Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kierownictwo szpitali w Tczewie apeluje, by placówce zwrócono 912 tys. zł

Sebastian Dadaczyński
Zbigniew Brucki
Zbigniew Brucki Jeden z budynków tczewskiego szpitala przy ul. 30 Stycznia.
To skandaliczna i bezsensowna decyzja, która uderza w chore dzieci i starsze osoby potrzebujące wsparcia finansowego w celu lepszego jakościowo leczenia - tak uchwałę Walnego Zgromadzenia Szpitali Tczewskich komentuje radny Waldemar Pawlusek. Zgromadzenie, w skład którego wchodzi Zarząd Powiatu, zabrało z kasy placówek 912 tys. zł. - Tymczasem pieniądze te mogły zostać przeznaczone na ważne inwestycje - uważa radny.

- Czy to prawda, że pieniądze z dywidendy mają być przeznaczone na budowę ronda przy wieży ciśnień lub na remont zabytkowego mostu na Wiśle? Przecież środki z zysku to są pieniądze ze składek zdrowotnych, które płaci każdy siedzący na tej sali - powiedział podczas ostatniej sesji Waldemar Pawlusek.

Szpitale są spółką, wypracowują zysk, a ostatecznie mają zostać sprywatyzowane. Zgromadzenie podjęło uchwałę o podziale ich ubiegłorocznego zysku. Zgodnie z tą decyzją, 390 tys. zł przeznaczono na kapitał zapasowy spółki, a 912 tys. zł przekazano do starostwa.

- Analizując sytuację szpitali, członkowie walnego zgromadzenia uznali, iż nie zachodzą przesłanki, aby w przededniu prywatyzacji angażować środki na cele inwestycyjne spółki - tłumaczy Kamila Wiśniewska, rzecznik starostwa.

Dlaczego członkowie zgromadzenia nie chcą teraz tak bardzo inwestować w szpitale? Wiśniewska tłumaczy, że w momencie prywatyzacji nieuzasadnione jest inwestowanie w szpitale, które dla inwestora byłyby swoistą "saszetką z pieniędzmi".

Co na to prezes tczewskich szpitali Janusz Boniecki? - Przez brak środków nie będziemy mogli zrealizować części zaplanowanych na ten rok inwestycji, między innymi wymiany dachu obiektu przy ulicy 1 Maja i remontu dwóch sal operacyjnych w budynku przy ulicy 30 Stycznia. Chyba jest to pierwsza w kraju decyzja, gdy właściciel szpitala odbiera środki wypracowane przez samą placówkę. Do tej pory nie spotkałem się z taką praktyką, a na co dzień jestem wiceprezesem Polskiej Federacji Szpitali - dziwi się Boniecki.

- Rozumiemy i akceptujemy decyzję właściciela, ale też oczekujemy, aby pieniądze powróciły do szpitali - mówi zaś Sebastian Justyński, przewodniczący Rady Nadzorczej Tczewskich Szpitali.

Tymczasem radny Pawlusek obawia się, że przez tę nieodpowiedzialną, jego zdaniem, decyzję obniża się wartość szpitala. - Dwa lata temu wartość placówki wynosiła około 23 miliony złotych, a teraz może wynosić 12-15 milionów - mówi.

Przedstawiciele starostwa zapewniają jednak, że decyzja o podziale zysku szpitali konsultowana była z doradcą prywatyzacyjnym badającym sytuację spółki. Uznał on, że sposób podziału kapitału zapasowego nie zmieni wartości oraz nie zagrozi płynności finansowej placówki.

A co będzie, jeśli się nie znajdzie inwestor? - Zgodnie z deklaracją starosty tczewskiego, zabezpieczona kwota 912 tysięcy złotych stanowi "depozyt", który będzie przeznaczony na cele rozwojowe szpitala i wykorzystanie w przypadku niepowodzenia procesu prywatyzacyjnego. Decyzja o przeznaczeniu tych środków zostanie uzgodniona z Zarządem Szpitali i Radą Powiatu Tczewskiego - kończy rzeczniczka.

Dodajmy, że radny Waldemar Pawlusek będzie chciał sprawdzić, czy właściciel tczewskich szpitali - starostwo - nie działa przeciwko tym placówkom. - Do Narodowego Funduszu Zdrowia oraz do wojewody pomorskiego wyślę pisma o zbadanie legalności tej decyzji - zapowiada Pawlusek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tczew.naszemiasto.pl Nasze Miasto