MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Morzeszczyn. Akcja taktyczno-bojowa w firmie "Perry"

Anna Adamczyk
Pomocy rannym udzielała m.in. pielęgniarka Marlena Chmiel. Fot. Andrzej Połomski
Pomocy rannym udzielała m.in. pielęgniarka Marlena Chmiel. Fot. Andrzej Połomski
W zakładzie produkcyjnym "Perry" w Morzeszczynie wskutek zwarcia instalacji elektrycznej wybuchł pożar w składzie opakowań z tworzyw sztucznych. Trzej pracownicy zatruli się toksynami i stracili przytomność.

W zakładzie produkcyjnym "Perry" w Morzeszczynie wskutek zwarcia instalacji elektrycznej wybuchł pożar w składzie opakowań z tworzyw sztucznych. Trzej pracownicy zatruli się toksynami i stracili przytomność. Na domiar złego w sąsiednim magazynie z olejem opałowym jeden z pojemników uległ rozszczelnieniu. To fragment wyreżyserowanej, ćwiczebnej akcji powiatowych służb ratowniczych.

Dyrekcja zakładu podjęła decyzję o ewakuacji pracowników i odcięciu energii elektrycznej. W ciągu siedmiu minut w zakładzie zjawiły się jednostki straży pożarnej. Strażacy najpierw wyprowadzili osoby z pomieszczenia objętego pożarem. Trafiły one do utworzonego punktu medycznego. Inna ekipa w międzyczasie strumieniem wody i piany chłodziła dach budynku.
- Umiem udzielać pierwszej pomocy, dlatego pomagam poszkodowanym - mówi Danuta Dytrych, pracowniczka laboratorium w zakładzie "Perry", która brała udział w ćwiczeniach. - W takich zdarzeniach trzeba szybko działać, jednak zawsze z ogromną rozwagą. Mamy trzech poszkodowanych, jeden z nich doznał poparzenia ręki, drugi omdlenia, a trzeci ma rany na ciele.
- To ja mam poparzoną rękę - mówi Arkadiusz Kobierzyński, również pracownik zakładu. - Na szczęście to tylko ćwiczenia. Sam nigdy nie uczestniczyłem w takich zdarzeniach.

Pomocy poszkodowanym udzielała również Marlena Chmiel, pielęgniarka.
- Pracowałam na oddziale ostrych zatruć w Akademii Medycznej w Gdańsku, gdzie zetknęłam się z różnymi przypadkami zatruć - mówi pani Marlena. - W takich wypadkach jak dzisiejszy, najpierw trzeba stwierdzić, która z osób jest najbardziej poszkodowana. Należy sprawdzić oddech, tętno pacjenta, a jeśli go nie ma, to podjąć reanimację.
Cały teren wokół zakładu i drogę dojazdową zabezpieczyła policja, tak by nie miały tu wstępu osoby postronne. Na miejsce przybywały kolejne jednostki Państwowej Straży Pożarnej. Strażacy zbudowali stanowisko wodne, przepompowywali wodę oraz tworzyli stanowisko gaśnicze. Przewietrzyli pomieszczenia zakładu i przystąpili do likwidacji wycieku ze zbiornika z olejem opałowym, który potem przepompowywali do innego zbiornika. Pozostało już tylko dogaszanie palących się plastików.
- Pozornie to wszystko wygląda jak zabawa, jednak takie ćwiczenia są bardzo potrzebne - stwierdził Marek Modrzejewski, starosta tczewski, który przyglądał się akcji. - Wprawdzie prawdopodobieństwo zaistnienia takiego wydarzenie jest niewielkie, jednak gdyby do niego doszło, to takie ćwiczenia są niezbędne, aby w praktyce zobaczyć czy wszystkie służby są przygotowane i wiedzą jak w takiej sytuacji działać. Myślę, że podczas tych ćwiczeń wszystkie służby spisały się świetnie. W fazie końcowej omówimy wszystkie działania i wyciągniemy wnioski, bo to jest bardzo ważne.

Podobnego zdania jest Alojzy Pastewski, przedstawiciel zakładu "Perry".
- Takie ćwiczenia są przydatne, bo jak to się mówi "co nie jest Boże, to się zdarzyć może" - mówi pan Alojzy. - Udostępnienie zakładu na cele takich ćwiczeń nie było problemem, bo warto organizować takie akcje. Zakład jest w miarę nowoczesny, wszystkie instalacje były niedawno sprawdzane, ale zawsze istnieje obawa, że coś takiego może się wydarzyć. Trzeba być przygotowanym na wszystko.

od 7 lat
Wideo

Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Morzeszczyn. Akcja taktyczno-bojowa w firmie "Perry" - Tczew Nasze Miasto

Wróć na tczew.naszemiasto.pl Nasze Miasto