Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Powiat tczewski: Nasze dzieci nie odżywiają się zdrowo. Wyniki badań są alarmujące

A. Kordunowska, K. Gruszczyńska
Przemysław Zieliński
Słodzone napoje i z colą na czele - to zamiast wody wybierają uczniowie. Okazuje się, że „zdrowa szkoła” to mit.

Co z tego, że niezdrową żywność wyeliminowano ze szkolnych sklepików, skoro uczniowie, dosłownie na litry i tony, kupują ją w dyskontach. A te nierzadko są bardzo blisko szkół. Problemem są również bułki i pizzerki, które sprzedawane w szkolnych sklepikach, jak się okazuje, często są po prostu nieświeże.

- Piekarnia znajduje się za rogiem szkoły - zgłosiła się do nas z problemem uczennica ostatniej klasy Szkoły Podstawowej nr 2 w Gniewie, która chce pozostać anonimowa. - Produkty z tej piekarni, tzn. pizzerki i bułki sprzedawane są w naszej szkole. Dziwne jest to, że kupując w szkole tę samą pizzerkę smakuje ona jak podeszwa, a kiedy przejdę się do piekarni jej smak jest zdecydowanie lepszy. W tej szkole uczę się już trzeci rok i cały czas istnieje ten problem. Czasami wydaje nam się, że są to produkty, które nie sprzedały się w piekarni. Poza tym to, że w szkolnym sklepiku nie sprzedaje się chipsów to mit. Faktycznie, Laysów nie ma, ale już chrupki czy prażynki to codzienność.

Ostatnie badania są alarmujące! W Polsce, Pomorza nie wyłączając, niemal 80 proc. dzieci w wieku 5-17 lat samodzielnie kupuje artykuły spożywcze. Większość z nich dysponuje własnym budżetem. Tak wynika z opracowania przygotowanego przez GfK, instytucję zajmującą się m. in. badaniami rynku. W sklepach młodzież najczęściej sięga po napoje i - niestety - nie są to soki jednodniowe z marchwi czy jabłek.

Mali klienci mają silnie wyrobione nawyki i są wierni... coli. Niemal 90 proc. dzieci deklaruje, że kupuje napoje tego typu, a 80 proc. uważa je za ulubione. Rodzice, a także dietetycy, potwierdzają ten szkodliwy żywieniowy trend. - Dla rówieśników mojego 8-letniego syna kanapki są nudne, wolą kupić sobie na drugie śniadanie paczkę chipsów albo słodką bułkę. Nawet, jeśli dbam o „śniadaniówkę” swojego dziecka, obserwuje ono to, co je reszta kolegów i koleżanek. - mówi pani Paulina (nazwisko do wiadomości red.).

Alarmujące wyniki badań znają i nauczyciele, i dietetycy. Rozkładają ręce: nie da się przecież zakazać istnienia marketów koło szkół. Trzeba zmieniać nawyki żywieniowe! - Przede wszystkim to rodzice odpowiedzialni są za nawyki żywieniowe u dzieci - mówi Piotr Kaczmarek, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 11 w Tczewie. - Nauczyciele realizują programy, w których są zawarte elementy profilaktyki, dbałości o zdrowie i kondycję fizyczną.

Całość przeczytasz w piątkowym, papierowym wydaniu "Dziennika Tczewskiego".

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tczew.naszemiasto.pl Nasze Miasto