Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tczew: fragment najsłynniejszego polskiego skarbu odnaleziony na Suchostrzygach? [PRIMA APRILIS]

Andrzej Radomski
Czy odkrycie opóźni II etap budowy Alei Kociewskiej?
Czy odkrycie opóźni II etap budowy Alei Kociewskiej? Andrzej Radomski
Wstępne prace, jakie prowadzone są na terenach przeznaczonych pod II etap budowy Al. Kociewskiej, doprowadziły do niespodziewanego przez nikogo odkrycia.

Wszyscy znamy historię Bursztynowej Komnaty, wykonanej przez gdańskich mistrzów bursztynników na zlecenie króla Fryderyka I Pruskiego jako prezent dla cara Piotr I. Ten obrosły już legendą wystrój komnaty, którego wszystkie elementy zgonie z nazwą wykonane zostały z bałtyckiego jantaru, w 1941 r. zrabowany został przez wojska niemieckie w Petersburgu i przewieziony rok później do Królewca. Co działo się z Bursztynową Komnatą w kolejnych latach, to już pożywka dla domysłów, książek i filmów. Ostatnim pewnym faktem, jaki znamy, jest to, że podczas oblężenia Festung Königsberg (jak Niemcy nazywali wówczas Królewiec) przez Armię Radziecką w 1945 r. Komnatę załadowano do skrzyń w celu wywiezienia w głąb Rzeszy. Przez lata po wojnie dziesiątki miast wskazywane były jako potencjalne miejsca ukrycia legendarnego skarbu, m.in. Szklarska Poręba, Lochstedt czy Kaliningrad, spekulowano też, że mógł zatonąć na Bałtyku wraz z okrętem MS „Wilhelm Gustloff”. Czyżby jednak trafił do Tczewa?

Pracownicy Miejskiego Zarządu Dróg, wykonując wstępne roboty przygotowawcze w przyszłym ciągu Alei Kociewskiej, odsłonili skrzynię, w której, jak się okazało, znajdowały się ozdobne elementy wykonane z bursztynu. Natychmiast pojawiły się podejrzenia, że mamy do czynienia przynajmniej z fragmentem legendarnej Bursztynowej Komnaty.

- Już jakiś czas temu otrzymaliśmy informację, że berlińskie archiwa zawierają pamiętnik z czasó wojny niejakiego, Georga von Schultze, nemieckiego wojskowego, który miał należeć do formacji, która opiekowała się Bursztynową Komnatą - opowiada nam tczewski historyk, dr KRzysztof Korda - Z jego relacji wynika, że jeszcze w Königsbergu zabytek zapakowany został do skrzyń, aby oddział von Schultze mógł bezpiecznie przewieźć go na teren Rzeszy. Oddział cudem przedostał się przez radzieckie oblężenie Królewca na drugi brzeg Wisły, klucząc między sowieckimi wojskami. Ruszył w stronę Gdańska. W tym miejscu w pamiętniku pojawia się wzmianka, że w okolicach miejscowości Dirschau, czyli Tczewa, zniknęła część ładunku - zdradza Korda. - Ze względu na popłoch i obawę przed Sowietami nie udało się wyjaśnić, co stało się ze skrzyniami. Nie wiadomo też, jaki los spotkał resztę ładunku, bo pamiętnik von Schultze urywa się w momencie, gdy konwój z okrojonym skarbem dociera do Gdańska.

Czy pamiętnik jest wiarygodny, a znalezisko może być w istocie fragmentem poszukiwanej od dead Bursztynowej Komnaty?

- Do tej pory historycy nie brali tej opowieści do końca poważnie, bo traktowano ją jako jedną z legend, które narosły wokół poszukiwań Komnaty - przyznaje Korda. - To znalezisko jednak mocno uprawdopodabnia relację von Schultze. Musimy jednak poczekać na efekty badań archeologów i specjalistów. Oni najlepiej określą, czy to rzeczywiście zaginiony skarb - zastrzega tczewski historyk.

Skrzynia trafiła już do jednego z gdańskich muzeów, które przeprowadzi ekspertyzę. Niewykluczone, że niezbędne będzie przeprowadzenie dodatkowych prac archeologicznych wokół miejsca znaleziska w celu sprawdzenia, czy ziemia nie skrywa w tym miejscu pozostałych zaginionych skrzyń, o których wspomina pamiętnik von Schultze. Władze miasta niepokoją się w związku z tym, czy nie opóźni to budowy II etapu Alei Kociewskiej.

- Dotację z programu przebudowy dróg lokalnych musimy wykorzystać do końca roku. - przypomina Adam Burczyk, zastępca prezydenta ds. gospodarczych. - Mimo to cieszymy się, że Tczew może być miejscem odnalezienia tak cennego obiektu.

Niestety, jak zaznaczają władze, dla Tczewa odnalezienie fragmentów Bursztynowej Komnaty oznaczać może raczej zysk prestiżowy, a nie materialny, ponieważ polskie prawo dość rygorystycznie określa wysokość nagród pieniężnych za dokonane odkrycia, np. 25-krotność przeciętnego wynagrodzenia, jeśli dane znalezisko posiada dużą wartość historyczną, artystyczną i kulturalną (a o tym będzie zapewne mowa w przypadku Komnaty). Najczęściej nagrodą za odnaleziony zabytek archeologiczny jest dyplom otrzymany z rąk ministra kultury. Z drugiej strony, być może Tczew pojawi się w podręcznikach historii nie tylko ze względu na tragedię II Wojny Światowej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tczew.naszemiasto.pl Nasze Miasto