Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak w dobie zagrożenia koronawirusem radzą sobie domy opieki społecznej z powiatu tczewskiego?

Krystyna Paszkowska
Krystyna Paszkowska
Na razie na terenie powiatu tczewskiego wszystkich 7 domów pomocy społecznej jakoś sobie radzi. Przydałoby się więcej rąk do pracy, ale obecna kadra tych placówek jeszcze sobie radzi z ogromem wyzwań, jakie na nią czekają w obecnej sytuacji. Względny spokój może w każdej chwili runąć, jeżeli doszłoby do pierwszego zakażenia. Dyrektorzy obawiają się, że zostaną w takiej sytuacji sami ze swoją załogą w opiece nad mieszkańcami domów.

- Nasza kadra pracuje niekiedy ponad siły, ale jakoś sobie na razie radzimy – mówi Mieczysław Matysiak, dyr. DPS w Gniewie.

Mamy pod opieką niespełna 100 osób. Nasza kadra, to łącznie ze mną 60 osób. Już na początku marca wdrożyliśmy środki ostrożności. Nasi mieszkańcy nigdzie nie wychodzą, nie wpuszczamy również nikogo z zewnątrz. Gdyby nie zaangażowanie pracowników, to nie wiem, jak poradzilibyśmy sobie w tej sytuacji. Bardzo im dziękuję.

Zapytany o środki ochrony osobistej, dyrektor Matysiak przyznał, że przydałoby się ich więcej, zwłaszcza jeśli chodzi o rękawiczki, kombinezony. Pomieszczenia domu dezynfekowane są na bieżąco. - Dzięki burmistrzowi dostaliśmy 100 maseczek ochronnych.

Na razie stabilna sytuacja jest też w Domu Pomocy Społecznej w Pelplinie. Obecnie mieszka tam 156 podopiecznych, to nie tylko osoby starsze, ale i schorowane, niekiedy wymagające stałej - całodobowej opieki. Niektórzy cierpią również na schorzenia psychiczne. To bardzo wymagająca staranności praca. Mieszkańcami opiekuje się 91 pracowników.

- Wdrożyliśmy wszystkie konieczne procedury związane z dezynfekcją, mierzeniem temperatury zarówno mieszkańcom, jak i pracownikom – mówi Emilia Rzeniecka, dyr. DPS w Pelplinie. - Dotychczasowe salki do ćwiczeń rehabilitacyjnych zamieniliśmy na izolatory, gdyby ktoś z kadry lub mieszkańców zachorował.

Kadra podzieliła się na dwie grupy pracujące przy mieszkańcach. - Nie możemy się całkowicie zamknąć – mówi pani dyrektor. - Trzeba przecież odbierać zakupy, dostawy środków czystości itd. Staramy się ograniczać do minimum zagrożenie zakażenia koronawirusem. Niekiedy, jednak musimy pojechać z mieszkańcem do lekarza specjalisty czy na SOR. Obawiam się, że w takich sytuacjach może dojść do zakażenia. Na razie jesteśmy bezpieczni i my – kara i nasi mieszkańcy, ale co jeśli doszłoby do zakażenia kogoś z naszej społeczności? Przecież taka osoba powinna zostać hospitalizowana, ale przecież nie wykonuje się testów. Obawiam się, że zostaniemy sami we własnym gronie.

Sami się jeszcze uczymy, jak odnaleźć się bezpiecznie w obecnej sytuacji. Jeśli stałoby się to najgorsze, konieczna byłaby kwarantanna, to mamy przygotowane pomieszczenie z kilkoma miejscami do spania. Tylko jak mamy świadczyć usługi medyczne bez lekarza – pyta zaniepokojona.

Pracownicy zdają sobie sprawę, w jak trudnej sytuacji przyszło im pracować - Jestem im wdzięczna za ich determinację w opiece nad naszymi mieszkańcami – podkreśla Emilia Rzeniecka. - Z naszej strony zrobiliśmy wszystko co było możliwe. Dom jest zamknięty dla osób z zewnątrz, również dla woluntariuszy. Także nasi mieszkańcy nie mogą opuszczać domu.

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tczew.naszemiasto.pl Nasze Miasto