku kończącym pojedynek piłkarze i pelplińscy kibice oraz działacze cieszyli się ze zwycięstwa Wierzycy 5:1.
Zaczęło się niepomyślnie dla gospodarzy. W 6 min. pomocnik Pomezanii, Patryk Buława (niegdyś reprezentujący III-ligową wówczas Unię Tczew) z rzutu wolnego silnie dośrodkował w pole karne Wierzycy. Bramkarz gospodarzy, Grzegorz Paprzycki (chyba trochę oślepiony przez słońce) minął się z piłką. Trącił jednak nogą futbolówkę, ale ta po dobitce Adama Kozubskiego ugrzęzła w siatce. W dalszej części I połowy miejscowi byli częściej przy piłce, lecz do przerwy nie zdołali pokonać Świderskiego dobrze spisującego się w bramce Pomezanii.
Po zmianie stron gospodarze ruszyli do frontalnego ataku. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 52 min. Łukasz Dziengielewicz strzałem głową doprowadził do remisu. Po kolejnych siedmiu minutach tej odsłony było 2:1 dla Wierzycy. Rajdem flanką boiska popisał się Jarosław Steinborn. Podał futbolówkę do Piotra Wicka, a ten plasowanym uderzeniem pokonał Świderskiego. Goście jeszcze dobrze nie zdążyli otrząsnąć się ze straty gola, gdy w 66 min. Wicek po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Tym razem w swoim stylu ograł obrońców i strzałem z 16 m podwyższył rezultat na 3:1 dla gospodarzy. Pięć minut później swoją drugą, a czwartą dla Wierzycy bramkę zdobył Dziengielewicz wykorzystując przedłużone przez Przemysława Skalskiego podanie Steinborna. Dzieła dopełnił w 84 min. - wcześniejszy dwukrotny asystent - Steinborn. Pelpliński napastnik zakończył udanie kontrę Wierzycy. W sytuacji sam na sam z wybiegającym z bramki Świderskim posłał nad nim piłkę lobem ustalając - jak się później okazało - końcowy rezultat.
Trzeba jednak dodać, że w II połowie również goście mieli okazje - w tym dwie tzw. stuprocentowe - do zmiany wyniku. Za pierwszym razem Wierzycę uchronił przed utratą gola jej kapitan, Krzysztof Rutkowski. W drugiej sytuacji górą był Paprzycki. Gości przed bardziej dotkliwą porażką uratował jeden z obrońców, który piersią wybił piłkę z linii bramkowej.
Wierzyca P.
Paprzycki - Rutkowski, Mazurek, Jendrzejewski, D. Seroka, Skalski (70 Ossowski), Szlicht (82 Dzwonkowski), Racki, Steinborn, Wicek (75 Wilczewski), Dziengielewicz (88 Ł. Seroka).
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?