Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dawna fabryka dewocjonaliów w Częstochowie. Od prawdziwej sztuki po porcelanowe bezpieczniki

Piotr Ciastek
Piotr Ciastek
Pracownia odlewania oraz suszenia figur gipsowych w fabryce „Czyn”,   przełom l. 40. i 50. XX w.
Pracownia odlewania oraz suszenia figur gipsowych w fabryce „Czyn”, przełom l. 40. i 50. XX w. fot. ze zbiorów Archiwum Zgromadzenia Sióstr Zmartwychwstanek w Kętach
Historia częstochowskiej fabryki artystycznych dewocjonaliów „Czyn” pokazuje, jak łatwo zmienić artystyczny tygiel, jakim swego czasu było to przedsiębiorstwo, w odartą ze wszelkich znamion sztuki manufakturę produkującą przedmioty niezbędne ówczesnemu państwu komunistycznemu. To naprawdę bardzo ciekawa historia...

„Czyn” to historia indywidualności artystycznych, rynku dewocjonaliów, który po II wojnie światowej zaczął powoli rozkwitać w Częstochowie i prywatnej własności w zderzeniu z machiną państwa. Na ślad tego miejsca wpadła dr Katarzyna Sucharkiewicz, która poświęciła kilka lat na badanie jego historii, zbieranie materiałów i przygotowywanie wystawy na temat przedsiębiorstwa.

Fabryka Wyrobów Ceramicznych „Czyn” funkcjonowała w Częstochowie od listopada 1945 roku i zajmowała się tworzeniem nowoczesnych przedmiotów kultu religijnego. W momencie gdy zespół artystów „Czynu” wkraczał na ten rynek, Częstochowa przyciągała setki tysięcy pątników i była ważnym krajowym ośrodkiem wytwórczości artykułów religijnych. Przez prawie osiem lat działalności pracujący tam wykształceni plastycy, m.in. Wanda Szrajberówna, Zofia Trzcińska-Kamińska, siostra Aniela Józefowicz, malarka Zofia Baudouin de Courtenay, czy znana częstochowska rodzina Pospieszalskich – Donata i Stanisław, opracowali wiele nowych wzorów figur i płaskorzeźb religijnych oraz uszlachetnili dawne modele. Wszystko było wykonywanie ręcznie, z dbałością o jakość.

Artystyczny tygiel w "Czynie"

Tuż po wojnie w Częstochowie branżę dewocjonaliów reprezentowały liczne prywatne wytwórnie działające głównie w okolicach klasztoru. Powstawały w nich różańce, krzyże, medaliki, przybory kościelne, obrazy, figury. Dewocjonalia produkowano również w wielu domach przy ulicy św. Rocha, gdzie miał siedzibę „Czyn”. W jednym z numerów „Życia Częstochowy” z 1947 r. podano, że w mieście działało 45 prywatnych przedsiębiorstw produkujących dewocjonalia.

- Fabryka „Czynu” działała przy ulicy Rocha 38. Było to szczególne miejsce, ponieważ z tym zakładem podjęli współpracę wykształceni artyści, znakomici twórcy tamtego czasu. Wanda Szrajberówna była kierowniczką artystyczną fabryki. Była ona uznaną ceramiczką, doskonałym fachowcem, która już w latach międzywojennych prowadziła w Wiśniewie swoją pracownię ceramiczną. Była też instruktorką garncarstwa – mówi dr Katarzyna Sucharkiewicz, koordynatorka projektu.

Zakład „Czynu” przy ulicy Rocha był dzierżawiony. Już w latach międzywojennych funkcjonowała tu duża fabryka tzw. Spółka Wyrobów Porcelanowych, gdzie wykonywano również porcelanowe figury o charakterze religijnym, ale też wyroby świeckie. Później firmę tę przejęła rodzina Sulatyckich i od tych państwa w 1945 roku Stanisław i Kazimiera Ostaszewscy wydzierżawili ten zakład. W „Czynie” bardzo dbano o jakość produkowanych wyrobów. Wszystko powstawało ręcznie, choć już w tych czasach, w niektórych fabrykach używano maszyn. Na przykład działająca w tych czasach firma Stanisława Kozikowskiego była już częściowo zmechanizowana. Fabrykę „Czynu” można by nazwać doświadczalnym ośrodkiem artystycznym, gdzie pracowało około 20 osób. W założeniu miały tu powstawać ciekawe artystycznie wyroby, które miały zapobiec dalszej degradacji pamiątkarstwa regionalnego w ośrodku częstochowskim, a nawet w Polsce.

W „Czynie” dominowały trzy grupy produktów. Pierwsze z nich wykorzystywały zupełnie nowe wzory. Są to prace zaskakujące w swojej formie, które operują uproszczeniami i geometryzacją. Są to m.in. prace Zofii Trzcińskiej-Kamińskiej. Nie były one jednak najchętniej kupowane. O wiele większym powodzeniem cieszyły się wyroby z drugiej grupy, czyli dobrze znane ludziom figury Matki Boskiej Niepokalanej, Matki Boskiej z Lourdes, do których modliły się ich babcie i rodzice. Te dawne modele były stworzone w lepszej szacie estetycznej starannie polichromowane. Porównując te prace z wcześniejszymi, widać, że twarze, dłonie, włosy, opracowanie szat były dokładniejsze i mocno się wyróżniały. Wśród wyrobów znalazły się też płaskorzeźby, sceny Tajemnic Różańca Świętego, przedstawienia Matki Boskiej z Dzieciątkiem. Wykonywano też postacie do szopek. Trzecią grupą produktów były te inspirowane sztuką ludową. Wielką miłośniczką sztuki ludowej była Wanda Szrajberówna stąd też bardzo często w wyrobach „Czynu” pojawiały się motywy roślinne i kwiatowe. Wśród nich znalazły się „Chrystusy Frasobliwe”, Matki Boskie Kodeńskie, czy Skępskie. To właśnie wyróżniało te produkty spośród masowej produkcji w Częstochowie. Wyroby fabryki można było oczywiście kupić pod samą Jasną Górą. Na mniejsze egzemplarze stać było zwykłych mieszkańców i pątników. Te większe były nieco droższe. Dla przykładu mała płaskorzeźba Matki Boskiej Częstochowskiej kosztowała 150 ówczesnych złotych. Niestety czasy, w których przyszło funkcjonować fabryce były mocno niesprzyjające.

- Nie zdawałam sobie sprawy, że w tak trudnym momencie tuż po wojnie, rodziła się w Częstochowie taka bardzo ambitna inicjatywa. Dlatego zainteresowałam się tym tematem i tak powstała wystawa, której celem było ocalenie pamięci o „Czynie” i jego artystycznych wyrobach – podkreśla dr Sucharkiewicz.

Eksport na cały świat

O fabryce „Czynu” pisał też swego czasu „Dziennik Zachodni”. W odnalezionych przez autorów wystawy wycinkach z 1947 roku można było przeczytać: „W ostatnich czasach cały szereg firm zagranicznych, a także Polonia amerykańska, nadesłało liczne zamówienia na dewocjonalia artystyczne produkowane głównie przez miejscową fabrykę „Czyn”, ozdoby choinkowe, których głównym wytwórcą jest firma „Komozja”, soki owocowe, produkowane przez firmę Łempiccy oraz butelki zarówno zwykłe, jak i do win. (…) Częstochowski przemysł dewocyjny ma w tej chwili przed sobą nieograniczone możliwości eksportowe, gdyż zarówno dewocjonalia, jak i ozdoby choinkowe, dostarczane zagranicy dawniej przez firmy czeskie, nie są obecnie przez te firmy produkowane. Istnieje przeto możliwość opanowania przez wspomniane fabryki częstochowskie tych rynków zagranicznych, które przed wojną zaopatrywane były przez przemysł częstochowski.”

Fabryka faktycznie wysyłała sporo towaru na eksport. Firma chciała się rozwijać. Planowano uruchomienie innych działów. Myślano o wydawaniu książeczek i ryngrafów. Tych planów niestety nie udało się zrealizować, gdyż z roku na rok sytuacja fabryki stawała się coraz bardziej trudna, a to dlatego, że była to firma prywatna, ale w 1953 roku została przymusowo upaństwowiona. - Taki zakład prywatny, o takim profilu produkcji nie mógł wtedy funkcjonować – podkreśla Katarzyna Sucharkiewicz. Na prywatne firmy nakładano wtedy uznaniowo wysokie stawki podatków, z których w żaden sposób nie były się one w stanie wywiązać, a potem jako dłużników nacjonalizowano je. Wtedy właśnie zmienił się charakter produkcji „Czynu”. Jako firma państwowa należąca do Zakładów Przemysłu Terenowego nr 4 w Częstochowie musiała produkować, to co zamówiło de facto państwo. Przy Rocha zaczęto więc produkować ceramikę użytkową – maselniczki, miski, wazony, a później porcelanowe korki do butelek i bezpieczniki.

– Gdyby „Czyn” mógł dalej działać w pierwotnej formie, to uważam, że nasz rynek dewocjonaliów wyglądałby lepiej. Był to zakład wyjątkowy – przekonuje Katarzyna Sucharkiewicz. Przekonać się można o tym odwiedzając częstochowską wystawę, która do jesieni będzie dostępna dla odwiedzających. Znajdują się na niej przede wszystkim wyroby „Czynu”. To ponad 120 prac, które zostały pozyskane od osób prywatnych, a także córki właścicieli fabryki, państwa Ostaszewskich. Po otwarciu wystawy wiele osób zgłosiło się do muzeum z informacją, że prawdopodobnie mają w posiadaniu wyroby „Czynu”. Niestety większość z nich nie była sygnowana znakiem firmowym. Czasem na wyrobach pojawiały się pieczątki sporządzone tuszem, ale artyści nie podpisywali indywidualnie swoich prac, co utrudniło też przypisywanie prac konkretnym artystom. Wystawa prezentuje też tło historyczne tych czasów i rynek dewocjonaliów w Polsce. Na wystawie można też zobaczyć cennik, który obowiązywał wtedy w „Czynie”, liczne zdjęcia i pamiątki z Częstochowy. W ramach projektu stworzono też film o dewocjonaliach częstochowskich, a także stworzono bogato ilustrowany katalog wystawy, którego nie powstydziłyby się muzea narodowe na całym świecie.

Pracownia odlewania oraz suszenia figur gipsowych w fabryce „Czyn”,   przełom l. 40. i 50. XX w.

Dawna fabryka dewocjonaliów w Częstochowie. Od prawdziwej sz...

Wystawa w Galerii Dobrej Sztuki przy alei Najświętszej Marii Panny 47 została przygotowana w ramach projektu dofinansowanego przez Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto