Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gmina Tczew: urzędnicy odmawiają informacji publicznej

Andrzej Radomski
Wójt Roman Rezmerowski (po lewej) nie chce komentować całej sprawy, a Henryk Łucki (po prawej) zapowiada kolejne odwołanie do SKO
Wójt Roman Rezmerowski (po lewej) nie chce komentować całej sprawy, a Henryk Łucki (po prawej) zapowiada kolejne odwołanie do SKO Archiwum
Były wicewójt gminy Tczew już blisko 9 miesięcy stara się o dostęp do dokumentów publicznych. Urzędnicy pomimo kolejnych skutecznych odwołań w SKO nadal nie chcą mu ich udostępnić.

Jak trudno jest uzyskać w Urzędzie Gminy Tczew bądź podległych mu jednostkach informację publiczną? Henryk Łucki, były zastępca wójta Romana Rezmerowskiego, twierdzi, że w niektórych przypadkach jest to prawie niemożliwe. Od października zeszłego roku stara się bowiem o kserokopie m. in. rozliczeń wyjazdów służbowych wójta, i skarbnika gminy w latach 2010-2014, a także list ich obecności za lata 2012-2014. Miesiąc później podobny wniosek, dotyczący kserokopii rozliczeń wyjazdów służbowych dyrektorów szkół gminnych, były wicewójt złożył też w Zespole Ekonomiczno-Administracyjnym Szkół w Gniszewie.

- Do reakcji zmusiło mnie zachowanie dyrektorów gminnych szkół, którzy zaczęli atakować przewodniczącego Rady Gminy, Krzysztofa Augusty-niaka, za to, że wystąpił o informacje podobne do tych, o które sam zabiegam - tłumaczy Łucki. - Taki brak jawności, jaki dostrzegam obecnie w gminie, jest po prostu niedopuszczalny.

Zarówno w przypadku Łuckiego, jak i Augustyniaka, który wielokrotnie opisywaliśmy na naszych łamach, odpowiedź urzędu i jednostek podległych była taka sama. Po pierwsze, obaj wnioskodawcy występować mieli o tzw. informację publiczną przetworzoną, wymagającą uzasadnienia istotnym interesem społecznym, czego żaden z wnioskujących nie uczynił. Po drugie, spełnienie ich oczekiwań wymagałoby zakłócenia pracy instytucji poprzez oddelegowanie do szukania dokumentów i sporządzania kopii pracowników, którzy nie mogliby wykonywać w tym czasie normalnych czynności urzędowych bądź pozostawać musieliby w urzędzie po godzinach pracy. Takiej samej odpowiedzi Henrykowi Łuckiemu udzielił też dyrektor ZE-AS. W związku z tym albo umarzano postępowania, albo odmawiano udzielenia informacji.

Jak dalej rozwijała się sytuacja? O tym przeczytasz w piątkowym, papierowym wydaniu "Dziennika Tczewskiego".

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tczew.naszemiasto.pl Nasze Miasto