Tczew. Śledczy postawią zarzut jednej osobie

Do łamania prawa miało dojść na terenie jednego z lokali wyborczych w Tczewie w listopadzie ubiegłego roku. Ostatecznie śledczy postawili zarzut tylko jednej osobie. Mężczyźnie, który dał się zwerbować i głosował w określony sposób, przyjmując wcześniej korzyść materialną. Grozi mu od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.

- Wydana została decyzja o postawieniu zarzutu Amadeuszowi W., mieszkańcowi powiatu tczewskiego - informuje Kajetan Gościak, szef Prokuratury Rejonowej w Tczewie. 


Tczewscy śledczy nie mogą przedstawić jeszcze zarzutu mężczyźnie, ponieważ przebywa on obecnie za granicą. Póki co, czekają na jego powrót. Teraz od niego, a w zasadzie od jego wyjaśnień zależy, czy zdecydują się postawić zarzuty kolejnym osobom: zarówno tym, które przekupywały, jak i tym, na które oddawano w ten sposób głosy. 
Wiadomo bowiem, że w sprawę zamieszana była większa liczba osób.

Przypomnijmy, w listopadzie ub. roku podczas wyborów samorządowych policja otrzymała sygnał, że przed budynek jednego z lokali wyborczych podjeżdżał wiele razy ten sam bus. Wysiadały z niego osoby, które głosowały w tym lokalu. Za każdym razem wchodziły z tym samym człowiekiem, która miał im wskazywać, na kogo mają głosować. Zdaniem zgłaszającego, nie zawsze to były osoby trzeźwe, zaobserwowano też, że piły przed lokalem wyborczym.

Zachodziło podejrzenie, że doszło do kupowania głosów za alkohol. Policja na miejscu zatrzymała bus, w którym znajdował się kierowca oraz pasażer. Nieoficjalnie mówiło się wówczas, że sprawa dotyczy dwóch osób, które startowały do Rady Miasta Tczewa, a jedna z nich do rady się dostała.

Co by się, gdyby samorządowcom ujawniono wyborcze przekupstwo? Zgodnie z prawem, mandat może stracić radny, który został skazany wyrokiem prawomocnym za popełnienie przestępstwa ściganego z oskarżenia publicznego.