Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szpitale Tczewskie vs niemiecki ubezpieczyciel - żądanie odszkodowania

Krystyna Paszkowska
Krystyna Paszkowska
Krystyna Paszkowska
Niedawno podniósł się alarm, że Szpitale Tczewskie zbankrutują, gdyż będą musiały zapłacić 16 mln zł odszkodowania niemieckiemu odpowiednikowi ZUS-u za "błąd" sprzed kilkunastu lat. - Sytuacja nie wygląda do końca tak, jak to przedstawiono w programie, ale dobrze się stało, że go nagłośniono - taka sytuacja może stać się normą i państwo będzie miało problem z tego typu roszczeniami - uważa Maciej Bieliński, prezes Szpitali Tczewskich.

Obecna sytuacja ma swój początek w 2011 roku. To wówczas niemiecki marynarz trafił do tczewskiego szpitala. Wcześniej był w Afryce, o czym podczas pierwszego kontaktu ze służbą zdrowia, nie powiedział lekarzowi. Mężczyzna źle się czuł, miał wysoką gorączkę.

- Tak to wygląda z dokumentacji medycznej – mówi Maciej Bieliński. - Marynarz twierdzi jednak, że mówił o pobycie w Afryce. To trudna sytuacja, gdyż lekarz, który zajmował się tym pacjentem już nie żyje. Mamy słowo przeciw słowu.

Prezes Szpitali Tczewskich przybliżył nam ówczesną sytuację: - Do mężczyzny, który miał objawy grypopochodne, przyjechała karetka z lekarzem. Podczas badania pacjent nie poinformował, że wrócił właśnie z Afryki. Otrzymał stosowne zalecenia od medyków z zaznaczeniem, że jeżeli poczuje się gorzej, to ma zgłosić się w Izbie Przyjęć.

Po kilku dniach mężczyzna zgłosił się do szpitala. Przeprowadzono wywiad z chorym. Okazało się, że mężczyzna niedawno wrócił z Afryki. Zlecono badania w kierunku malarii, których wynik potwierdził, że marynarz zachorował na nią. Pacjenta skierowano do szpitala zakaźnego w Trójmieście.

- Mężczyzna przeżył, ale wraz z malarią pojawiły się powikłania, które skutkowały dalszym leczeniem – mówi Maciej Bieliński. - Niemiecki ubezpieczyciel, u którego polisę wykupił mężczyzna, wystąpił z roszczeniem wobec Szpitali Tczewskich. Sprawa trafiła na wokandę.

Jako pierwszy z roszczeniem wystąpił niemiecki marynarz. Było to w 2015 roku. Wkrótce z pozwem dołączył odpowiednik polskiego ZUS-u w Niemczech.

- Na nasz wniosek te dwie sprawy połączono w jedną – wyjaśnia prezes Szpitali Tczewskich. - W ubiegłym roku zapadł wyrok pierwszej instancji, który uznał, że 50 procent odpowiedzialności za obecny stan marynarza leży po stronie szpitala.

Takie rzeczenie utrzymał w mocy Sąd Apelacyjny.

- Sąd doszukał się współodpowiedzialności - uznał, że sam poszkodowany przyczynił się do powstania szkody w wysokości 50 procent. Zlekceważył zalecenia, które otrzymał do lekarza, aby powtórzyć badania na malarię - mówił na antenie programu TVP "Alarm" Łukasz Zioła z Sądu Okręgowego w Gdańsku.

Pacjent otrzymał połowę kwoty, o jaką wnioskował, czyli 250 tys. zł tytułem odszkodowania, a niemiecki ubezpieczyciel - 108 tys. euro. Wszystkie te roszczenia dotyczą 2011 roku i zostały pokryte z polisy szpitala.

- Niestety, ten wyrok sądu może otworzyć niemieckiemu ubezpieczycielowi furtkę do wnoszenia kolejnych roszczeń - za okres 20 lat – uważa Maciej Bieliński. - Mogą to być roszczenia za dostosowanie pojazdu, renty, czy kosztów dostosowania mieszkania do potrzeb chorego. Mamy płacić de facto za to, za co ubezpieczyciel otrzymuje pieniądze - dodaje.

Szpitale Tczewskie wniosły o kasację wyroku do Sądu Najwyższego. Jednak o kasację wniósł również niemiecki ubezpieczyciel. W przypadku kasacji sprawa ponownie wróci na wokandę. Jak na razie, nie wiadomo, czy niemiecki ubezpieczyciel będzie wnosił kolejne pozwy o zwrot kosztów wypłacanych mężczyźnie.

- Jesteśmy przekonani, że lekarz zadziałał jak trzeba, a na stan pacjenta wpłynął fakt, że nie podał informacji o swoim pobycie w Afryce – podkreśla Maciej Bieliński. - Trudno oczekiwać od lekarza, by każdego pacjenta z objawami grypopochodnymi kierować na badania pod kątem malarii. Jesteśmy obywatelami Unii Europejskiej - w szpitalach w całej Polsce leczą się pacjenci zza granicy. Takich przypadków w Polsce może być wkrótce więcej - i mogą stać się zmorą polskiego systemu szpitalnictwa.

Koszty leczenia za granicą są znacznie wyższe. Polskie polisy mogą nie pokrywać wysokości zagranicznych roszczeń. Zdaniem prezesa Szpitali Tczewskich, rodzimy przypadek powinien być przyczynkiem do dyskusji w ministerstwie zdrowia. Chodzi o stworzenie specjalnego funduszu zabezpieczającego szpitale przed podobnymi zdarzeniami.

Poprosiliśmy o odniesienie się do sprawy starostę Mirosława Augustyna. Otrzymaliśmy poniższy komentarz:

„W związki z doniesieniami medialnymi oraz w reakcji na wyemitowany materiał z dnia 18 sierpnia 2021 r. na kanale TVP1 pn. „Alarm!” wyraźnie zaznaczamy, iż treści zaprezentowane w tym materiale zostały przedstawione w sposób wprowadzający naszych mieszkańców w błąd oraz wywołujący niepotrzebne negatywne emocje insynuując, iż istnieje już niebezpieczeństwo wielomilionowego zagrożenia dla płynności finansowej naszego Szpitala i w konsekwencji jego zamknięcia.
Zapewniamy, iż na dzień dzisiejszy działalność Szpitali Tczewskich S.A. W zakresie udzielania świadczeń zdrowotnych, w tym pełnienia dyżurów medycznych nie jest w żaden sposób zagrożona.”

Czekamy zatem na decyzję Sądu Najwyższego w temacie kasacji wyroku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tczew.naszemiasto.pl Nasze Miasto