Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Michał Zieliński z Pelplina i jego niesamowite rysunki, grafiki

Krystyna Paszkowska
Krystyna Paszkowska
Michał Zieliński z Pelplina od lat pasjonuje się rysunkiem głównie brył architektonicznych. Spod jego ręki wyszło wiele ciekawych ujęć znanych i mniej znanych obiektów z rodzimego Pelplina, Kociewia, Europy, a i świata. Wystarczy, że coś przykuje jego uwagę, by efektem końcowym takiego zauroczenia był piękny rysunek, grafika.

Udało nam się namówić pana Michała na rozmowę o jego pasji.

Oto jej zapis:

--> Kiedy narodziła się Pana pasja do rysowania?

Jakoś samo przyszło. Gdzieś w podstawówce zrozumiałem, że moje prace plastyczne są trochę lepsze niż rówieśników. Rysowanie sprawiało mi autentyczną radość. Jako nastolatek rysowałem praktycznie codziennie. Miałem swoje zeszyty do szkicowania. W większości to były jakieś gryzmoły: nieukończone postacie, zarysy budynków, powtarzalne formy geometryczne. Nic specjalnego. Czasem jednak wychodziło z tego coś fajnego. To był ważny czas, bo mogłem swobodnie rozwijać swoje hobby. Nie przykładałem do tego specjalnej wagi, ale gdy tylko miałem na to ochotę, to rysowałem. Rodzice zawsze mnie w tym wspierali. Zawsze mogłem liczyć, czy to na ich dobre słowo, na motywację do działania, ale również na drobne "kieszonkowe" potrzebne do zakupu szkicowników, cienkopisów czy specjalnych ołówków.

--> Czy ktoś Pana zainspirował do takiego rodzaju kreatywności?

Wspominani rodzice odegrali kluczową rolę. Mój tata jest fotografem. Pamiętam, że w latach 90-tych miał zlecenie sfotografowania cennych obrazów i rzeźb, jakie są umieszczone w pelplińskiej katedrze. Widziałem jak te zdjęcia wywoływał na dużych formatach. Jako dziecko brałem te zdjęcia na swoje biurko i wpatrywałem się w nie. Analizowałem detale. Szukałem ciekawych kompozycji. A potem próbowałem je odwzorować rysując. Można powiedzieć, że uczyłem się rysunku na zdjęciach mojego taty. To było dla mnie niezwykle ważne.

--> Co najchętniej Pan rysuje?

Na dziś głównie architekturę: kamienice, ciągi uliczne, kościoły. Kopiowanie urbanistyczno-architektonicznej rzeczywistości przychodzi mi najłatwiej. Czasem jednak biorę się za rysunkowe formy abstrakcyjne. Szukam wówczas inspiracji u uznanych artystów. W panteonie swoich "bogów" mam Stanisława Szukalskiego, Franciszka Starowieyskiego, Waltera Molino, a z żyjących - Waldemara von Kozaka oraz Jonathana Wayshaka.

--> Czy pamięta Pan swój pierwszy rysunek?

Pierwszy rysunek? Niestety, nie pamiętam. Pewnie coś z przedszkolnej listy rysunkowych "standardów", typu ja i moja rodzina, mój ogród, czy jak spędziłem wakacje. Pamiętam za to swój pierwszy rysunek, z którego wykonania byłem zadowolony. Gdzieś w wieku 10, może 11 lat próbowałem skopiować ołówkiem fragment obrazu Hermana Hana umieszczonego w ołtarzu głównym pelplińskiej katedry. Jeśli się nie mylę, to starałem się wówczas odwzorować cesarza Ferdynanda II trzymającego koronę cesarską. Oczywiście rysunek tej postaci bardziej przypominał karykaturę, ale mi się podobał.

--> Kształcił się Pan w kierunku rysunku?

Nie, w rozumieniu pobierania nauki w szkołach plastycznych. Mam oczywiście kilka książek-poradników na temat tego, jak rysować, kilka publikacji dotyczących prowadzenia kreski, kiedy lepiej wykonać coś ołówkiem 6B, a kiedy 4H. Ale reszta to efekt treningu i podpatrywania innych. Dziś podstaw rysunku można się nauczyć oglądając tutoriale na Youtubie. Mówię to z pełnym przekonaniem.

--> Dlaczego rysunek, a nie na przykład akwarela, czy malarstwo olejne?

Bo rysunek można zrobić na zwykłej kartce papieru wyrwanej z zeszytu, a użyć do tego można ołówka czy długopisu. W przypadku malarstwa proces twórczy jest bardziej skomplikowany. Farb olejnych raczej nie nałożymy na kartkę papieru. Potrzeba więcej materiałów, które do tanich nie należą. Można zatem powiedzieć, że szkice ołówkiem są dla wszystkich, a prawdziwe malarstwo to jednak inna, zdecydowanie bardziej ekskluzywna liga.

--> Ile czasu poświęca Pan na rysowanie?

Większość ludzi realizuje swoje pasje "po godzinach". Priorytetem prawie zawsze będzie praca zawodowa czy obowiązki domowe. Dopiero później - o ile znajdzie się na to czas - można realizować swoje pasje czy zainteresowania. Szczęście mają ci, którzy pracując zawodowo mogą realizować swoją pasję. Ja do takich ludzi nie należę. Rysowaniem mogę się zajmować tylko "po godzinach", co oczywiście mocno ogranicza. W efekcie jeśli w "normalny" dzień uda mi się popracować nad jakimś rysunkiem np. 20-30 minut, to jestem bardzo zadowolony. Gorzej, gdy zabieram się za bardziej skomplikowaną grafikę w większym formacie. Takie rzeczy robi się po 6, 8 a nawet 12 godzin. Łatwo zatem policzyć, że pracując po pół godziny dziennie, dobra grafika powstaje przez co najmniej kilkanaście dni.

--> Czy ma Pan jakąś ulubioną bryłę architektoniczną?

Każda bryła, każda konstrukcja może być ciekawie przedstawiona, jeśli zastosujemy właściwą perspektywę. Pod tym względem przykuć oko może nawet jakiś zwykły zakład przemysłowy. Rzecz jasna rysunek takiego obiektu niekoniecznie będzie dla wszystkich interesujący. Najwdzięczniejsze do uzyskania efektu "wow" w cienkopisowej grafice są z pewnością klasyczne lub klasycystyczne budowle lub ciągi uliczne. Nie wiem czy są moim ulubionym tematem, ale niewątpliwie cieszę się, gdy uda mi się taką grafikę wykonać.

--> Z którego rysunku najbardziej jest Pan zadowolony?

Zdecydowanie najbardziej jestem zadowolony z wykonania kopii litografii holenderskiego artysty Mauritsa Cornelisa Eschera pt. "Wchodzenie i schodzenie". Grafika przedstawia duży budynek zadaszony niekończącymi się schodami (paradoks schodów Penrose'a). Na schodach pojawiają się dwie linie podobnie ubranych osób - jedna grupa wznosi się, a druga schodzi. Spędziłem nad tą pracą mnóstwo czasu. Wymagała ona zachowania właściwej perspektywy oraz precyzji w prowadzeniu kreski. Naprawdę cieszę się z tego, że ją wykonałem.

--> Myślał Pan o zgromadzeniu wszystkich swoich rysunków i wystawieniu ich na widok publiczny?

Od niedawna prowadzę swoje konto na Facebooku. Jeśli coś tworzę, to często finalnie ląduje to na Facebooku właśnie. Można zatem powiedzieć, że wystawiam swoje prace na widok publiczny. Z czasem pewnie będzie ich coraz więcej.

--> Dziękuję za rozmowę.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tczew.naszemiasto.pl Nasze Miasto