Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zblewo. Atakują Tadeusza Peplińskiego, a ten... również atakuje

Jacek Legawski
Andrzej Gajewski złożył doniesienie o możliwości popełnienia oszustwa...
Andrzej Gajewski złożył doniesienie o możliwości popełnienia oszustwa...
Prokuratura w Kwidzynie bada, czy w sprawie przyznania w 1998 roku renty przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych Tadeuszowi Pelplińskiemu, dzisiaj radnemu powiatowemu, nie doszło do sfałszowania dokumentacji.

Prokuratura w Kwidzynie bada, czy w sprawie przyznania w 1998 roku renty przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych Tadeuszowi Pelplińskiemu, dzisiaj radnemu powiatowemu, nie doszło do sfałszowania dokumentacji.

- To oszczerstwa - zapewnia Tadeusz Pepliński, który jednak niespodziewanie ostatnio utracił prawo do renty, ale z zupełnie innych powodów.
Doniesienie o możliwości popełnienia oszustwa w 1998 roku złożył w 2005 roku sam wójt gminy Andrzej Gajewski, który wszedł w posiadanie niezwykłych dla sprawy informacji.
- Stan zdrowia pana Peplińskiego miał się pogorszyć w wyniku zdarzenia, które miało miejsce w lutym 1998 roku w budynku Urzędu Gminy - mówi Andrzej Gajewski. - Wtedy niby uderzył głową na klatce schodowej, w takie jej obniżenie. To była głośna sprawa, pan Pepliński ściągnął potężną kontrolę z inspekcji pracy.
I otrzymał rentę przyznaną przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Radny zapewnia jednak, że to uderzenie w głowę nie miało decydującego wpływu na przyznanie renty.
- Zostałem przebadany przez ośmiu lekarzy biegłych i rentę otrzymałem z kilku powodów - mówi. - W tej chwili także leżę w domu, gdyż mam zapalenie kości i moja noga jest w kiepskim stanie.
Ale ów wypadek w budynku urzędu miał pewien wpływ na przyznanie renty. Potwierdzają to kolejne sądowe pozwy przeciwko gminie wnoszone w późniejszym czasie, w których radny żądał renty wyrównawczej i odszkodowania w wysokości 63 tysięcy złotych. Nagle Tadeusz Pepliński wycofał je z sądu. Mówi, że nie chciał podatników w gminie Zblewo narażać na takie koszty.

Wójt Andrzej Gajewski ma na ten temat zupełnie inne zdanie. Jego adwersarz wycofał się nagle, gdy dowiedział się tego, co już wiedział wójt.
- Przestraszył się osób, do których udało mi się dotrzeć, a które związane są ze zdarzeniami jeszcze z 1998 roku - zaskakuje Andrzej Gajewski. - Szczególnie chodzi o jedną, która była świadkiem pewnego wypadku drogowego. Prawdopodobnie tego samego dnia, gdy doszło do nibywypadku w urzędzie, Tadeusz Pepliński uczył swoją córkę jazdy samochodem w Borzechowie i miał wypadek. Ten samochód wpadł do rowu. Osoby w środku mogły doznać obrażeń.
O tym nikt się wówczas nie dowiedział, nie było zgłoszenia. Tadeuszowi Peplińskiemu pomógł bliski, już nieżyjący, przyjaciel. Wyciągnął samochód z rowu, następnie zawiózł go do Urzędu Gminy w Zblewie, gdzie niespodziewanie Tadeuszowi Peplińskiemu przydarzył się wypadek, którego efektem było przyznanie renty.
- Dlaczego pan wójt ukrywał tego świadka przez cztery lata trwania procesów sądowych z gminą? - pyta Pepliński.
- Bo nie był mi wtedy znany - odparowuje wójt.

• Czytaj więcej w "Dzienniku Kociewskim" (16 czerwca)

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tczew.naszemiasto.pl Nasze Miasto