Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Uratowany przez tczewskie schronisko As „odszedł za Tęczowy Most” [ZDJĘCIA]

(PZ)
OTOZ Schronisko dla bezdomnych zwierząt w Tczewie
Nie udało się uratować życia psa Asa, którego przed miesiącem tczewscy „animalsi” odebrali w Miłobądzu (gm. Tczew) właścicielce. Pies przez trzy lata żył ze złamaną po wypadku nogą. Nie był w stanie korzystać z budy więc spał na stojąco. Sprawą zajmuje się prokuratura.

Dramat psa trwał od ponad trzech lat. Na pytanie pracowników OTOZ Schroniska dla bezdomnych zwierząt w Tczewie, czy zwierzę po wypadku obejrzał lekarz, jego właścicielka odpowiedziała, że pies… wyleczył się sam. Tymczasem okazało się, że As ma stare złamanie szyjki kości udowej, i nie wyleczył się sam, tylko cierpiał. Pies nie był w stanie korzystać z budy więc spał na stojąco.

- Do tego brud i smród w kojcu, znaczne wychudzenie, stada pcheł i zły stan ogólny psiaka były powodem do odebrania w trybie natychmiastowym, w asyście Policji, lekarza weterynarii, który potwierdził zagrożenie życia psa, oraz przedstawiciela gminy Tczew - dodają tczewscy „animalsi”. - Wystąpiliśmy też do wójta o decyzję o odebraniu psa właścicielowi i wszczęciu postępowania karnego. Właścicielka nie poczuwa się do winy, twierdzi, że stan psa, i warunki, w jakich przebywa są w porządku, nawet to, że od wypadku śpi na stojąco i nie wchodzi do budy, też jest ok…

Tczewskie schronisko rozpoczęło zbiórkę środków na wyleczenia czworonoga. Walka o przywrócenie Asa do pełnej sprawności trwała blisko miesiąc. Niestety w poniedziałek, 14 stycznia, As umarł.

- To najgorsza rzecz, jaką mogliśmy sobie wyobrazić - poinformowali pracownicy schroniska. - Nad ranem As zaczął ciężko oddychać, pani doktor była u niego bardzo szybko. Miał zaburzenia krążeniowo-oddechowe, ponad godzinę walczyliśmy, by przywrócić oddech, odszedł na naszych rękach patrząc nam w oczy. Nie tak miało być. Tak chcieliśmy, by miał dobry dom, by odzyskał zdrowie i do końca życia był szczęśliwy. Pokochaliśmy go, a on też już się do nas bardzo przywiązał. Bardzo o niego dbaliśmy, by wynagrodzić mu cierpienie w poprzednim życiu, wybieraliśmy najmiększe kołderki, każdy chciał iść z nim na spacer, pobawić się na wybiegu, jedynie smakołyków nie mogliśmy podsuwać, bo był na diecie.

As w ostatnim czasie przytył 10 kilo, wydawało się, że najgorsze już za nim. W poniedziałek miał jechać na konsultacje i dalsze badania, bo stan nerek nie polepszał się, ale w takim stanie psy potrafią żyć czasem latami.

- Przepraszamy Cię piesku, że nic więcej nie mogliśmy zrobić, i mamy nadzieję, że choć ostatnie dni były dla Ciebie dobre, czułeś się kochany, syty, było Ci ciepło i nic Cię nie bolało, nie umarłeś sam, w błocie, nie mogąc nawet się położyć - kontynuują emocjonalny wpis na Facebooku tczewscy „animalsi”. - Teraz zaciskamy pięści i przez łzy obiecujemy, by ludzie, którzy zaniedbywali Asa latami, nie udzielili pomocy po wypadku gdy bardzo go bolało, pozwolili by przewlekła choroba nerek niszczyła jego organizm i w konsekwencji doprowadzili do jego śmierci, ponieśli karę!

Ciało Asa zostało zawiezione na sekcję, a protokół z sekcji będzie dostarczony do prokuratury jako dowód, że właściciel nie udzielając mu pomocy lekarskiej skazał go na cierpienie, co w konsekwencji doprowadziło do jego śmierci. Pracownicy schroniska w Tczewie zapowiadają walkę o jak najwyższą karę dla właścicieli Asa.

Tczew NaszeMiasto.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tczew.naszemiasto.pl Nasze Miasto