Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wypadek w autobusie. Winny kierowca?

Seba
Ostre hamowanie autobusu, upadek, rozbita głowa i mocny krwotok - tak według naszej Czytelniczki wyglądała niedawna podróż jej matki autobusem komunikacji miejskiej w Tczewie. Kobietę z obrażeniami zabrało pogotowie ratunkowe. W szpitalu założono jej kilka szwów. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że rodzina poszkodowanej twierdzi, iż kierowca autobusu nie udzielił pierwszej pomocy pasażerce. Jej krewni żądają ukarania kierującego, przeprosin i rekompensaty. Przedstawiciele przewoźnika zapewniają, że badają sprawę i nie wykluczają wyciągnięcia ewentualnych konsekwencji wobec swojego pracownika.

- 20 stycznia moi rodzice wsiedli do autobusu linii nr 8, który odjeżdżał o godzinie 13.47 z przystanku na ulicy Nowowiejskiej przy sklepie sieci Lidl - relacjonuje pani Aleksandra, córka poszkodowanej Henrietty Staśkowskiej. - Podczas kasowania karty miejskiej kierowca ostro zahamował, wskutek czego mama przewróciła się tak niefortunnie, że rozbiła sobie głowę. Pasażerowie udzielili jej pierwszej pomocy i wezwali karetkę pogotowia, gdyż bardzo mocno zaczęła krwawić. Ostatecznie wylądowała na izbie przyjęć. Tam założone zostały jej szwy. Strach pomyśleć, jak mogłoby się to zakończyć.
Pracownicy tczewskiego szpitala potwierdzają, że takie zdarzenie miało miejsce. - Rzeczywiście wysłaliśmy karetkę do tej pani - wyjaśnia Ewa Koszyk, pielęgniarka oddziałowa z Oddziału Pomocy Doraźnej w Tczewie. - Kobieta na izbę przyjęć trafiła z urazem głowy.
Tymczasem córka poszkodowanej twierdzi, że ze strony kierowcy autobusu nie było żadnego zainteresowania zaistniałą sytuacją, a do niego należy udzielenie pierwszej pomocy. - Żądam jego ukarania i poinformowania mnie o tym - dodaje pani Aleksandra. - Przydałyby się również przeprosiny dla mojej mamy oraz jakaś inna forma rekompensaty. Zapewniam, że mama nie jest schorowaną emerytką, która ma problemy z utrzymaniem równowagi. Ewidentnie wina leży po stronie kierowcy.
Nasza Czytelniczka twierdzi również, że nie jest to jedyny przypadek brawurowej jazdy kierowców z firmy przewozowej Meteor.

- Sama byłam świadkiem ruszania z otwartymi drzwiami, podczas gdy pasażerowie jeszcze wysiadali. Nie wspomnę o wymuszaniu pierwszeństwa przejazdu na innych pojazdach, czy wjeżdżaniu na krawężniki zatoczek, a tym samym zahaczeniu lusterkami o znaki drogowe - wylicza pani Aleksandra. - Czasem jazda autobusem przypomina skok na bungee. Zastanawiający jest fakt, kto tym kierowcom dał prawo jazdy. Może warto posłać ich na powtórny egzamin?
Firma Meteor swe usługi na terenie Tczewa świadczy dopiero od 1 stycznia tego roku. Jej przedstawiciele zapewniają, że uważnie wsłuchują się w uwagi pasażerów, a sprawa poszkodowanej mieszkanki zostanie wnikliwie zbadana.
- Poleciłem już dyspozytorowi ruchu, by sprawdził, który kierowca prowadził ten autobus. Następnie osobiście przeprowadzę z nim rozmowę wyjaśniającą to zdarzenie. Jeśli potwierdzą się słowa córki poszkodowanej, podejmiemy dalsze czynności. Na pewno skontaktujemy się z rodziną, a kierowca otrzyma wtedy karę dyscyplinarną. Zastanowimy się, w jakiej formie ona będzie - zapewnia Marek Pieczewski, kierownik tczewskiego oddziału firmy Meteor.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tczew.naszemiasto.pl Nasze Miasto