Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tczew. Wyprowadzała psy osób na kwarantannie - została zwyzywana

Krystyna Paszkowska
Krystyna Paszkowska
W Tczewie niby prawie nikt w koronawirusa nie wierzy, a gdy rodziny pozostające w kwarantannie szukały osoby, która wyprowadzałaby ich pieski na spacer, to okazało się, że jest wprost przeciwnie. Zgłosiła się pani w sile wieku i po kilku dniach zrezygnowała. Nie wytrzymała psychicznej agresji, jaka ją spotkała ze strony mieszkańców okolicznych domów.

Na osiedlu Czyżykowo jest 5 rodzin objętych kwarantanną. Cztery z nich mają pieski. Wszystkie te rodziny mają problem ze swoimi czworonogami, a dokładniej z ich wyprowadzaniem.

- Ja, na szczęście, mam niewielkiego pieska rasy Yorkshire – mówi pani Ewa. - Nawet przychodziła do nas starsza osoba, która już nie pracowała i chciała nam pomóc z wyprowadzaniem pieska. Nasze szczęście nie trwało jednak zbyt długo. Zaledwie kilka dni. Ta pani się załamała agresją, jakiej doświadczyła od mieszkańców okolicznych domów. Czasem były to z dość niewielkiej odległości serwowane wyzwiska, innym razem z balkonu. Najdelikatniejsze określenia, to żeby przestała wychodzić z psami z koronawirusem. Zdenerwowana, siadała na schodach i płakała, że nie da rady dalej w takich warunkach nam pomagać. Zrezygnowała.

Pani Ewa wyjaśniła, że przy wyprowadzaniu pieska zawsze zachowane były wszystkie możliwe środki ostrożności. Zarówno pani, która wyprowadzała czworonoga, jak i lokatorka będą ca na kwarantannie nie miały bezpośredniego kontaktu.

- Obie zawsze miałyśmy założone maseczki i rękawiczki – opowiada pani Ewa. - Dodatkowo każdorazowo dezynfekowałam smycz przed podaniem tej pani. Nie naraziłabym starszej osoby na zakażenie koronawirusem. Jak odeszła szukałam innego wyjścia z impasu. Dzwoniłam, między innymi do tczewskiego schroniska i pytałam, czy mogłabym na czas kwarantanny oddać tam pieska, ale nie uzyskałam zgody na to. Wyjaśniono mi, że w schronisku nie ma miejsc hotelowych dla czworonogów. Mam nadzieję, że jednak znajdzie się ktoś, kto zechce nam pomóc i wyprowadzać naszego pieska.

Taki sam problem mają pozostający na kwarantannie właściciele pozostałych czworonogów. Psiaki nie mogą opuszczać domów, a muszą się wybiegać.
Zapytaliśmy Wiesława Ossowskiego, zastępcę Powiatowego Inspektora Weterynarii w Tczewie, czy obawy mieszkańców, że pies rodziny objętej kwarantanną może przenosić koronawirusa są zasadne.

- Jeżeli zachowana jest tak zwana śluza przekaźnikowa, czyli nie ma bezpośredniego kontaktu między osobą objętą kwarantanną, a wyprowadzająca pieska, to nie ma zagrożenia zakażenia – wyjaśnia lekarz weterynarii. - Do inspektoratu dzwonią osoby posiadające pieski i pytają również o możliwość zakażenia się koronawirusem przez czworonoga. Przyjmuje się, że psy nie są jego nosicielami. Wiem, że ludzie źle reagują na takie sytuacje. Pewnym wyjściem z trudnej sytuacji jest umieszczenie pieska w hotelu dla zwierząt, chociaż to akurat jest płatne – dodaje Wiesław Ossowski.

W powiecie tczewskim jest hotel dla zwierząt prowadzony przez lekarza weterynarii Małgorzatę Czerwińską w pobliskim Gniszewie.
- Przyjmuję do hotelu psy od osób na kwarantannie – potwierdziła właścicielka wethotelu. - Pieski trzeba jednak do mnie przywieźć.

Opisaną sytuację skomentował dla naszych Czytelników psycholog społeczny z Wyższej Szkoły Psychologii Społecznej Wiesław Baryła.

- Takie zachowanie okolicznych mieszkańców przypisałbym społecznej normie uzgadniania wzorca zachowań – mówi Wiesław Baryła. - Ludzie rozmawiają ze sobą, obserwują, jak zachowują się inni i na tej podstawie przyjmują jakiś wzorzec zachowania w konkretnej sytuacji. Najwyraźniej taka norma lokalna się wykształciła w Tczewie. Jest to bardzo trudna sytuacja również dla tych, którzy tak nieprzychylnie zareagowali na to prospołeczne zachowanie starszej pani wyprowadzającej psy osób pozostających na kwarantannie. Zadziałała psychologia ustalania norm lokalnych. W sytuacji stresowej ludzie tak mają. Wystarczy, że jedna, dwie, czy trzy osoby reagują lękiem.

Zdecydowanie problem osób w kwarantannie i ich zwierzaków, to problem, który powinien zostać rozwiązany systemowo - kontynuuje Wiesław Baryła. - Wiadomo, że szczególnie psy wymagają wybiegania się. W Polsce nie za bardzo wiadomo, jak sobie radzić z osobami będącymi na kwarantannie, a co dopiero z ich psami. Gdyby powstała taka procedura, choćby na poziomie sanepidu, czy inspektoratu weterynarii, to nie byłoby tego typu zmartwień. Ludzie w Polsce mają psy i 100 tysięcy osób jest na kwarantanni. W niektórych miejscach jest z tym duży kłopot. Racjonalności są po obu stronach. I osoby, które są na kwarantannie mają swoje racje i osoby, które są w otoczeniu mają swoje prawa i ułożenie tych relacji jest możliwe pod warunkiem, że zachowa się zdrowy rozsądek. Potrzebna jest rzetelna wiedza na temat sposobu zapobiegania i transmisji koronawirusa. Za mało uwagi poświęca się przenoszeniu się patogenów. Na szczęście, jest to mało odporny wirus.
Jak przyznał Wiesław Baryła, niespójne informacje, jakie pojawiają się na temat koronawirusa nie pomagają w radzeniu sobie z sytuacją sąsiadów-osób pozostających na kwarantannie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tczew.naszemiasto.pl Nasze Miasto