Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podmioty zagraniczne mogą zagrozić polskiej branży mleczarskiej? Poseł Tadeusz Cymański i wicewojewoda Aleksander Jankowski interweniują

Jakub Cyrzan
Jakub Cyrzan
Wideo
od 16 lat
Sytuacja na pomorskim rynku branży mleczarskiej nie jest kolorowa. W ostatnich miesiącach wzrosły ceny paliwa, nawozów, a także usług, przez co szczególnie mali producenci muszą liczyć się z problemami. Z czego wynika ta sytuacja? Odpowiedź na to pytanie starają się znaleźć samorządowcy. We wtorek 21 marca wicewojewoda Aleksander Jankowski i poseł na sejm Tadeusz Cymański mówili o źródłach problemu, którego skutkiem są ceny mleka surowcowego na skrajnie opłacalnym dla producentów poziomie.

Branża mleczarska w kryzysie. Przedstawiciele federacji bydła i producentów mleka wskazują na problemy

- Na początku stycznia przyszli do mnie przedstawiciele polskich hodowców bydła, mleczarzy i rolników, zwracając uwagę na pewiien trend, który wtedy jeszcze wydawał się odległy lub wręcz niemożliwy. Chodzi o ogromny spadek cen mleka surowcowego. Mówiliśmy tu o kwocie ok. 40 groszy w ciągu kilku tygodni - mówi wicewojewoda Aleksander Jankowski.

O całej sytuacji poinformował on posła na sejm RP Tadeusza Cymańskiego, który wskazał, że warto się tym problemem zainteresować.

- Podjęliśmy działania kontrolne. Zaczęliśmy sprawdzać głównie polskie hurtownie i mleczarnie na terenie województwa pomorskiego - mówi Jankowski.

Wniosków z tych kontroli było, jak wskazuje wicewojewoda, kilka. Po pierwsze od grudnia do marca spadek cen mleka wyniósł od 40 do 50 groszy. Średnia cena wynosi obecnie 2,45 zł za jeden litr mleka surowcowego.

Tymczasem producenci wskazują, że minimalną granicą opłacalności produkcji jest cena 2,25 zł za litr mleka surowcowego. Już tylko to wzbudzać może w branży niepokój, a powodów do takiego jest jeszcze więcej. Okazuje się bowiem, że dla małych producentów, już teraz biznes mleczarski niemalże nie generuje żadnych zysków.

- Mali hodowcy ponoszą większe koszta i w ich przypadku próg opłacalności wynosi nawet 2,40 zł za litr - wskazuje przedstawiciel polskiej federacji bydła i producentów mleka Józef Warunek.

Dlaczego koszty są takie duże?

- W ubiegłym roku ceny nawozów wzrosły o 300%, paliwo podrożało prawie do 8 zł, ceny usług na wyprodukowanie kiszonek też skoczyły do góry, a mali hodowcy nie mają całego potrzebnego do produkcji sprzętu - wylicza Warunek. - Świnie na naszym rejonie zostały już prawie wykończone, ale produkcja mleczarska wciąż jest wysoko rozwinięta

- Jeżeli nie weźmiemy się w garść, małe mleczarnie po prostu tego nie wytrzymają - dodaje Józef Warunek.

Co się wówczas stanie? Jak wskazuje przedstawiciel polskiej federacji bydła, jeżeli małe i średnie przedsiębiorstwa upadną, będziemy zmuszeni spożywać tylko i wyłącznie zachodnie produkty, które z czasem mogą stać się horrendalnie drogie. Mowa tu nie tylko o samym mleku, ale także jogurtach, czy chociażby serach.

Zagraniczne podmioty zagrażają polskiej branży mleczarskiej?

.

Jak mówi wicewojewoda Jankowski, kontrole przeprowadzone w obszarze województwa pomorskiego jasno wskazują, że mleczarnie już teraz w większości przypadków zajmują się tzw. konfekcjonowaniem, czyli sprowadzaniem wytworzonego produktu, który na miejscu jest cięty na porcje, pakowany i - zgodnie z prawem unijnym - może być obrandowany jako produkt polski, co po części wprowadza w błąd konsumenta.

Tylko od października do końca lutego z Niemiec sprowadzono znaczną ilość sera, która w ten właśnie sposób trafiła na rynek polski.

- Około 1600 ton niemieckiego sera było krojone, pakowane i sprzedawane jako produkt polski na rynku pomorskim - mówi wicewojewoda. - Tymczasem na rynku pomorskim produkujemy ok. 400 ton ser - dodaje.

Właśnie to może być - zdaniem wicewojewody - powodem, dla którego polskie mleczarnie nie są w stanie zbywać swoich produktów tak dużo jak wcześniej.

- To nie jest łatwy i prosty temat - mówi poseł Tadeusz Cymański. - Mamy świadomość, że czasy komunizmu się skończyły i teraz to nie państwo, a rynek ustala ceny. Problem polega na tym, czy jest to konkurencja uczciwa. Każde państwo - Niemcy, Francuzi, Duńczycy - wszyscy walczą o swoich producentów i swoje wyroby.

Poseł podkreślił, że nie można godzić się na sytuację, w której ceny surowca spadają, a w tym samym czasie rośnie cena sera twardego.

- Należy zająć się tym w skali makro. Zadaniem każdego jest walczyć o naprawę sytuacji. Walczymy o nasz polski rynek mleka - mówi Cymański. - Nasze produkty naprawdę są świetnej jakości, ale przegrywają na rynku, kiedy cios zadawany jest poniżej pasa. Na te pytania chcemy uzyskać odpowiedź. Nasza konferencja tylko akcentuje i podkreśla, żeby z tym problemem się zmierzyć - kończy poseł.

Kiedy ceny spadną poniżej granicy opłacalności, przedsiębiorcy mogą zacząć przeznaczać swoje bydło na rzeź. Tymczasem bydło to, jak wskazuje Aleksander Jankowski, jest wyspecjalizowane, odpowiednio karmione i hodowane.

- Co potem? Jeśli nie będzie polskiego mleka, polskiego sera, kto wie, czy nie obudzimy się w świecie, w którym za kilogram sera będziemy płacić 60 zł - dodał Jankowski.

Zarówno wicewojewoda, jak i poseł Cymański skierowali do wiceministra odpowiedzialnego za sprawy przetwórstwa w Polsce apel, o powołanie przy ministerstwie komisji trójstronnej złożonej z producentów, przetwórców i przedstawicieli handlu detalicznego, aby wypracować rozwiązania, które nie dopuszczą do tego, że z polskiego rynku znikną polskie produkty mleczarskie.

CZYTAJ TAKŻE: Nowi wiceprezesi w miejskiej spółce z politycznego klucza? Nowi menedżerowie, anonimy i skargi. Co się dzieje w Gdańskich Wodociągach?

Polecjaka Google News - Dziennik Bałtycki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tczew.naszemiasto.pl Nasze Miasto