Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Radosław Michalski, prezes Pomorskiego ZPN-u: Proszę władze gmin i miast, aby nie zostawiały klubów w tym trudnym momencie

Rafał Rusiecki
Rafał Rusiecki
10.08.2019 Radosław Michlaski (z prawej) podczas benefisu Tomasza Wałdocha na stadionie przy ul. Traugutta w Gdańsku
10.08.2019 Radosław Michlaski (z prawej) podczas benefisu Tomasza Wałdocha na stadionie przy ul. Traugutta w Gdańsku Karolina Misztal
Jeżeli urzędy miast i gmin wykażą się wyrozumiałością i wykonają wszystkie zaplanowane dotacje, to dużo klubom amatorskim pomogą. Tutaj sponsorami są często restauracje, hotele, które są teraz w najtrudniejszej sytuacji, więc z miejsca się wycofały i zamroziły wsparcie do lepszych czasów - mówi Radosław Michalski, prezes Pomorskiego Związku Piłki Nożnej.

Jak mija panu czas kwarantanny?
Codziennie jeżdżę do biura. Oczywiście, oprócz weekendów. Te weekendy są najbardziej dziwne. Jestem w lekkim szoku, bo zazwyczaj od piątku do niedzieli byłem zajęty, od rana do wieczora ze względu na mecze. Teraz wracam do domu, nie ma gdzie wyjść, więc siedzę cały weekend i naprawdę jest trochę dziwnie. Tego zielonego boiska już brakuje. Nie dość, że nie jeździ się na mecze, to i w telewizji nic nowego nie ma. Dla ludzi na co dzień związanych ze sportem jest to, nie wiem czy męczące, ale wyjątkowe, bo brakuje adrenaliny. Ile można wymyślać nowe terminarze rozgrywek i zajmować się sprawami organizacyjnymi? Chciałoby się tej soli, czyli meczów.

Czyli tęskno za piłką nożną na żywo po prostu?
I na żywo i w telewizji i za emocjami. Na każdym poziomie rozgrywek są emocje. U nas ciekawa walka o awans jest w III lidze (z Pomorza za sprawą Raduni Stężyca – przyp.) i w IV lidze (liderem jest GKS Przodkowo – przyp.). Brakuje też ludzi dookoła, z którymi się ciągle rozmawiało i wspólnie te mecze oglądało. Jest izolacja, którą znosimy na zasadzie grup na messengerze. Jedno jest pewne, że telefon ciągle brzęczy.

Można powiedzieć, że jeśli chodzi o telefon, to jest po staremu?
Nawet gorzej. Różne grupy się utworzyły na messengerze, a w każdej jest ileś tam osób. Ciągle ktoś coś dopisuje. Jest tego tyle, że człowiek nie jest w stanie na bieżąco wszystkiego czytać.

To zapytam trochę pod włos. Można było obrać kierunek białoruski i grać w piłkę nadal?
Okazuje się teraz, że jesteśmy w miejscu, które niekoniecznie jest lepsze, niż to na początku pandemii. Nie wiem, czy ta panika nie była zbyt duża. Patrzę na liczbę zachorowań i pewnie, gdybyśmy zagrali bez publiczności trzy-cztery kolejki, to wszyscy byliby bardziej zadowoleni. My bylibyśmy w innym miejscu, a ludzie w domach mieliby co oglądać. Wydaje mi się, że na początku pandemii ta sytuacja była dużo bardziej komfortowa. Wtedy chorych było mniej i łatwiej było dograć kilka meczów, niż teraz organizować to na nowo. A mówi się, że głównej fali pandemii jeszcze nie ma.

Szefowie wojewódzkich związków piłkarskich są po wideokonferencji z Polskim Związkiem Piłki Nożnej. Wyznaczono, że decyzje w sprawie grania lub nie pojawią się do 11 maja. Skąd ta data?
Jesteśmy uzależnieni od działań państwa polskiego. Rozgrywanie meczów jest wyznaczone na trzeci etap znoszenia obostrzeń. A nie jesteśmy jeszcze nawet w drugim etapie. Bardzo byśmy chcieli wyznaczyć konkretną datę. Gdybyśmy jednak zakończyli rozgrywki, a możliwość ich wznowienia pojawiłaby się na początku maja, to wszyscy pukaliby się w głowę. Jest to troszkę wróżenie z fusów. Bardziej staraliśmy się wypracować rozwiązania na sytuację, co będzie, jeśli nie dokończymy rozgrywek i co będzie, jeśli rozgrywki będą wznowione 1 czerwca. Mamy też swoje problemy z różnymi projektami, z Akademią Młodych Orłów, z kadrami wojewódzkimi czy ze szkołami. Zdajemy sobie sprawę, że część trenerów, którzy nie mają etatu w szkole, zostali praktycznie bez pieniędzy. Celem wideokonferencji było przygotowanie się. Jeżeli państwo polskie powie, że danego dnia można wznowić rozgrywki, to żebyśmy nie siadali jeszcze raz w gronie 16 prezesów, tylko żeby mieć już gotowe rozwiązania na różne przypadki. To nie są wiążące kwestie, a raczej nasza rekomendacja. I tak głos należeć będzie do zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Rozwiąż quiz: Jak dobrze znasz piłkarskie kluby z Pomorza? [QUIZ]

Jak miałoby wyglądać wracanie do piłki nożnej po tym przestoju? Na pewno w meczach odpada udział kibiców na trybunach.
W trzecim etapie nie mówimy nawet o publiczności, więc byłaby to gra bez kibiców. Podczas wideokonferencji zajmowaliśmy się piłką amatorską, czyli od III ligi i niżej. Bez publiczności grać można, ale wiadomo, że to inna gra. Kiedy byłem piłkarzem, to tego nienawidziłem, bo to jak na sparingu, z mniejszą motywacją. Piłkarzom bardzo ciężko się przestawić, aby wykrzesać z siebie więcej. Brakuje adrenaliny. W przypadku III ligi pierwsze pięć-sześć drużyn w tabeli jest profesjonalnych. Bez urazy oczywiście, ale zdajemy sobie sprawę, że w części klubów chłopcy jeszcze pracują. W IV lidze już trzy czwarte ludzi pracuje. Na Pomorzu może jeden-dwa kluby mają zwroty kosztów podróży, wyżywienie czy mini-kontrakty. Reszta jest typowo amatorska. Gdybyśmy mieli zacząć grać 20 maja, to nie widzę szans, żeby niższe ligi skończyły rozgrywki do 30 czerwca. Niemożliwe jest zrobienie terminarza z meczami co dwa-trzy dni. Nie wiadomo bowiem, czy zebraliby jedenastu piłkarzy, a i kontuzji byłoby za dużo. Rozmawiałem z wieloma prezesami klubów na Pomorzu i mimo wahania czy w pełni będą wypłacane dotacje z gmin, to chcieliby jak najszybszej decyzji o rozgrywkach. Mogliby wtedy część pieniędzy przenieść na następny sezon i zacząć przygotowywać się w lipcu. To by było najbardziej realne w grupie klubów amatorskich. Zdajemy sobie sprawę, że poza czołówką drużyn w III i IV lidze tak wielu zainteresowanych awansem nie ma. Nie powinno być aż tak wielu poszkodowanych.

A co ze spadkowiczami?
Jest myśl, aby nie robić spadków. Jest to wbrew regulaminowi, ale mamy wyjątkową sytuację i trzeba trochę nieracjonalnych, niezgodnych z prawem ruchów. Wolałbym więc, żeby kluby się przygotowały, odłożyły pieniądze, które teraz mają. Są dotacje kwartalne, półroczne, ale duża część to roczne. Przy przychylnym spojrzeniu miast i gmin można przerzucić pieniądze na następny sezon i zrobić w ten sposób małe oszczędności. Wznowienie rozgrywek po półtoramiesięcznej przerwie nie tylko odbije się na aspekcie fizycznym piłkarzy, ale też na finansowej kondycji klubów, bo nagle byłoby dużo wyjazdów, obiadów. Wiadomo, że duża grupa sponsorów prywatnych już się wycofała, więc większość klubów będzie żyła z pieniędzy z urzędów.

Ja słyszę zarzuty, że nie podejmujemy decyzji. Trzeba jednak nas zrozumieć, że nie można podjąć decyzji, skoro są zamknięte boiska. Gdyby ktoś był wizjonerem, to na przykład przesunąłby wybory prezydenckie o 20 dni, ale w tym momencie nikt nie jest pewny. Wszyscy śledzimy przypadki zachorowań i jest ich więcej, a nie mniej.

To gdzie widzi pan granicę? Które ligi mogłyby jeszcze grać, gdyby była taka możliwość w najbliższych tygodniach?
Dla mnie III liga jest jeszcze w miarę profesjonalna. Mój pomysł to podzielenie tej ligi na dwie połowy. Grupa mistrzowska i spadkowa rozgrywałyby po dziewięć meczów. To pewnie dałoby się zrobić w półtora miesiąca, gdybyśmy zaczęli troszkę wcześniej. Jeśli wznowienie miałoby nastąpić później, to drużyny z czołówki cały czas trenują, a wtedy mogłyby być play-offy. Z tym sobie poradzimy, a najważniejsze, abyśmy w końcu mogli określić datę startu. Ja słyszę zarzuty, że nie podejmujemy decyzji. Trzeba jednak nas zrozumieć, że nie można podjąć decyzji, skoro są zamknięte boiska. Gdyby ktoś był wizjonerem, to na przykład przesunąłby wybory prezydenckie o 20 dni, ale w tym momencie nikt nie jest pewny. Wszyscy śledzimy przypadki zachorowań i jest ich więcej, a nie mniej.

Kluby lig centralnych mocno związane z telewizjami w większości chcą dokończyć sezon. A jak to wygląda w przypadku drużyn z niższych lig?
W III lidze jest grupa pierwszych czterech drużyn w tabeli. Z Pomorskiego zainteresowana walką o cokolwiek jest Radunia Stężyca. Klub poniósł koszty obozów, przygotowań, czy transferów. Przygotował się do walki o II ligę. Byłby to zespół najbardziej poszkodowany, gdyby teraz przerwać rozgrywki. Od IV ligi w dół takiego napięcia już nie ma. Awansować do III ligi, aby po roku z niej spaść, to jest bez sensu. W IV lidze GKS Przodkowo jest na pierwszym miejscu. Może Gryf Słupsk byłby zainteresowany. Słyszałem, że Arka II Gdynia byłaby zainteresowana. Arka ma jednak swoje problemy z pierwszą drużyną, więc nie wiem, czy wciąż myślą o kolejnych kosztach rezerw. Gdyby więc zostawić status quo, to nikt nie poczułby się skrzywdzony. Jacyś ranni muszą być, bo wszystkim nie dogodzimy. 80, a może 90 procent społeczeństwa jest pokrzywdzona. Jest mała grupa branż, może IT, może farmaceutyczna, która zarabia zapewne jeszcze więcej, niż wcześniej, bo ma w tej chwili potrzebne usługi i towary.

W regionie na topie są Arka Gdynia i Lechia Gdańsk, a mimo to słyszymy o rosnących, wielomilionowych długach. W jakiej formie są pozostałe kluby na Pomorzu?
Jeżeli urzędy miast i gmin wykażą się wyrozumiałością i wykonają wszystkie zaplanowane dotacje, to dużo klubom amatorskim pomogą. Tutaj sponsorami są często restauracje, hotele, które są teraz w najtrudniejszej sytuacji, więc z miejsca się wycofały i zamroziły wsparcie do lepszych czasów. Wersja, w której nie da się dokończyć sezonu dla klubów w regionie byłaby najbardziej optymalna. Jeżeli one płacą piłkarzom, to za dojazdy, za wyżywienie, a pojedyncze kontrakty są rzadkością. Na ten moment te kluby nie ponoszą kosztów za dojazdy, sędziów, kar za kartki, za fizjoterapeutów i ratowników medycznych. Stąd moja wielka prośba do władz gmin, miast, urzędu marszałkowskiego o wyrozumiałość dla tych klubów, aby nie zostawić ich. W ich przypadkach pieniędzy prywatnych w tym momencie nie ma.

Znosimy wszystkie opłaty startowe, a klubom zostają do uregulowania kwestie sędziów i organizacji meczów. Będzie jeszcze pula ok. 160 tysięcy złotych, którą chcielibyśmy wykorzystać na wsparcie grup młodzieżowych.

W jakim zakresie Pomorski Związek Piłki Nożnej może tym klubom pomóc?
Nie mamy takich pieniędzy jak Polski Związek Piłki Nożnej, który może zaoferować poduszkę finansową na poziomie kilku milionów złotych. To co na ten moment możemy zrobić, to znosimy praktycznie wszystkie opłaty. Nie trzeba będzie wnosić pierwszej w kolejce opłaty za licencję na nowy sezon. Znosimy wszystkie opłaty startowe, a klubom zostają do uregulowania kwestie sędziów i organizacji meczów. Będzie jeszcze pula ok. 160 tysięcy złotych, którą chcielibyśmy wykorzystać na wsparcie grup młodzieżowych. Mamy problemy z juniorem A, z juniorem B, w przejazdach w ligach wojewódzkich. Globalnie te 160-170 tysięcy dzielone na 360 klubów daje kwoty rzędu 400 złotych, a w ten sposób nikogo nie wspomożemy.

W ujęciu globalnym mówi się o tym, że najbogatsi nie będą w najbliższym czasie wydawać aż tak dużo na piłkę nożną. A jak pandemia koronawirusa wpłynie pana zdaniem na piłkę w poszczególnych regionach w Polsce?
Jeżeli chodzi o piłkę w niższych ligach, o której tu rozmawiamy, to była w wielu przypadkach półprofesjonalna. Byli sponsorzy, którzy wspomagali kluby w sprawach związanych z dojazdami, fundowali małe premie. Myślę, że po zmianach nawet w III lidze chłopacy będą musieli sobie szukać dodatkowej pracy. Klubów po prostu nie będzie stać na takie kontrakty, jakie były do tej pory. Może jeszcze więcej młodych piłkarzy będzie grało, uczniów, którzy myślą jeszcze o zrobieniu kariery. Będą też grać ludzie typowo dla przyjemności. Ja do tej pory chodzę, płacę za boisko i gram. Więc inni może będą chcieli robić podobnie, grając w klubach. Będą chcieli zrobić coś dobrego dla swojej kondycji, a być może jeszcze pokazać coś młodym. Może troszkę to znormalnieje. Słyszałem w III lidze o kontraktach po 10, 12 tysięcy złotych. Słyszałem o transferze Kotwicy Kołobrzeg, która kupiła kogoś za 70 tysięcy złotych. Jeśli chodzi o czwarty poziom rozgrywkowy dochodziło więc do wariactwa. Pewnie też trafią się przypadki w drugą stronę, bo w końcu ktoś traci, a ktoś zarabia. Kluby, które będą miały w tym momencie pieniądze, odskoczą zdecydowanie reszcie, bo będzie je stać na najlepszych piłkarzy z regionu. To są jednak moje przypuszczenia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto