(NIE)WYPŁACALNY PAKMET - pelplinianka walczy o życie i swoje pieniądze

Elżbieta Elszkowska z Pelplina mimo prawomocnego wyroku Sądu Rejonowego w Starogardzie Gdańskim od pięciu miesięcy nie może odzyskać swoich pieniędzy. Pracodawca, Zakład Produkcyjny PAKMET, Zakład Pracy Chronionej w Starogardzie Gdańskim jest jej winien 8325,10 zł (kwota podstawowa) za pracę w nadgodzinach oraz w dni wolne od lutego 2000 roku do października 2001 roku. Kobieta jest po dwóch ciężkich operacjach.

Jej stan zdrowia stale się pogarsza. Na wszystkie zabiegi Elżbieta Elszkowska musi dojeżdżać do Trójmiasta. Jedna z córek również wymaga pomocy, jest niepełnosprawna. Kobieta zleciła egzekucję zadłużenia komornikowi. Ten jest bezsilny, gdyż jak się okazało się, roszczenia pracownicze mieszkanki Pelplina zostały wciągnięte w postępowanie układowe firmy. Na to pytanie Janusz Paturalski, właściciel PAKMETu nie potrafił odpowiedzieć.
- Po upływie około 1,5 miesiąca od przekazania sprawy komornikowi zaczęłam otrzymywać z sądu oraz banku różne pisma polecone - mówi Elżbieta Elszkowska. - Kredyt Bank , Oddział Regionalny w Gdańsku wręcz zagroził mi sankcjami w przypadku dochodzenia swoich roszczeń... Czyli co? Mam firmie podarować swoje ciężko zarobione pieniądze? Dlaczego bank mnie straszy, to nie ja jestem winna mu pieniądze.

Kobieta uważa, że firma czeka na jej śmierć żeby nie zapłacić tego co zasądzono.
- To nie tak, że firma nie chce zapłacić - podkreśla Janusz Paturalski, właściciel PAKMETu. - Jedną część zgodnie z sentencją wyroku wypłaciliśmy jeszcze w maju. Brakującą kwotę chcielibyśmy przekazać pani Elszkowskiej w całości. Rozumiem jej sytuację. Na razie jednak sytuacja w zakładzie nie jest dobra. Niestety, nie mogę wykluczyć, że we wrześniu ogłoszona zostanie upadłość firmy. Z jednej strony my zalegamy z zapłatą, z drugiej to naszej firmie kilkadziesiąt podmiotów gospodarczych nie zapłaciło kilkanaście milionów złotych.

W firmie PAKMET pani Elżbieta pracowała razem z mężem Janem. Oboje prowadzili magazyny w hurtowni budowlanej.
- Już nic nie rozumiem - mówi Elżbieta Elszkowska. - Mam prawomocny wyrok Sądu Pracy w Starogardzie Gdańskim. Egzekucję należności zleciłam komornikowi sądowemu, ponieważ w firmie nie chcieli ze mną rozmawiać na temat formy spłaty długu. Zaproponowano mi odbiór zaległości od jednego z dłużników PAKMETu. Kiedy próbowałam to zrealizować okazało się, że nie mogę odzyskać pieniędzy, bo do komornika wpłynęło pismo z Sądu Rejonowego w Gdańsku Wydział XX Gospodarczy wstrzymujące postępowanie egzekucyjne. Komornik jest bezsilny. Zaczęłam otrzymywać listy polecone m.in. z Kredyt Banku. W piśmie tym posunięto się nawet do próby zastraszenia mnie. W jednej chwili z ofiary stałam się potencjalnym dłużnikiem banku. Nie jestem prawnikiem, ale tu chyba coś nie gra. Dlaczego roszczenia pracownicze wciągnięto w postępowanie układowe firmy. Zwróciłam się o wykładnię prawną dotyczącą właśnie takiego postępowania. Tym bardziej, że nikt mnie nie pytał, czy wyrażam zgodę na takie załatwienie sprawy.

Janusz Paturalski, właściciel PAKMETu nie jest przekonany o bezsilności komornika. - Jeżeli komornik zająłby się tą egzekucją równie szybko, jak zajmując mienie naszego zakładu, to z pewnością pani Elszkowska już miałaby swoje pieniądze - stwierdził.
Tymczasem pieniądze są kobiecie bardzo potrzebne. Jest po dwóch operacjach. Cierpi na chorobę nowotworową. Leczenie jest bardzo kosztowne. Ponadto opiekuje się niepełnosprawną córką. Monika ma przyznaną drugą grupę inwalidzką. Jej mąż Jan również nie jest w pełni sprawny. I on jest na "drugiej grupie". Tylko młodsza córka Emilka nie ma problemów ze zdrowiem.
Państwo Elszkowscy zwrócili się pomoc również do Edmunda Stachowicza, posła Sojuszu Lewicy Demokratycznej ze Starogardu Gdańskiego. - Przecież ktoś w końcu musi być władny rozwiązać nasz problem - mówią małżonkowie.
- Na razie wygląda na to, że firma chce zaczekać aż umrę - mówi Elżbieta Elszkowska.
Z taką opinią nie zgadza się jej już za kilka dni były pracodawca. Elżbieta Elszkowska z dniem 31 sierpnia przestanie być pracownikiem PAKMETu. - Pani Elszkowska wykorzystała w tym roku już 270 dni przysługującego jej zwolnienia lekarskiego - mówi Janusz Paturalski. - Stosunek pracy rozwiązany jednak został z przyczyn ekonomicznych firmy.

• Janusz Paturalski, właściciel Zakładu Produkcyjnego PAKMET, Zakład Pracy Chronionej w Starogardzie Gdańskim

- Elżbietę Elszkowską zawsze traktowaliśmy w sposób szczególny. Znaliśmy jej trudną sytuację rodzinną. Starsza córka wymaga opieki. W całym postępowaniu popełniliśmy jednak jeden błąd. Nie można spraw pracowniczych rozwiązywać rodzinnie. Nie ma bowiem relacji rodzina, czy małżeństwo - pracodawca, a jedynie pracownik - pracodawca. Chcieliśmy dobrze. Pani Elżbieta nie mogła otrzymać wyższych poborów, bo musiałaby zawiesić swoją emeryturę. Dlatego podwyżkę dostał jej mąż. Kiedy pani Elszkowska wystąpiła z roszczeniem do sądu byłem bardzo zaskoczony. Dlaczego roszczenia pracownicze znalazły się w postępowaniu układfowym nie wiem. Tymi sprawami zajmuje się mecenas. Zapytam go, jak do tego doszło.