Syndyk zastąpił prezesa, komornik odstąpił od kolejnej licytacji, a pracownicy liczą, że po trzech miesiącach w końcu otrzymają zaległe pensje, taki jest efekt postanowienia Sądu Rejonowego w Gdańsku o postawieniu Zakładów Płyt Pilśniowych w stan upadłości. Pracownicy, którzy zgromadzili się we wtorek za bramą fabryki, aby po raz trzeci uniemożliwić komornikowi przeprowadzenie licytacji majątku dowiedzieli się, że ZPP zostały postawione w stan upadłości. Informację o tej decyzji przyjęli oklaskami. Widać, że oczekiwali jakichkolwiek ruchów w sprawie ich firmy.
Koniec niepewności?
- Udało nam się obronić zakład przed rozsprzedaniem majątku w drodze licytacji - powiedział nam Tadeusz Barczak, pracownik Zakładów Płyt Pilśniowych w Czarnej Wodzie. - Przynajmniej wysiłek kilkuset ludzi nie został zmarnowany.
Pracownicy ZPP uznali, że skończył się okres życia w niepewności i bez jakichkolwiek pieniędzy. Zamierzają wystąpić do Pracowniczego Funduszu Świadczeń Gwarantowanych o wypłacenie im zaległych pensji, których nie otrzymywali od trzech miesięcy. Za te pieniądze zamierzają w końcu opłacić zaległe rachunki.
Bardziej stonowaną opinię na temat upadłości czarnowodzkiej spółki można usłyszeć od Andrzeja Grzyba, pracownika ZPP oraz radnego województwa pomorskiego.
Kiedy ruszy produkcja
- Dla mnie ta decyzja była zaskakująca - mówi Andrzej Grzyb. - Uważam, że nie jest to powód do wielkiego zadowolenia. Pozytywny skutek tej sytuacji jest taki, że pracownicy uzyskają w końcu osłonę socjalną i otrzymają należne im pieniądze. Jednak obawiam się, że praca syndyka może skończyć się zaspokojeniem tylko wierzycieli. Wierzę jednak, że jesienią z nowym właścicielem firma wznowi produkcję.
Cała przyszłość 500 pracowników i upadłej spółki leży w rękach Magdaleny Mółki, syndyka masy upadłościowej. Tak zadecydował sąd.
Część osób zdaje sobie sprawę, że zatrudnienia w obecnej wysokości nie uda się utrzymać.
Czekają na inwestorów
- Wszyscy liczymy, że uda się syndykowi sprzedać firmę w całości - powiedzieli nam pracownicy ZPP. - Najważniejsze, aby fabryka dalej produkowała. Chcemy tutaj dalej pracować.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, w ubiegłym tygodniu dwóch zainteresowanych inwestorów przeprowadzało badania finansowe, czy warto kupić czarnowodzkie przedsiębiorstwo. Bardzo poważnie o tym myśli inwestor z Finlandii, który podobną fabrykę kupił na Litwie.
- Mimo tych wszystkich kłopotów warto dalej produkować płyty izolacyjne - mówi Robert Kromer, pracownik ZPP. - Są one dobrym towarem na rynku. Jeden ciąg produkcyjny do tych płyt mamy, wystarczy uruchomić kolejny i produkcja może ruszyć - kończy z nadzieją w głosie.
Albo praca, albo zasiłek
Tadeusz Damrat
przewodniczący Związku Zawodowego Budowlani przy ZPP w Czarnej Wodzie.
- Nareszcie skończyła się sytuacja, kiedy nie wiedzieliśmy co dalej z nami będzie. Teraz będziemy się ubiegać z funduszu o zaległe pensje. Jednak drugim problemem jest utrzymanie naszych miejsc pracy. Wyjścia są dwa: albo znajdzie się inwestor i uratujemy swoje stanowiska pracy, albo czekają nas zwolnienia i zasiłki dla bezrobotnych.
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?