Nowi mieszkańcy Domu Dziecka w Tczewie wiją gniazda na strychu

Tczewski Dom Dziecka ma nowych mieszkańców. Ulokowano ich na poddaszu okazałego budynku. I choć nie wolno im schodzić na niższe kondygnacje, gdzie są stołówka, świetlica, toalety, z których nie mogą korzystać, nie narzekają i mają się dobrze. Nie przeszkadza im, że w kilkanaścioro muszą gnieździć się w pomieszczeniu, w którym na jednego przypada pół metra kw. powierzchni.

Nie przeszkadza im też to, że muszą przebywać w pomieszczeniu pod dachówkami, tam spać i jeść, a na zewnątrz mogą wydostać się jedynie
przez otwór w dachu.
Cieszą się, że z wielu wychowawców domu dziecka tylko jeden co jakiś czas do nich zagląda, więc mają sporo swobody.
O jakich nowych mieszkańców placówki chodzi? Na poddaszu zamieszkało kilkanaście... gołębi pocztowych. Z inicjatywy wychowawcy Piotra Irzyka grupa chłopców wraz z opiekunem założyła hodowlę tych szlachetnych ptaków. Dzieci są bardzo zaaferowane opieką i obserwacją skrzydlatych przyjaciół. Niemal każdego ranka i w wolnych chwilach w ciągu dnia "nękają" Piotra Irzyka i innych wychowawców, by
zajrzeć na strych do lokum swoich sąsiadów.

Chcą sprawdzić, czy ptakom nie brakuje pożywienia, wody i oczywiście spróbować zbratać się z nimi.
- Nigdy wcześniej nie myślałem, że opieka nad gołębiami może być tak zajmująca i wciągająca ? przekonywał nas jeden z chłopców, Jarosław Linda, gdy odwiedziliśmy tczewski dom dziecka. ? Zacząłem się interesować, jakie są gatunki gołębi pocztowych. Które z nich najdalej i najszybciej latają. Nie przypuszczałem, że te ptaki potrafią wrócić do swojego domu wypuszczone kilkaset kilometrów od niego.
- A ja najbardziej lubię je karmić i patrzeć jak latają ? wtrącił 9-letni Patryk Dobkowski. ? Fajnie, że się nas w ogóle nie boją. Jak się z nimi postępuje delikatnie, to
można je pogłaskać, a nawet trzymać w rękach. Mam swojego ulubieńca. To ten z białą główką...
Młodzi hodowcy mają ambitne plany. Zamierzają puszczać gołębie na loty, chcą nawet, by uczestniczyły w oficjalnych zawodach. Próbne loty gołębi z tczewskiego domu dziecka zakończyły się powodzeniem. W niedalekiej przyszłości chłopcy mają zamiar poszerzyć hodowlę, mieć różne szlachetne gatunki skrzydlatych pocztowców.

- Pomysł z hodowlą gołębi bardzo się spodobał moim podopiecznym ? mówi Piotr Irzyk, wychowawca, sprawca całego zamieszania. ? Połknęli bakcyla, zaangażowali się w opiekę nad ptakami, chcą poszerzać wiedzę na temat gołębi pocztowych. Za każdym razem gdy przechodzą obok naszej placówki mają głowy w chmurach, wypatrują swoje gołębie.
Chciałbym podziękować tym wszystkim, którzy pomogli mi stworzyć w domu dziecka gołębnik. Pomoc zaoferowali nam hodowcy z tczewskiego oddziału Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych. Szczególne słowa wdzięczności kieruję do prezesa Zdzisława Stańczaka. Dziękuję także Czesławowi Dymarzowi, Jerzemu Piotrzkowskiemu, Januszowi Bielińskiemu, Tadeuszowi Kowalewskiemu, Jackowi Cejrowskiemu i Januszowi Lewandowskiemu - dodał.

My dodajmy, że Piotr Irzyk jest wychowawcą, który nie po raz pierwszy zaszczepia dzieciom pasje. Znany jest z ?zarażania? dzieci różnorodnymi formami aktywnego spędzania czasu, zwłaszcza sportowymi. Za jego sprawą chłopcy od lat wędkują ? jeżdżą na obozy wędkarskie, biorą udział w zawodach. Współpraca z Polskim Związkiem Wędkarskim oraz wieloma firmami produkującymi akcesoria wędkarskie sprawiła, że wychowankowie tczewskiego domu dziecka posiadają niezły sprzęt wędkarski, którego mógłby im pozazdrościć niejeden pasjonat łowienia ryb.