Teraz jest on, dla niektórych przynajmniej, częściowo niedostępny. W Miłobądzu są dwa perony. Do jednego, na którym można wsiąść do pociągów kierujących się w stronę Trójmiasta prowadzi pochylnia z polbruku. Aby dostać się na drugi (na nim wsiadamy do pociągów jadących jedziemy w stronę Tczewa), trzeba wspiąć się po stromych schodach na wiadukt, przejść parę metrów i zejść stromym zejściem. Osoby niepełnosprawne, czy matki z dziećmi w wózkach tego nie zrobią.
Władze gminy Tczew wysłały w tej sprawie pismo do przedstawiciela inwestora Damiana Makowskiego z regionalnego oddziału PKP Polskie Linie Kolejowe.
- Wykonany w ten sposób peron nie służy wszystkim mieszkańcom - tłumaczy w piśmie Henryk Łucki, wicewójt gminy Tczew. - Stanowi ewidentną dyskryminację osób niepełnosprawnych i poważne utrudnienie komunikacyjne. Może to spowodować, że część mieszkańców będzie skracać drogę przechodząc przez torowisko. Tym samym nieodpowiedzialność ludzka w zestawieniu ze znaczną szybkością pociągów może doprowadzić do tragedii.
Przypomnijmy, zdaniem inwestora linii E65, wszystko zostało wykonane zgodnie z przepisami, któe wymagają, aby stacja wyposażona w urządzenia dla osób niepełnosprawnych była co 50 km.
- Na wszystkich przystankach linii są lub będą pochylnie, umożliwiające dostanie się na przystanki osobom niepełnosprawnym lub matkom, prowadzącym wózki - mówi przedstawiciel PKP Polskie Linie Kolejowe. - Faktem jest, że w Miłobądzu, jest tylko jedna pochylnia. Warunki terenu uniemożliwiają bowiem zbudowanie jej na drugim peronie.
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?