W Tczewie jest system liczący rowerzystów, ale brakuje... ścieżek

Tczewscy cykliści przyznają tymczasem, że są zmęczeni teorią i chętnie zobaczyliby praktyczne efekty polityki rowerowej.

- Każdy miejscowy rowerzysta przyzna, że najbardziej brakuje nam w Tczewie ścieżek rowerowych - mówi Wiesław Dobosz z Amatorskiej Grupy Rowerowej Tczew. - Co prawda obserwujemy już od kilku lat działania urzędu, które mają doprowadzić do ich powstania, ale efektów wymiernych wciąż brak. Nadal nie ma drogi dla rowerzystów z osiedla Sucho-strzygi na Stare Miasto i dalej na Nadwiślański Bulwar. A szkoda, bo nawet gminy wiejskie takie ścieżki mają. Kiedy my się doczekamy?

Inny tczewianin i miłośnik czterech kółek dodaje:

- Kiedy siadam na rower, z Tczewa wyjeżdżam na trasę poza miasto, bo trudno na miejscu znaleźć warunki dla uprawiania rekreacji rowerowej. Mieszkam na Suchostrzygach, więc z reguły korzystam ze ścieżki rowerowej biegnącej do Stanisławia. Jeżdżę po całym regionie, ale po samym mieście nie lubię. Bo przeszkadzam i kierowcom, i pieszym. Więc po co się męczyć?

Tczew jeździ na rowerze - zapraszamy do tworzenia strony rowerowej na Tczew Nasze Miasto
Władze miasta uspokajają, że po uzbieraniu danych statystycznych przyjdzie także czas na konkretne efekty.

- Wkrótce odbędzie się spotkanie, na którym zapadną decyzje dotyczące miejsc dla rowerzystów - wyjaśnia Mirosław Pobłocki, prezydent Tczewa. - Mowa o wyznaczonych trasach czy parkingach rowerowych. To kolejne działanie po przeprowadzeniu audytu, który miał ustalić słabe i mocne strony miasta w polityce rowerowej. Faktycznie, nie ma ścieżki rowerowej z Suchostrzyg na Stare Miasto, ale chyba warto przypomnieć, że po drodze są też ulice Starostwa Powiatowego w Tczewie. Nie wszędzie zresztą ścieżka jest możliwa do wybudowania.

Projekt Central MeetBike współfinansowany jest ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach programu Central Europe.