MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Tczew. Artystyczne pasje Barbary Świąder-Puchowskiej, nagrodzonej za wideoklip

KRYSTYNA PASZKOWSKA
Barbara Świąder-Puchowska tworzy dla siebie i ludzi. Z archiwum Barbary Świąder
Barbara Świąder-Puchowska tworzy dla siebie i ludzi. Z archiwum Barbary Świąder
Teatrolog, reżyser, autorka książki "W metafizycznej dziurze - Teatr Witkacego w Zakopanem", dziennikarz, wykładowca Uniwersytetu Gdańskiego. Kim naprawdę jest laureatka Yacha tegorocznej edycji Festiwalu Polskich ...

Teatrolog, reżyser, autorka książki "W metafizycznej dziurze - Teatr Witkacego w Zakopanem", dziennikarz, wykładowca Uniwersytetu Gdańskiego. Kim naprawdę jest laureatka Yacha tegorocznej edycji Festiwalu Polskich Wideoklipów Barbara Świąder-Puchowska z Tczewa? Co nadaje sens jej życiu?
Jedno jest pewne, chociaż ma powody do dumy, to nie ma w niej nawet śladu gwiazdorstwa. Skromna, miła, pełna ciepła... A wszystko zaczęło się od... Witkacego.

- Zafascynowałam się nim, jego twórczością jeszcze w szkole średniej - wspomina. - Jego szalony indywidualizm powalił mnie, chociaż muszę przyznać, że z czasem jako człowiek zaczął mnie irytować. Coraz bardziej widzę jego kolosalne ego. Artyści mogą sobie na nie pozwolić. To był przedziwny człowiek, strasznie samotny, nieszczęśliwy.
Mimo tej irytacji Witkacy, nadal "kieruje" jej twórczym życiem. - On nadal nie został odkryty, między innymi jako wspaniały fotografik - uważa pani Barbara. - Jego serie min są po prostu wspaniałe.
Jak przyznaje Barbara Świąder, Witkacy był jej potrzebny, aby przeżyć okres młodzieńczego buntu. - Każdy młody człowiek powinien się buntować, mieć możliwość "wykluwania się", szukać własnej formy - podkreśla. - Do tego był mi potrzebny między innymi Witkacy. Podobnie odbieram "spotykam się" w życiu z Gombrowiczem. Niekiedy odkładam go na półkę, mam dość, ale za jakiś czas i tak do niej wracam.

A co aktualnie absorbuje laureatkę Yacha?
- Moja działalność związana jest z teatrem, badaniem go i tzw. animowaniem - przyznaje tczewianka. - Czuję potrzebę samookreślenia się w tym co robię. Zajmowałam się teatrem, i teoretycznie, i w praktyce. Najlepiej czuję się, kiedy moja działalność przynosi konkretny efekt. Nie lubię niczego powielać, powtarzać.
Pani Basia przyznaje, że w związku z tym nie przepada nawet za prowadzeniem po raz drugi zajęcia na ten sam temat…
A jak to jest z dziennikarstwem? Jak mówi, bardzo lubi pisać, ale już nie do gazet. - To taki motyw kontynuujący w moim życiu - uśmiecha się. - Dziennikarstwo jednak już mnie wymęczyło. Ale jak to się robiło w tak niehigieniczny sposób jak ja, to trudno, aby było inaczej.
Barbara Świąder zapewnia jednak, że od samego pisania nie odejdzie. A skąd fascynacja kinem, filmem, a w konsekwencji powstanie nagrodzonego klipu?
- Zawsze kochałam kino , a najbardziej klasyczne, europejskie - mówi otwarcie. - Praca przy klipie dała mi poznać nowy smak filmu. Ile można opowiedzieć za pomocą obrazka? Jak szybko wszystko się zmienia? To całkiem inna praca niż w teatrze. Ona dała mi radość złapaną "na zawsze". W teatrze te doznania trwają tylko tyle, ile trwa przedstawienie.

Za powstanie nagrodzonego filmu "Halucynacje Hrabiego von Zeit" pani Basia "wini", z uśmiechem na ustach, swojego męża - Romana Puchowskiego, lidera zespołu Von Zeit. - To jego "wina" i pomysł - śmieje się. - To on mnie do tego zmusił. Przygotowywałam jego dwie sesje fotograficzne.
Fabuła wideoklipu, a właściwie filmu koncentruje się na postaci hrabiego von Zeit rodem z Tczewa, niedzisiejszej postaci, plączącej się po mieście.
- Ta historia była zatrzymana w kadrach - wspomina. - Romek stwierdził, że trzeba ją ożywić i czas zrobić z tego film. Takiej prośbie się nie odmawia - śmieje się. - Romek myśli dźwiękiem, a ja słowem, obrazem. Naturalnie się uzupełniamy. Każde z nas ma innego rodzaju wrażliwość.
Czy tworzenie rodzinne pomaga, czy też raczej przeszkadza tczewiance? - Nieustannie rozmawiamy o wszystkim co dzieje się w nas, wokół nas. Na bieżąco wymieniamy zdania na różne tematy, nawzajem się inspirujemy.

Barbara Świąder podkreśla, że przy filmie pomogła jej "masa" ludzi. Wśród tego grona był oczywiście mąż.
- Sami przygotowywaliśmy scenografię i dekoracje, które ładowaliśmy do walizek - wspomina z uśmiechem. - To była fajna harmonijna, choć wariacka współpraca. Zwłaszcza jeden dzień był zwariowany. Plany pokrzyżowała nam burza. Wtedy poznaliśmy co dla filmowca oznacza brak dobrego światła.
Nagrodzona Yachem za "inną energię" prezentacja, to zdaniem Barbary Świąder, coś pomiędzy klipem, a filmem. - Montował go Michał Górzyński, który precyzyjnie ustawiał klatki do rytmu muzyki. To on nadał mu ostateczny kształt. Ta patyna obrazu jest po prostu fantastyczna. Mic hał doskonale czuł, o co mi chodzi.
A skąd się udział Wiesławy Doliny-Niżyńskiej w charakterze Marylin Monroe w klipie?
- Nikt inny nie nadawał się do tej roli tak bardzo, jak Wiesia - zapewnia pani Basia. - Próbkę aktorskich umiejętności pokazała już pół roku przed kręceniem filmu. Wraz z przyjaciółmi przygotowaliśmy dla Romka kilka urodzinowych niespodzianek. Jedną z nich była Wiesia śpiewająca jako Marylin Monroe "Happy Birthday". Ona ma również ogromne możliwości wokalne.

Próba generalna była super i późniejszy wybór Wiesławy Doliny-Niżyńskiej do tej roli stał się oczywisty. Zresztą, jak przyznaje pani Basia dobór aktorów odbywał się według "osobistego klucza". - Wiesia i Leszek Bieńkowski, to filmowi królowa i król - opowiada pani Basia. - Leszek wcielił się też w rolę myśliwego. Mój brat Piotr Świąder z dziewczyną Edytą Szmyt wystąpili jako miś i zajączek spacerujący po ogrodzie. Siłaczem został Marek Klima, a Robert Turło drogowskem. W klipie pojawił się również jego syn Julek.
Wystąpiły też dwa duety: siostry Katarzyna i Małgorzata Wojtasiówny oraz bracia Paweł i Piotr Sitkiewiczowie, no i najważniejsze postacie - członkowie zespołu Von Zeit - Jacek Kulesza, Roman Puchowski i Sebastian Szczepanowski.
- Michał Górzyński doskonale czuł czego ja chcę - podkreśla Barbara Świąder. - To było niesamowite przeżycie.
Jaka więc jest naprawdę Barbara Świąder jako twórca? Nie przepada za typem współczesnych artystów, którzy alienują się autystycznie, zamykając w swoich pracowniach i galeriach. To, co tworzą, jest jej zdaniem oderwane od rzeczywistości. Ona taka nie chce być. Tworzy dla siebie samej, ale i dla ludzi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tczew.naszemiasto.pl Nasze Miasto