Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkanka Subków – Kamila Kamrowska z powodzeniem startuje w MasterChef: Trzymajmy za nią kciuki!

Krystyna Paszkowska
Krystyna Paszkowska
Kamila Kamrowska z Subków, pracownica Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Tczewie, mama trzech córek, szturmuje telewizyjne kulinarne show – 10. edycję MasterChef. Jest już po półmetku, a pani Kamila wciąż rozwija skrzydła. Udział w tym programie był jej życiowym marzeniem.

A wszystko zaczęło się od brata pani Kamili Tomasza Choszcza. - W Kamili zawsze widziałem kulinarny potencjał – mówi z uznaniem. - Zaskakiwała nas, kiedy w domu potrafiła odtworzyć zasmakowane dania restauracyjne. Już wtedy wiedziałem, że powinna spróbować swoich sił w MasterChef. Od jakiegoś czasu namawiałem ją żeby wysłała zgłoszenie, ale ostatecznie pierwszy krok wykonałem ja. Cieszę się, że zgłosiłem ją do programu, taki talent nie może się marnować, musi rozwinąć skrzydła!

Sama Kamila nie do końca wierzyła we własne siły.

- Dziesiąta edycja MasterChefa i ja w niej – mówi Kamila Kamrowska. - Byłam przekonana, że będzie bardzo ciężko dostać się do programu. Myślałam, że na pewno jest dużo osób lepiej znających tajniki kuchni, bardziej doświadczonych w gastronomii, dlatego na nic się nie nastawiałam. Zresztą, to był pomysł mojego brata Tomka, nie mój, żeby zgłosić mnie do tego programu. Ja zawsze z zapartym tchem oglądałam MasterChefa i marzyłam o tym żeby może i mi kiedyś udało się tam znaleźć, ugotować coś w tej słynnej kuchni MasterChefa. To jednak wydawało mi się odległe, nie do końca dla mnie. Miałam wrażenie, że to nierealne. Sama pewnie bym się nie odważyła zgłosić, ale brat postawił mnie przed faktem dokonanym.

Jak przyznaje pani Kamila, to wszystko zaczęło się tak niewinnie, że sama nie mogła w to uwierzyć, że faktycznie ktoś się do niej odezwał z redakcji TVN, z MasterChefa, że została zaproszona na nagrania do Krakowa.
To pierwsze spotkanie, gotowanie na pl. Szczepańskim w Krakowie, to było dla totalne zaskoczenie, ekscytacja, entuzjazm, ale i emocje oraz stres na najwyższym poziomie – przyznaje subkowianka. - Stałam tam i nadal do mnie nie docierało, że jestem w MasterChefie, że za chwilę będę mogła spełnić moje największe marzenie – gotować w kuchni MasterChefa. Te emocje wciąż są we mnie bardzo żywe.

Do rywalizacji w 10. edycji MasterChefa wybrana została grupa 28 osób z całej Polski, nawet spoza granic kraju. Różnorodność niesamowita. Były osoby młode, jak choćby 19-latka – maturzystka, i mamy, i tatusiowie i każdy po prostu z inną historią, ale wszyscy z zamiłowaniem do gotowania.

- Ale jeśli chodzi o sam udział w programie, to byliśmy wszyscy bardzo przyjaźnie nastawieni do siebie nawzajem – podkreśla pani Kamila. - Nie było jakiejś niezdrowej konkurencji, tylko taka fajna rywalizacja. Każdy jak mógł to pomagał, czy pożyczał jakieś dodatki - przyprawy do potraw. Przez cały czas była jednak ta świadomość, że za chwilę podejdzie do Ciebie jury, pani Magda, Michel, czy Ania Starmach. To już całkiem inaczej wyglądało. Już nie oglądasz programu z kanapy. Tutaj musisz stanąć z nimi face to face, twarzą w twarz. To pierwsze „zderzenie” z nimi było bardzo emocjonujące, stresujące, ale było czuć od nich takie ciepło. Wręcz nas uspokajali że nie mamy się denerwować. Chcieli się dowiedzieć od nas, kim my jesteśmy, co robimy na co dzień, czy jury jest dla nas autorytetem, dlaczego przyszliśmy do tego programu itd. To wszystko przebiegało w takiej fajnej, sympatycznej atmosferze – dodaje.

Subkowianka idąc do programu bała się przede wszystkim owoców morza.

- Kuchnia, jaką znam, której się uczyłam, którą pokazała mi moja mama, to była kuchnia polska głównie – przyznała. - Oczywiście uwielbiam czytać książki kulinarne, oglądać różne programy o kuchni, o gotowaniu. Wiem, jak przyrządzić np. ośmiornicę, ale ja jej nigdy nie przyrządzałam w domu. Bałam się tego zderzenia z jakimiś homarami. Tym bardziej, że ja nawet nigdy nie jadłam takich potraw. Pierwszy raz w życiu zjadłam dopiero w programie. Zresztą, tych pierwszych razów w programie miałam dużo, i ośmiornica i larwy w jednym z odcinków...

- Były złote skrzynki i pamiętam, że jeden z kolegów, który stał obok mnie miał takie egzotyczne produkty – opowiada - Szef Michel chodził między nami i mówi do mnie: Kamila posmakuj. Ja najpierw stwierdziłam „Boże szef nie”, ale stwierdziłam w końcu, że do odważnych świat należy. Posmakowałam i wbrew pozorom, strach ma wielkie oczy, ta larwa smakowała, jak orzech włoski, chrupiąca. One były uprażone na patelni, nie żywe – dodaje z uśmiechem.

Pani Kamila podkreśla, że udział w tym programie bardzo dużo jej dał, dużo ją nauczył – te spotkania z szefami kuchni MasterChefa. - Także my – uczestnicy dużo ze sobą rozmawialiśmy, wymienialiśmy się poglądami, opiniami, kto co jak przyrządza, kto co jadł – mówi. - Udział w tym programie, to było niesamowite przeżycie. Jesteśmy już po półmetku, a ja nadal tam jestem – dodaje zadowolona.

Zapytana, o jej zdaniem, jej najlepszą potrawę w programie, pani Kamila nie wahała się ani chwili. - Moim faworytem jest tort jaki zrobiłam w 7. odcinku – stwierdziła.

- Mieliśmy do przygotowania właśnie torty, a ja wprost uwielbiam piec, jestem taką „słodką dziurką”. W moim domu bardzo często piekę, uwielbiam zapach ciasta drożdżowego, które dla mnie to jest najlepszym co może być. I faktycznie wygrałam w tej konkurencji, jurorzy uznali, że byłam najlepsza. Usłyszałam morze komplementów od jury i naprawdę to był miód na serce. Kiedy podchodzisz ze swoim daniem do testowania i słyszysz tyle miłych rzeczy na temat swojej potrawy, że mój tort to jest mistrzostwo świata, że jest tak pyszny, że jeszcze w żadnej edycji nie było tak pysznego, że tam wszystko gra i wszystko ładnie się łączy. Uczucie i doznania niesamowite. To był tort karmelowo-orzechowy na biszkopcie orzechowym.

- Ogromnym zaskoczeniem było dla mnie w jednym z odcinków, jak podnosimy przez sobą skrzynki, a tam 34 konserwy - wspomina. - Puszki po prostu. Nie wiedziałam co w nich jest, wszystkie etykiety były pozdzierane i ugotuj z tego coś na miarę MasterChefa. Co konkurencja to wyzwanie, to wzbicie się na wyżyny kreatywności, wyobraźni. Myśleć trzeba było non stop i bardzo intensywnie.

Dla Kamili Kamrowskiej ogromnym wyzwaniem, była już pierwsza konkurencja, gdzie były tylko „czarne” produkty: bakłażan, czarne awokado, czarny czosnek, czarny dorsz, jeżyny, śliwki, czarne marchewki. Trzeba było z tego coś zrobić. - Chwila konsternacji – patrzysz na te produkty, wyobraźnia zaczyna momentalnie działać na najwyższym poziomie i po prostu działasz – wspomina uczestniczka MasterChefa. - Masz tylko króciutką chwilę żeby się zastanowić, jak te wszystkie produkty ze sobą połączyć. To trochę takie działanie intuicyjne. Teoretycznie każdy z nas wiedział co z czym dobrze się komponuje, ale takie produkty, których nie używamy na co dzień to trzeba było się zastanowić żeby faktycznie coś fajnego stworzyć. Mieliśmy też ekskluzywne produkty, były te złote skrzynki i tam były ośmiornice, polędwice z jelenia, które po prostu zapierały dech w piersiach, bo to przecież nie są produkty z których w domu przygotowujesz obiady.

Cotygodniowe relacje z MasterChefa pani Kamila ogląda w towarzystwie bliskich, z mężem trzema córeczkami: Madzią, Kingą i najmłodszą Klarą. - Zazwyczaj oglądamy ten program w większym gronie, z rodziną ze znajomymi, bo lepiej jest mi to przeżywać – przyznaje pani Kamila. - To jest moja przygoda życia. Nie mogłam tej szansy zaprzepaścić, nie mogłam powiedzieć, że nie jadę, bo mam rodzinę, dzieci, chciałam dać sobie szansę. Mój mąż też mówił: Kama musisz spróbować, musisz pojechać, spróbować, zawsze o tym marzyłaś. Zrób to, nie martw się, my sobie poradzimy.

Udział w telewizyjnym programie kulinarnym zjednoczył całą rodzinę. - Tak naprawdę to udział w programie MasterChef niewiele u nas zmienił, bo kochamy córkę tak samo przed programem jak i teraz – mówią rodzice pani Kamili. - Cieszymy się jej szczęściem, Córka od zawsze lubi gotować i ma smykałkę do gotowania. Mogę dodać, że dużo nauczyła się w programie. Przygotowuje różne potrawy, zaprasza nas i wspólnie cieszymy się z jej sukcesu.

Za nami już 9 odcinek, a pani Kamila nadal szturmuje kuchnię MasterChefa. Gratulujemy i trzymamy kciuki.
Zainteresowani mogą na bieżąco śledzić losy subkowianki w mediach społecznościowych: Facebook Kamila Kamrowska, instagram kamila_kamrowska
Zdjęcia: materiały promocyjne TVN/MasterChef

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Chmieleńskie Babki Wielkanocne 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tczew.naszemiasto.pl Nasze Miasto