Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Czarlinie, niedaleko Tczewa przeznaczone od 2 lat do wycinki drzewo runęło zrywając linię energetyczną ZDJĘCIA

Krystyna Paszkowska
Krystyna Paszkowska
Mieszkańcy Czarlina nie są zadowoleni z dbałości o ich bezpieczeństwo. Przeznaczone od kilku lat do wycinki drzewo, mimo że zagrażało bezpieczeństwu przechodniów i poruszających się ulicą Lipową zmotoryzowanych, nie doczekało się interwencji służb. Drzewo najpierw się przełamało na pół. Po kilku tygodniach runęło na ziemię zrywając sieć energetyczną i wyrządzając szkody okolicznym domostwom.

Państwo Romana i Kazimierz czekali na wycinkę drzewa, które zagrażało bezpieczeństwu od dawna.
- Jeszcze poprzedni właściciel posesji nr 97 mówił nam, że to drzewo jest przeznaczone do wycięcia ze względu zagrożenie, jakie sprawia - mówi pan Kazimierz.

- Nikt jednak się nie kwapił z wycięciem schorowanego drzewa. W okolicy sylwestra doszło do pierwszej sytuacji zagrażającej bezpieczeństwu. Sąsiad, który około godziny 6. przejeżdżał naszą ulicą samochodem dostawczym chyba cudem uniknął tragedii. W niewielkiej odległości od samochodu runęła połowa drzewa. Ono się po prostu przełamało na pół. Całe szczęście, że konar o grubości około 30 cm runął równolegle do ulicy, a nie w poprzek jezdni. Co ciekawe, wtedy nawet wiatru nie było, a drzewo się rozpołowiło - dodaje zdenerwowany.

Jak przyznają mieszkańcy Czarlina, powalony konar został usunięty. Nikt jedna nie zainteresował się sterczącą drugą - w środku pustą - połową drzewa.
- Przecież myśmy zgłaszali, że z tego drzewa wydobywają różne odgłosy - podkreślają państwo Romana i Kazimierz. - To były takie coraz głośniejsze trzaski. Pytaliśmy, kiedy zostanie usunięte, to usłyszeliśmy, że gmina wystąpiła o zgodę na wycinkę tego drzewa.

Pan Kazimierz nie kryje oburzenia. - Przecież, jeżeli drzewo zagraża bezpieczeństwu, to odpowiedzialne za to służby mogą je wyciąć - zauważa. - Przepisy wyraźnie mówią, kto i kiedy może dokonać wycinki w takiej sytuacji. To, m.in. straż pożarna, siły zbrojne, gminne, miejskie bądź powiatowe jednostki zarządzające drogami.

- Nasze drzewa nie są w najlepszej kondycji - dodaje pani Romana. - Zresztą, nie ma czemu się dziwić, są porośnięte jemiołą, a to nie poprawia ich stanu.
Zdenerwowanie mieszkańców jest uzasadnione. Chore drzewo było sporej wielkości. Średnica pnia miała około metra, a jego wysokość można było oszacować na 16-18 m. Kiedy runęło pozrywało sieć energetyczną oraz wszystkie przyłącza. Uszkodziło też elewacji budynków, o szkodach w przydomowych ogródkach nie wspominając.
Powalone drzewo usunięto dopiero kilka dni po tym, jak runęło.

- To były niepotrzebne szkody - podkreśla pan Kazimierz. - Gdyby chociaż po tym pierwszym przełamaniu się usunięto całe drzewo nie doszłoby do tego. A tak, mamy podniszczony ogródek, bo trzeba było nowy słup energetyczny wstawić na naszej posesji, elewację do wymiany, bo już nie uda się tak dobrać koloru żeby nie było widać ubytku.

Mieszkańcy pytają, czy zawsze trzeba czekać na tragedię, żeby usunąć sytuacje zagrażające bezpieczeństwu?
W tym temacie jest jeszcze jedna sprawa wymagająca interwencji. Przed 8 miesiącami zakończył się remont i modernizacja ul. Lipowej. Powstała piękna zatoczka dla autobusów... Tymczasem przystanek autobusowy jest około 200 m dalej wgłąb Lipowej, gdzie nie ma żadnej zatoczki. Autobusy stają bezpośrednio przy skraju jezdni.

- Tam, zwłaszcza w czasie roku szkolnego, jest zawsze dużo dzieci, młodzieży - mówi pan Kazimierz. - Taka sytuacja aż się prosi o wypadek. Te busy nie mają tam gdzie zajechać, aby było bezpiecznie. Tymczasem gotowa zatoczka służy za parking dla prywatnych aut.

Chociaż minęło już tyle czasu od zakończenia inwestycji, na poboczu cały czas stał jeszcze znak drogowy informujący o robotach drogowych. Dopiero teraz powaliło go drzewo.

- Znamy tę sytuację, to nie pierwsze tego typu zdarzenie na naszym terenie - mówi Krzysztof Augustyniak, wójt gminy Tczew. - Niestety, mamy związane ręce. Nie możemy niczego usunąć bez zgody wydanej przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska. Nikt z nas nie weźmie na siebie odpowiedzialności za wycinkę. Nie mamy takiej wiedzy. Wystąpiliśmy o zgodę na wycinkę, ale natura nas wyprzedziła.

Mamy jeszcze około 100 drzew do wycięcia w pasie drogowym drogi krajowej i też wciąż czekamy - dodaje wójt.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tczew.naszemiasto.pl Nasze Miasto