Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Jeszcze dzień życia" w tczewskim Heliosie! [KONKURS]

Opr. (PZ)
Mat. prasowe
Kino Helios w Tczewie zaprasza na kolejne spotkanie z cyklem Kultura Dostępna. W najbliższy czwartek, 14 lutego, o godz. 13.00 i 18.00 pokazany zostanie film "Jeszcze dzień życia" na podstawie twórczości Ryszarda Kapuścińskiego. Bilety w cenie zaledwie 10 zł!

Te dwa tytuły pojawiły się w polskich kinach niemal równocześnie: „Jeszcze dzień życia” oraz „53 wojny”. Dwa spojrzenia na wojnę i reporterów wojennych, dwie perspektywy – męska i kobieca, ale także dwie formy kina – animacja i fabuła. O ile w filmie Ewy Bukowskiej bohaterką była żona reportera wojennego uwięziona w kokonie strachu o życie męża, o tyle w wielokrotnie nagradzanej, polsko-hiszpańsko-niemieckiej animacji, jesteśmy w środku cyklonu działań wojennych.

Animacja pod tym względem może więcej. Jednak praca nad nią jest trudniejsza, bardziej czasochłonna (prace nad „Jeszcze dniem życia” trwały aż osiem lat). Granicą jest jedynie wyobraźnia twórców. To ona wyznacza horyzont. Poza tym, wszystkie chwyty dozwolone, wszystkie obrazy są dozwolone. Piszę o tym dlatego, że w filmie polskiego reżysera Damiana Nenowa oraz Hiszpana, Raúla de la Fuente, autora znakomitych dokumentów - „Minerita” i „Na krawędzi”, uderza właśnie powściągliwość w serwowaniu widzom scen grozy, przemocy, okrucieństwa.

„Jeszcze dzień życia” opowiada o wojnie, ale opowiada również o człowieku. Przede wszystkim o człowieku. Znamy dobrze tę postać, to jeden z najznamienitszych reporterów na świecie – Ryszard Kapuściński, autor „Cesarza” i „Szachinszacha”.

Kapuściński przemawiający do nas głosem Marcina Dorocińskiego wyjeżdża na jedną ze swoich najważniejszych wypraw. Jest 1975 rok, reporter pojawia się w Angoli, gdzie trwa krwawa wojna domowa. Proces walki o władzę przyśpieszyła mająca miejsce w 1974 roku rewolucja goździków w Portugalii, która rozpoczęła dekolonizację.

„Ryszard” bardzo intensywnie wchodzi w relacje z uczestnikami rebelii, przeżywa ich odejścia, jest brutalnie szczery, niekiedy działa w sposób kontrowersyjny. Działa, obserwuje, nie umywa rąk, bierze udział nawet w akcjach, które dla niego samego są zagrożeniem życia.

Dzisiaj, kiedy wojny hybrydowe wyglądają zupełnie inaczej i kompletnie inny jest ich przebieg, ale zdjęcia ofiar z Syrii, Jemenu i innych części świata, prześladują nas wciąż, nie tylko nocami, „Jeszcze jeden dzień” robi wrażenie powrotu do rzeczywistości, która tylko pozornie wydaje się prostsza do zamknięcia w opisie, nie wymyka się aż tak bardzo spod kontroli.

Film jest bowiem nade wszystko opowieścią o pasji reportera, ale i o jego postawie. I, co może najistotniejsze, chodzi o relację czysto ludzką, humanistyczną. Zapis reportera wojennego przetrwa, a zrelacjonowany przezeń obraz świata oglądamy jego oczami. To wielka odpowiedzialność.
Łukasz Maciejewski

[UWAGA KONKURS] Dla naszych Czytelników przygotowaliśmy podwójne zaproszenie na czwartkowy seans w tczewskim Heliosie. Szczegóły konkursu na naszym fanpage'u pod adresem www.facebook.com/TczewNM

Tczew NaszeMiasto.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na tczew.naszemiasto.pl Nasze Miasto