Marcin Kłodziński, doktorant historii i pracownik Kociewskiego Kantoru Edytorskiego, który pełnił rolę przewodnika, rozpoczął historię pierwszych powojennych lat Tczewa na terenie dawnego dworca kolejowego, pod dzisiejszym budynkiem Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, a następnie prowadził zebranych m.in. ulicami 1 Maja, Kościuszki, Wyszyńskiego, J. Dąbrowskiego i Lecha.
Spacer był okazją do przytoczenia szeregu ciekawych anegdot z barwnego życia i pracy władzy ludowej. Wśród nich znalazła się opowieść o odbudowie zrujnowanego podczas II Wojny Światowej budynku dzisiejszego Centrum Kultury. Ponieważ ówczesnym władzom miasta brakowało pieniędzy, o wspomożenie odbudowy poprosili samych mieszkańców. Ci nie kwapili się do zbiórek pieniędzy, dopóki ówczesny burmistrz Tczewa nie ogłosił, że każdy darczyńca będzie mógł zachować... 10 proc. kwoty, którą zbierze. W pół roku sumę pieniędzy niezbędną do odbudowy zebrano ponoć z nadwyżką.
Inne historie dotyczyły m.in. dzikich kwaterunków, gdy mieszkańcy wychodzili do pracy, a po powrocie do domów zastawali w swoich mieszkaniach nowych współlokatorów, albo faktu, że tuż po wojnie na tczewskich ulicach największym zagrożeniem nie był samochody.
- Tuż po wojnie w Tczewie było tylko 39 samochodów - opowiadał Marcin Kłodziński. - A nawet one rzadko jeździły ze względu na braki w dostawach paliwa.
Prawdziwym zagrożeniem były natomiast... bryczki, których właściciele nie zawsze prowadzili wozy odpowiedzialnie i na trzeźwo.
W spacerze, zorganizowanym z okazji rocznicy sfałszowanego przez komunistów referendum 1946 r., uczestniczyło także starsze pokolenie mieszkańców Tczewa, które miało okazję przynajmniej część z opisywanych przez przewodnika wydarzeń i budynków ujrzeć na własne oczy.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?