Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tczew - Malbork. Zamknięto przewód sądowy w procesie z udziałem prezydenta Tczewa; sąd wysłuchał mów końcowych stron postępowania

Krystyna Paszkowska
Krystyna Paszkowska
Krystyna Paszkowska
Dobiega proces w sprawie prezydenta Tczewa Mirosława Pobłockiego. Włodarzowi zarzuca się, że przekroczył swoje uprawnienia przekazując nagranie z monitoringu miejskiego. Podczas wtorkowej rozprawy sąd w Malborku wysłuchał mów końcowych stron postępowania. Wyrok w tej sprawie zapadnie pod koniec lipca.

Przypomnijmy, że prezydent Pobłocki oskarżony jest o przekroczenie uprawnień i naruszenie ustawy o ochronie danych osobowych w postaci przekazania nagrań z miejskiego monitoringu z pominięciem policji osobom do tego nieuprawnionym, czyli mecenas reprezentującej włodarza oraz prezesów miejskich spółek. Sprawa sięga połowy 2015 r. i tzw. afery plakatowej. Na ulotkach oraz plakatach zatytułowanych "Władza się wyżywi”, rozwieszonych na ulicach Tczewa, umieszczono prezydenta Mirosława Pobłockiego w roli św. Mikołaja rozdającego wysokie pensje i premie prezesom miejskich spółek. Ci poczuli się obrażeni i pozwali za naruszenie dóbr osobistych radnego oraz jego brata, mimo iż samorządowiec nigdy nie przyznał się do stworzenia i rozwieszenia kontrowersyjnych plakatów.

Podczas wtorkowej rozprawy sąd zamknął przewód i udzielił głosu stronom. Usłyszeliśmy mowy końcowe stron tego procesu. Prokurator Barbara Iwanowska podkreśliła, że zapis monitoringu powinien służyć do zadań przypisanych Straży Miejskiej.

- Przekazanie danych powinno zostać dokładnie udokumentowane, z podaniem daty i godziny włącznie - mówi pani prokurator. - Procesowi temu powinno towarzyszyć przestrzeganie przepisów związanych z ochroną danych osobowych.

Jak zaznaczyła Barbara Iwanowska, nie zostało udokumentowane przekazanie materiałów. Kiedy to się stało, nie było też prowadzone postępowanie karne. Zdaniem oskarżenia, osoba, która uzyskała materiał z monitoringu, czyli adwokat prezesów miejskich spółek, nie była odpowiedzialna za porządek publiczny. - Przekazany materiał pozwolił na identyfikację uchwyconej przez kamery osoby.
Zdanie B. Iwanowskiej, prezydent Pobłocki powinien był wcześniej złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Prokuratura wnosiła o zasądzenie grzywny w wysokości 100 stawek dziennych, co stanowi 5 tys. zł.

Dalej idące wnioski złożył Tomasz U., oskarżyciel posiłkowy, którego osobę uchwyciła kamera monitoringu. - W mojej ocenie, oskarżony bez wątpliwości popełnił przestępstwo przekroczenia uprawnień, czym działał na moją szkodę, a także interesu publicznego, bo mieszkańcy mogą się zastanawiać, do jakich celów jest wykorzystywany monitoring - podkreślił.
Tomasz U. zaznaczył, że oskarżony działał z premedytacją, a różnica między obywatelem, a urzędnikiem jest taka, że obywatel może robić wszystko, co nie jest prawnie zakazane. A urzędnik - musi działać w granicach prawa - podkreślił. Wnosił o 0,5 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata oraz 5000 zł zadośćuczynienia.

Innego zdania była mecenas Joanna Grodzicka, obrońca prezydenta. - W tej sprawie podstawą wydania monitoringu było to, że obywatel robił to, co było prawnie zakazane - zaznaczyła. - Gdyby nie działania oskarżyciela, akcja ulotkowa, rozklejanie obraźliwych plakatów, płyta nie zostałaby wydana. To nie była żadna inwigilacja, tylko przekazanie monitoringu na potrzeby postępowania sądowego. Wykazano stosowny interes prawny.
Pani mecenas powoływała się na szereg orzeczeń sądów administracyjnych zezwalających na przekazanie zapisu, jak i na wytyczne Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Wskazała także na wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego, który uznał, że dochodzenie dóbr cywilnych uzasadnia wydanie danych. - Wciąż brak jest kompleksowej ustawy o monitorin-gu wizyjnym, zatem nie można przekroczyć czegoś, czego nie ma - zaznaczyła adwokat.

Głos zabrał prezydent. - Jestem samorządowcem od wielu lat i byłem wielokrotnie monitorowany przez różne jednostki - nigdy nie stwierdzono żadnych naruszeń - mówił M. Pobłocki. - Minęło parę miesięcy od przekazania materiału do procesu, bo analizowano całą sprawę. Zostałem wielokrotnie utwierdzony w przekonaniu, że działam w granicach prawa. Proszę o wyrok uniewinniający - podsumował.

Tczew NaszeMiasto.pl

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tczew.naszemiasto.pl Nasze Miasto