Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kociewie. Miodów lipowych i gryczanych będzie nawet 60 procent mniej [ZDJĘCIA]

Krystyna Paszkowska
Krystyna Paszkowska, Andrzej Połomski
Dużo mówiło się o bardzo niskich plonach zbóż w związku z klęską suszy. Trudno jednak było usłyszeć, czy przeczytać, że dotkliwe straty ponieśli również pszczelarze. Tymczasem brak deszczu odcisnął swoje piętno również na nich. W tym roku zebrano znacznie mniej miodów gryczanych i lipowych. Niektóre pasieki odwirowały zaledwie 30 proc. średnich rocznych zbiorów tych gatunków miodu.

- Problem niskich zbiorów miodu dotyczy zwłaszcza terenów intensywnie użytkowanych rolniczo – mówi Ryszard Voss, prezes Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Gdańsku. - Występuje zwłaszcza na Kociewiu. Na pozostałym terenie województwa również zbiory są niższe, ale nie jest to aż tak duży problem.

Pszczelarze z Kociewia, to w większości doświadczeni bartnicy. Najwięksi mają nawet ponad 800 pni (rodzin pszczelich). Tak dużą pasiekę ma choćby Zbigniew Rybak z Gniewa. W tym 200 uli na gryce.
- Z jednej strony to był doskonały rok – mówi Tomasz Jurek, prezes Oddziału Terenowego WZP w Pelplinie. - Było dużo słońca. W mojej ocenie, dało to miody doskonałej jakości. Jednak spora ilość miodu nie jest typowa dla naszego regionu. To miody spadziowe, zazwyczaj zbierane na obszarze od Warszawy na południe Polski.
Faktem jest, że czystych miodów lipowych i gryczanych jest mało. - Lipa ma przedni, doskonały smak i zapach, ale nie jest czysta w tym roku – podkreśla Tomasz Jurek. - Zawiera też spadź. Stąd miód jest trochę ciemniejszy i bardziej łagodny w smaku. Także gryczany nie ma klasycznego smaku. Sytuacja nie była dla tych zbiorów korzystna, bo nie było deszczu. Rośliny nie wytwarzały wystarczającej ilości nektaru.

Także jeśli chodzi o miody wiosenne to trudno znaleźć czyste miody rzepakowe. Najczęściej były pomieszane z akacją. A wszystko dlatego, że nie było przerw między pożytkami. Efekt jest taki, że zebrano o co najmniej 30-40 proc. mniej miodów.
Zdzisław Urban ze Smętowa przyznał, że lipa była po prostu sucha. - Problem był też z terenami obsianymi gryką – mówi pszczelarz. - Przez miesiąc miałem tam swoje pszczoły i i tak niewiele to dało. Nawet pyłku nie zbierałem, bo był zaledwie wielkości szpilki. Moja pasieka liczy ponad 200 uli. Praktycznie całe swoje dorosłe życie poświęciłem pszczołom. Jestem bartnikiem już od 21 lat.

Piotr Szwałek z Pelplina nie narzeka specjalnie na zbiory. - W ubiegłym roku było gorzej – mówi bartnik. - Muszę jednak przyznać, że zbiory późnojesienne są bardzo skromne. Dotyczy to pożytków pod koniec sezonu – z wrzosu, nawłoci i gryki. Zbiory to zaledwie 30 proc. takich normalnych zbiorów.
Pasieka pana Szwałka liczy 350 uli. To już piąte pokolenie rodu zajmuje się bartnictwem.
Jan Mieszczyński z Gniewa bartnikiem jest już w czwartym pokoleniu. Jego zbiory to zaledwie 30 proc. - W większości przypadków bartnikom z gminy Gniew udało się pozyskać od 30 do góra 50 proc. miodu, jaki zazwyczaj wytwarzały ich pasieki – mówi gniewianin. - Ten rok był dla pszczół bardzo krótki. Miód był już miesiąc wcześniej niż zazwyczaj. Jeżeli czyjeś pszczoły po zimie były osłabione, to mogły popadać całe roje.

Więcej w piątkowym wydaniach "Dziennika Kociewskiego" i "Dziennika Tczewskiego"

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tczew.naszemiasto.pl Nasze Miasto