Wymieniają instalację gazową w blokach spółdzielni

- Zmieniamy instalację ze skręcanej na spawaną. Jest ona bezpieczniejsza. Przy takim rozwiązaniu nie ulatnia się gaz - tłumaczy Jerzy Konkolewski, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Tczewie. - Wymiana sieci odbywa się sukcesywnie. W pierwszej kolejności wymieniamy ją w tych budynkach, gdzie mamy zgłoszenia o rozszczelnieniu rur, by nie doszło do eksplozji. Wybuch mógłby kogoś zabić.

Prezes spółdzielni przyznaje, że remont nie jest prosty, a lokatorzy muszą się liczyć z pewnymi utrudnieniami.
- Dlatego tak ważne jest to, by nie zabudowywać rur czy zaworów w swoich mieszkaniach - dodaje Jerzy Konkolewski. - Po pierwsze, unikniemy w ten sposób niepotrzebnego stresu, po drugie, robotnikom łatwiej będzie dostać się do newralgicznych miejsc. Zresztą, nie ma co ukrywać, jakiekolwiek zabudowanie instalacji jest niezgodne z prawem. Gaz może się gromadzić na przykład za płytkami ceramicznymi. My go nie będziemy czuli, ale jak wybuchnie, możemy stracić życie we własnym mieszkaniu.

Instalację spółdzielnia planuje zmienić jeszcze w 5000 mieszkań. - Na ten cel potrzebujemy jeszcze ponad 3 mln złotych - dodaje prezes.

Dodajmy, że wcześniej władze tczewskiej spółdzielni usunęły z mieszkań wszystkie piecyki gazowe, tzw. junkersy. - Od 2004 roku do lokatorów ciepła woda jest już dostarczana z ciepłowni - podkreśla prezes. - To ważne, bo kiedy były piecyki, mieliśmy przypadki zaczadzeń, także tych śmiertelnych. Jednemu z poszkodowanych lokatorów nasz ubezpieczyciel dożywotnio wypłaca zadośćuczynienie z tego tytułu.

Sami lokatorzy nie ukrywają obaw przed remontem, ale zdają sobie sprawę z potrzeby zmiany instalacji gazowej.
- Jeśli ma być ona bezpieczniejsza, to jestem jak najbardziej za tym, by ją wymienić - mówi pani Maria, mieszkanka jednego z bloków w al. Zwycięstwa. - Z gazem nie ma żartów. W mediach co rusz pojawiają się informacje o ofiarach wybuchu.