Tym razem nie odpuścimy

Muzeum Ziemi Kociewskiej w Starogardzie Gd., póki co, nie może liczyć na wsparcie swojej działalności ze strony Sejmiku Wojewódzkiego. Natomiast Muzeum Piśmiennictwa i Muzyki Kaszubsko-Pomorskiej w Wejherowie otrzyma po raz kolejny znaczne wsparcie finansowe, ponad 500 tys. zł. Kociewiacy są oburzeni.

- Już drugi rok z rzędu próbuję przekonać przedstawicieli Sejmiku, że nasze muzeum w Starogardzie Gd. również ma regionalny charakter i zasługuje na pomoc finansową - mówi Andrzej Grzyb, radny wojewódzki. - Zbiory, jakie udało się zgromadzić w Starogardzie Gd. mają swoją wartość i ukazują historię całego regionu kociewskiego. Tym razem nie odpuścimy tej sprawy.
Niestety przedstawiciele Urzędu Marszałkowskiego nie przyjmują tej argumentacji. Twierdzą, że Muzeum Ziemi Kociewskiej ma charakter lokalny i nadal powinno być utrzymywane przez miasto Starogard Gd. Natomiast Urząd Marszałkowski współfinansuje tylko przedsięwzięcia o charakterze ogólnowojewódzkim.

Inny charakter?

W Muzeum Ziemi Kociewskiej nie kryją rozczarowania decyzją władz województwa pomorskiego.
- Gdybyśmy dostali choć część tych pieniędzy, moglibyśmy kupić nowe eksponaty - stwierdza Daniel Kubiak, pracownik Muzeum Ziemi Kociewskiej.
- Muzeum Piśmiennictwa i Muzyki Kaszubsko-Pomorskiej z Wejherowa ma zupełnie inny charakter niż to ze Starogardu Gd. - upiera się Wojciech Bonisławski, dyrektor Departamentu Kultury, Sportu i Turystyki w Urzędzie Marszałkowskim w Gdańsku. - Żadne inne muzea z Kaszub o podobnym charakterze jak MZK również nie otrzymują naszej pomocy. Natomiast muzeum z Wejherowa przejęliśmy niejako od wojewody, dlatego zostaliśmy zobowiązanie do współfinansowania jego utrzymania wspólnie z powiatem wejherowskim.

Po macoszemu

Kociewiacy nie przyjmują tych tłumaczeń.
- Czasem mam wrażenie, że kociewska twórczość, muzealnictwo są traktowane po macoszemu w Gdańsku, albo Kaszubi po prostu mają lepszy lobbing... - twierdzi Zenon Miszewski, rzeźbiarz ze Starogardu Gd. - Szkoda, bo w takim muzeum jak to w Starogardzie, można by organizować wystawy o wojewódzkim charakterze.
W placówce usłyszeliśmy też, że wsparcie finansowe pomogłoby nie tylko w nowych zakupach, ale w dużej mierze również w przeprowadzeniu remontów, czy ochronie niektórych zabytkowych zbiorów przed molami.
- Pieniądze na remonty od wojewódzkiego konserwatora otrzymaliśmy ostatnio trzy lata temu i nie wiadomo kiedy jeszcze coś od niego dostaniemy - uważa Bogusław Faltynowski, dyrektor placówki, podkreślając, że muzeum działa w dużej mierze dzięki pieniądzom z budżetu miasta.

Kociewie przodowało

Dowiedzieliśmy się, że Andrzej Grzyb, wspólnie z władzami Starogardu Gd., próbował już w ubiegłym roku nakłonić samorząd wojewódzki do zgody na współfinansowanie Muzeum Ziemi Kociewskiej. Niestety wówczas się nie udało.
- Tym razem znowu chcemy spróbować - mówi Andrzej Grzyb. - Już podczas obrad komisji budżetowej sejmiku zapowiedziałem, że o zapadłych tam niekorzystnych dla Starogardu Gd. decyzjach poinformuję prezydenta Stanisława Karbowskiego.
Andrzej Grzyb jest przekonany, że przy pomocy Sejmiku starogardzkie muzeum mogłoby poszerzyć swoją działalność z korzyścią dla historii materialnej Kociewia.
- Chociażby ostatnie odkrycia archeologiczne w Barłożnie pokazały, że historia Kociewia przodowała w całym regionie pomorskim, dlatego trzeba sobie to w końcu uzmysłowić i o nią zadbać - dodaje Andrzej Grzyb. - Stąd nasz upór i zabiegi w Sejmiku.