Spór o wybory społeczników w Tczewie

O stworzenie Tczewskiej Rady Działalności Pożytku Publicznego część lokalnych społeczników zabiegała już od kilku lat, ale pomysł spotykał się z nieprzychylnością władz miasta, które uważały takie ciało za zbędne. Urząd Miejski musiał jednak w końcu powołać to ciało doradcze w związku ze zmianami ustawowymi. Dwoje członków TRDPP wyłoni ze swoich szeregów Rada Miejska, sześcioro wskaże prezydent Mirosław Pobłocki, a ośmioro wyłoniły same organizacje podczas wyborów przeprowadzonych 17 marca br.

Ostatecznie wybrano: Ewę Dzierżanowską-Wasielewską (Stowarzyszenie „Wspólnie Dzieciom”), Tomasza Kajzera (Stowarzyszenie „Gospodarcze Ko-ciewie”) Eugeniusza Markowicza (MKS Sambor Tczew), Jacka Prętkiego (KKS Unia Tczew), Damiana Kullasa (Oddział Kociewski Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego), Krystynę Jakubanes (tczewskie koło Związku Mniejszości Niemieckiej), Andrzeja Netkowskiego (Tczewski Klub Abstynenta „Sambor”) i Dorotę Mirottę (Stowarzyszenie Chrześcijańskie „Obfitość”).

Pojawiła się jednak wątpliwość, czy podczas wyborów nie naruszono prawa. Do głosowania nie został dopuszczony delegat Tczewskiego Klubu Republikańskiego, czyli lokalnego oddziału Stowarzyszenia „Republikanie”. Dostarczył zgłoszenie podpisane przez osobę upoważnioną do składania oświadczeń woli w imieniu organizacji, co u Republikanów oznacza pełnomocnika wojewódzkiego.

- Nasz delegat został poinformowany przez komisję weryfikacyjną, że na zgłoszeniu brakuje podpisu dwóch członków zarządu stowarzyszenia, choć zgodnie ze statutem pełnomocnik wojewódzki może wyznaczać delegatów w imieniu całego zarządu - tłumaczy Adam Topolski, tczewski koordynator Republikanów.

Republikanie uważają, że odmówienie im głosu mogło mieć związek z chęcią całkowitego podporządkowania sobie TRDPP przez... władze miasta.

Więcej na ten temat przeczytasz w piątkowym, papierowym wydaniu "Dziennika Tczewskiego".